niedziela, 29 kwietnia 2012

29 Rozdział

-Meggie...daj spokój,otwórz te drzwi.-powiedziałam błagalnym tonem stercząc
pod pokojem przyjaciółki.Była obrażona na cały świat bo pokłóciła się z Niallem.
-Nie!!
-Przecież nie możesz tam ciągle...na miłość Boską,czy wy nie umiecie pukać?!-
zawołałam kiedy u mojego boku pojawił się Zayn,Liam,Lou i Harry.
-Nie chce nam się.Za dużo z tym roboty.-odparł ten ostatni
-No naprawdę,uważaj bo się przemęczysz.A co jakbym nie miała na sobie ubrań?
-Po pierwsze: drzwi się zamyka na klucz.-zaczął Liam
-A po drugie..-tu Zayn podszedł do mnie przygryzając wargę-To byłby bardzo
przyjemny widok.-szepnął mi do ucha

-No właśnie!! To jest myśl!-wypalił Loczek a ja zgromiłam go wzrokiem
-Zboczeńce jedne!-zawołałam na co ci wybuchnęli śmiechem.-No bardzo...
śmieszne...-dodałam już sama chichocząc.-Ech...dobra,chodźcie do kuchni!-
klasnęłam w dłonie i zeszliśmy po schodach.
-Jak Niall?-zapytałam gdy siedzieliśmy popijając kawę
-Podobnie jak Meg,tyle że w nocy kradnie dwa razy więcej jedzenia.
-Och,tak nie może być! To nienormalne!
-Trzeba będzie coś wymyślić...coś przez co znowu się pogodzą.
-Masz rację Liam.
-Tylko co...
-Mam!-zawołałam po chwili a oczy mi rozbłysły-Niall ma jakiegoś innego
przyjaciela,z którym mógłby wyjść nawet teraz i się spotkać?
-No ma...-powiedziała Harry-Ale do czego zmierzasz?
-Powiemy mu żeby przyszedł do Nando's o 20.Przygotujemy stolik,poprosimy
właścicieli żeby zamknęli lokal na godzinkę,na pewno się zgodzą jak powiemy
im o co chodzi,w końcu to Horan...potem przyprowadzimy tam Meg.
-No nie wiem...Meggie zabije nas żywcem.
-Nie,bo nie zdąży.-uśmiechnęłam się cwaniacko-Szybka ewakuacja.
-A mnie się ten pomysł podoba.-odezwał się Lou i po chwili wszyscy pokiwali
głowami.
-Nie uda wam się ten plan.-na głos dochodzący ze schodów wzdrygnęłam
się-Wszystko słyszałam.
-Kuźwa...
-I masz rację Harry,zabiłabym was żywcem.
-Ładnie to tak podsłuchiwać?
-Wiesz Ivy,zazwyczaj twoje 'niecne' plany są świetne,ale ten,z całym szacunkiem,
nie należał do najlepszych.
-Och,kiedy wy się w końcu pogodzicie?!
Nikt nic nie odpowiedział.Wściekła wstałam od stołu.
-Dobra,jak wolicie!-krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju.
-No nienormalna.-szepnęła Meg i pokręciła głową.

-Ivy,czemu nie zeszłaś na obiad?
-Wy nadal tu jesteście?-zdziwiłam się ściągając słuchawki gdy Zayn pojawił
się w drzwiach mego królestwa.
-Właśnie wychodzimy.Harry upichcił swoją słynną pizzę,został kawałek
dla Ciebie.
-Nie jestem głodna...
-Wiesz,że musisz dużo jeść.
-Mówisz do mnie jak do małej dziewczynki.-parsknęłam
-To poważna sprawa.Bierzesz lekarstwa?
-Nie martw się o mnie.
-Ivy,bierzesz leki czy nie?
-Biorę...czasami.-dodałam już po cichu.
-Musisz je brać codziennie! Chcesz znowu wylądować w szpitalu?
Nie odpowiedziałam tylko pokręciłam przecząco głową.
-No i właśnie.Ech...spuścić Cię na chwilę z oka...-podszedł do mnie.
-Widzimy się jutro-ucałował mnie w czoło i wychodząc rzucił jeszcze przez
ramię-Pamiętaj...

