niedziela, 18 marca 2012

14 Rozdział


-Ivy! Heej,Ivy! No wstawaj,no...
-Co mnie kurwa budzisz?-zapytałam przez sen
-Ja ci dam kurwa...
-Co jest?-podniosłam się i ujrzałam nad sobą Louisa
-No bo wy chyba nie macie już marchewek...
-Matko Boska i budzisz mnie tylko dlatego,że skończyły się marchewki?!
What's wrong with you?!-wkurzona opadłam na poduszki
-No proszę Cię...Ivuś wstań!-zawołał słodkim głosem
-Czego ty ode mnie chcesz? Skąd ja ci teraz wezmę marchewki?
-Psst.Obudziła się?-Harry,Niall i Liam wychylili głowy przez drzwi
mojego pokoju.
-Już prawie...
-Omg i wy też? Chyba wam się w dupie poprzewracało przez te marchewki-
mruknęłam i zakryłam się szczelnie kołdrą.
-Ona jest zupełnie jak Zayn...-Niall niedowierzająco pokręcił głową
-Jak nie gorsza!
-Słyszałam to...-odezwał się mój głos-Jeżeli chcecie to pogadajcie sobie na mój
temat poza tym pomieszczeniem,a najlepiej idźcie do mojej mamy a mnie
zostawcie w świętym spokoju...
-No właśnie o to chodzi! Twoja mama robi coś...
-Dziwnego.-dokończył Harry i zrzucił ze mnie kołdrę.
-Pożałujecie tego! WSZYSCY!-pokazałam paluchem na każdego po kolei.
Kręcąc głową zeszłam z nimi na dół.Zaciągnęli mnie do małego pokoiku
znajdującego się za salonem.
-Może jej się coś stało?-podsunął Niall kiedy uchyliliśmy drzwi.Kucała tam
moja mama z olejkami przed św.obrazem śpiewając swoje poranne modlitwy.
(polecam oglądanie filmików,nie trwają długo a można sobie to wyobrazić)

-Hahahaa!-wybuchnęłam śmiechem,a Liam zasłonił mi usta dłonią.Lou
przymknął drzwi i kiedy posadzili mnie na kanapie w salonie spytał:
-Co cię tak śmieszy? Może trzeba jej pomóc? Ja różne rzeczy robię jak jestem
zalany,tylko najczęściej potem tego nie pamiętam.Raz podobno z Zaynem...
-Nie...nie trzeba,uwierzcie mi-przerwałam mu chichocząc
-Tu chodzi o twoją mamę!-zawołał Niall-nie martwisz się?
-Ojeeju..-złapałam się za brzuch-Czy wy naprawdę niczego nie zauważyliście?
-Co niby?-Harry usiadł obok mnie i wszyscy zmarszczyli brwi
-Ech...Nie zastanawiało was nigdy dlaczego moja mama od początku kiedy tu
jesteście chodzi bardzo kolorowo ubrana? No,w prawdzie może nie zawsze
chodzi tak charakterystycznie,bo normalnie też się ubiera,ale...no a ciągle
podzwaniające bransoletki? Ciemna karnacja,którą ja też nawet
odziedziczyłam...Czarne włosy,z deczka taki inny akcent? Nic? Naprawdę?-
pokręcili głową- No moja mama jest hinduską!-wybałuszyli oczy
-To znaczy...że jest z Indii?
-Na prawdę?
-Woow...