-Meg,wychodzę!-krzyknęłam i już miałam pociągnąć za klamkę kiedy ta
zleciała ze schodów na dół w odziwo dobrym humorze
-Gdzie?
-Umówiłam się z Zaynem na mieście.Potrzebujesz czegoś?
-Niee...po prostu chciałam Ci podziękować.-podeszła do mnie i przytuliła mnie
-Eee...a za co?
-Dałaś mi do zrozumienia,że ta kłótnia była bezsensu.Nie mogę normalnie
funkcjonować bez Nialla więc przełamałam się i mu to powiedziałam.
-A nie mówiłam?-wywróciłam oczami a ta zachichotała

-Wiedziałam,że to powiesz.Jeszcze raz dziękuję.
-Nie ma sprawy,od tego są przyjaciółki.-poczochrałam ją po włosach i wyszłam.

-Wiedziałem,że to nie potrwa długo,oni nie mogą bez siebie żyć.
-Ach,tak? Jakoś nie próbowaliście im pomóc.
-Co nie znaczy,że nie chcieliśmy aby się pogodzili.Bo widzisz,niekiedy w związkach
są małe potknięcia,ale potrzeba czasu żeby wszystko się wyjaśniło,interwencje
przyjaciół nie zawsze są skuteczne czy też...
-A więc uważasz,że nie powinnam była się wtrącać?-przystanęłam na samym środku
ulicy i spojrzałam z uwagą na Zayna.
-Niee,to bardzo dobrze,że chciałaś pomóc i bardzo mi tym imponujesz,po prostu
tak jak mówię,niektóre rzeczy muszą rozwiązać się same.-uśmiechnął się i objął mnie.
Gdy tak szliśmy odezwałam się dopiero po kilku minutach.
-Chyba za bardzo się tym wszystkim przejmuję.
-Taka już jesteś.-zachichotał-Ale może powinnaś pomyśleć trochę o sobie? Na
przykład o systematycznym braniu lekarstw.-spojrzał na mnie znacząco
-Nie lubię być na prochach.Ale tak,masz rację,wolę to niż siedzenie w szpitalu.-dodałam
kiedy już otwierał usta.-Dlatego postanowiłam brać je systematycznie,aż nie
wyzdrowieję do końca.
Zayn nic nie odpowiedział tylko przystanął,objął moją twarz w dłonie i pocałował
mnie z niezwykłą delikatnością i czułością.
-Zayn...?-szepnęłam
-Hm?
-Mówiłeś,że nie chcesz tego na razie ujawniać.
-Zmieniłem zdanie.-uśmiechnął się,złapał mnie za rękę i pociągnął do centrum handlowego.
Ku naszemu zdziwieniu,kiedy wracaliśmy obładowani torbami,w małej kawiarence
spotkaliśmy Nialla i Meggie,którzy mieli przed sobą chyba każde danie z menu.
-A później narzekają jacy to są grubi!-zawołał Malik i przysiedliśmy się do ich stolika.
-Jeśli myślicie,że się z wami podzielimy to się mylicie.-przywitał się Niall