-Twój tata tak dziwnie do niej wołał...-zaczął Niall
-Anjali?-spytałam a blondyn pokiwał głową-To jej imię.
-To znaczy,że ty...
-Jestem do połowy hinduską,a z drugiej angielką.Nie do wiary,że nic nie
skumaliście...Zayn odrazu załapał.
-Po pierwsze: ja tam się w takie szczegóły nie przyglądam,a po drugie: Malik
wie?-Lou też klapnął obok nas
-No tak,wczoraj sam to zauważył.
-Dobra...To co twoja mama robi teraz?
-Odprawia poranną modlitwę-odpowiedziałam spokojnie.Chcielibyście
zobaczyć ich miny,były bezcenne.
-Ty też tak robisz?
-Niee.Reszta,tzn.ja,tata i moi bracia jesteśmy katolikami.
-To piękne-odezwał się Liam-żyjecie ze sobą w miłości pomimo innej religii..
-Można to tak ująć-uśmiechnęłam się-Zaraz powinna skończyć,więc spokojnie
poczekajcie,na pewno pójdzie na zakupy i jeśli ją ładnie poprosicie to kupi
wam te marchewki..-westchnęłam wstając.Kręcąc głową zaśmiałam się i
wróciłam do siebie.
Ranek szybko zleciał i zanim się spostrzegliśmy mama zawołała nas na obiad.
Zdziwiłam się kiedy zastałam w kuchni tatę,o tej porze zawsze był w pracy.
Kiedy spytałam go (strój) co robi tak wcześnie w domu,kazał poczekać mi
na Joe'go.Gdy ten w końcu zwlekł się na dół tata oznajmił nam przy stole,że
razem z mamą,Kevinem i Joe wyjeżdżają na kilka dni.
-Coo?? Dokąd?! Ja nigdzie nie jadę!-zbulwersował się od razu Joe
-Jedziesz i bez dyskusji.
-Ale dlaczego?? I czemu Ivy nie jedzie?!
-Bo ona ma gości-odpowiedziała spokojnie mama
-To niesprawiedliwe.Ja nie chcę jech...zaraz,zaraz.Czy ja dobrze usłyszałem?
Powiedziałeś na kilka dni?
-Tak,na kilka.Jedziemy dzisiaj i zostaniemy najwcześniej do środy.
-To oznacza,że nie pójdę do szkoły,tak?
-No najwyraźniej,bystrzaku-spojrzałam na niego jak na tempaka
-Ja pierdole...-wymsknęło mu się bo zdaje się,że coś przyszło mu do głowy.
-Joe!-zawołała oburzona mama i wybałuszyła na niego oczy
-Cio on poedział?-spytał Kevin siedzącego obok Nialla,który zakrztusił
się swoim jedzieniem
-Nic nic kochanie-odpowiedziała mama klepiąc go po plecach i spiorunowała
drugiego synka wzrokiem.
-Muszę zadzwonić!-zawołał i wybiegł na górę cały rozjuszony
-Jo! Wracaj tu w tej chwili!
-Nie mogę teraz!-ii..trzasnął drzwiami.
-W takim razie zostajesz!
-Nie!-tym razem to byłam ja-To znaczy...-próbowałam się jakoś wyplątać,ale
nie wiedziałam w sumie co mam powiedzieć.Wolałam się chyba jednak więcej
nie odzywać,bo rodzice jeszcze kazaliby mi jechać.Po zjedzeniu obiadu,mama
poprosiła mnie o spakowanie rzeczy Kevina podczas gdy ona robiła to samo z
rzeczami swoimi i taty,w czym pomagali mi chłopcy podziwiając przy tym
dziecięcą garderobę.Gdy tata pakował torby do samochodu,mama stanęła w
drzwiach i spojrzała na nas.
-Teraz mnie uważnie posłuchać.Cała szóstka.
-Dzięki,że mnie zauważasz-bąknął Joe,który był na nią obrażony za awanturę
jaką mu zrobiła za zachowanie przy stole i to jeszcze wtedy gdy mieliśmy
gości. (No wiecie,tym bardziej co by to było gdyby to była jakaś kolacja z
moją rodziną z Indii i inne takie..)
-Joe,do samochodu.-jak rozkazała tak zrobił
-Żeby mi tu było bez żadnego alkoholu,tytoniu...
-Mamo...
-..chłopcy śpią u siebie,ty u siebie,żeby to też było jasne..
Harry z Louisem parsknęli śmiechem,ale Liam ich w porę trzepnął.Powiedziała
nam jeszcze o wszelkich środkach bezpieczeństwa i takie tam pierdoły.
-Anjali,daj im spokój.Są już duzi..-do przedpokoju wszedł tata z uśmiechem
typu 'współczuję-wam-że-musicie-tego-wszystkiego-wysłuchiwać'.
-Może ja nie powinnam jechać,co?-odwróciła się do niego-Kochanie,dziecko
dopiero co do nas wróciło a ja wyjeżdżam.Co ze mnie za matka?!-rozżaliła się
-Tylko nie płacz!-podbiegłam do niej-Matka najwspanialsza na świecie.Nigdzie
się stąd jeszcze nie wybieram,mamo.Będę na Ciebie czekać.
-Och,Ivy!-wzięła mnie w objęcia,a potem to samo zrobiła z chłopakami
czochrając przy tym Zayna po włosach i mówiąc,że wygląda zupełnie jak
hindus.Ucałowała nas ostatni raz i tata puszczając nam na pożegnanie oczko,
wpakował ją do samochodu.Odjechali.
-No,to jesteśmy sami!-krzyknął Louis a wszyscy mu zawtórowaliśmy.
Reakcja Lou:

Reakcja Niallera:

Reakcja Zayna:

Reakcja Liama:
   
Rekacja Hazzy:

Oraz Reakcja Ivy xD :
Ps.Nie wiem czy ktoś w ogóle by chciał,ale jeśli jednak chcielibyście być
informowani o nowych rozdziałach to podajcie w komentarzach swoje gg ;)

4 komentarze:

  1. ja bym bardzo chciała być informowana: 40225854
    rozdzial extra, nie wiedziałam, ze tak sie to potoczy ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha. Cudny rozdział. Kocham twoje opowiadanie.
    Ja też bym chciała być informowana : 39581190

    Zapraszam też na mojego bloga http://love-with-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie. :)
    Reakcje, są świeeetne.! :D

    OdpowiedzUsuń