-No to Cię rozczarujemy.-parsknęłam
-To sio mi stąd!
-Słyszysz to skarbie? Nie chcą nas tu.-Zayn pokiwał głową-Chodźmy.
Uchwyciłam jego dłoń i zanim wyszłam odwróciłam się i pokazałam im język.
Bezsensownie włócząc się już dłuższą chwilę,zmęczeni przysiedliśmy na ławeczce
nieopodal Big Bena.Oparłam swoją głowę na ramieniu Zayna i wpatrzyłam się w wieżę.
-Jutro mamy wywiad.-zagadał
-W Londynie?-spytałam a ten pokiwał głową-To dobrze.Bo nigdzie bym Cię nie
wypuściła.-wtuliłam się w niego
-Niee,to ja bym nigdzie się stąd bez Ciebie nie ruszył.-pocałował mnie w czoło
-Wiesz...nadal nie mogę uwierzyć,że to wszystko dzieje się naprawdę.
-Co dokładnie?
-Jeszcze 7 lat temu byłam zwykłą dziewczynką z Bradford,której największym marzeniem
było zostać księżniczką.Nie miałam żadnych zmartwień,ani trosk...no może prócz
przyjazdów Jayi.A teraz...teraz mam już osiemnastkę na karku,jestem znana na całym
świecie,mam tyle pieniędzy,że aż mnie to przeraża bo wiem,że niektórych nawet nie
stać na chleb.No i na dodatek poznałam najcudowniejszego faceta na tej ziemi.To wszystko
chyba jest tylko pięknym snem.Uszczypnij mnie.-poprosiłam i po chwili cicho jęknęłam.
-Sama chciałaś.-zachichotał.-Ale masz rację...miałem tak samo,no może oprócz tej
księżniczki.-puścił mi oczko a ja parsknęłam.
-Muszę przekazać część pieniędzy na jakąś fundację bo nie daje mi to spokoju.-
przygryzłam wargę
-Taak,ja też o tym myślałem.Są ludzie,którzy potrzebują tych pieniędzy bardziej niż my.
-Ważne że mamy siebie.
-Dokładnie.-posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów,a ja z całkowitym
niedowierzaniem tego co się wokół mnie dzieje uroniłam kilka łez które po chwili zostały
przetarte przez dłoń mego ukochanego.


Przekonałyście mnie i...postaram się na możliwy sposób to opowiadanie przedłużyć.
Wiecie,żeby nie stało się zbyt monotonne.Tamto opowiadanie jednak też będę
prowadziła i mam nadzieję,że też będziecie wpadać :) xx

sobota, 28 kwietnia 2012

Drugie opowiadanie.

Dobry wiczór! Ja chciałam tylko was poinformować oraz zaprosić na początek mego
drugiego opowiadania,który także będzie o chłopcach kiedy się trochę rozkręci.
Mam nadzieję,że tak samo przypadnie wam do gustu jak ten.Zastanawiam się jeszcze
nad przeciągnięciem tego opowiadania,co o tym sądzicie?

WWW.UNUSUAL-DIRECTION.BLOGSPOT.COM


czwartek, 26 kwietnia 2012

28 Rozdział

-A więc zamierzamy dziś leniuchować,tak?-zapytał się mnie kiedy
przekroczyłam próg salonu.
-Yhm...Jej! Ale wy tu macie odjazdowo!
-Poczekaj jak tylko usiądziesz na fotelu!-pociągnął mnie za rękę,
posadził i podłączył...do prądu?!
-Masaż na fotelu! O mamo,ja się tu wprowadzam!-zawołałam na
co ten zachichotał.
-Dobra,w takim razie na dzisiaj przygotowałem popcorn...chipsy,
ciasteczka,coś do picia...nawet nie wiesz jak trudno było przekupić
Nialla żeby to zostawił.
-Wyobrażam sobie.-zaśmiałam się i przymknęłam oczy rozluźniając
się.Po chwili na moich ustach poczułam leciutkie pocałunki.-Mmm...
jak przyjemnie..-mimowolnie się uśmiechnęłam.Usta Zayna nadal
muskały moje.Gdy przestał na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Widziałaś już co o nas piszą?-zapytał siadając na kanapie z
laptopem.Jedną ręką włączył wieżę z której poleciało Party Rock Anthem.

-Niee.Poczekaj,jak mam wyłączyć ten fotel?
-Czerwony przycisk po lewo.-wskazał i poklepał miejsce obok siebie.
Posłusznie zasiadłam koło niego łapiąc po drodze za miskę chipsów.
-Na przykład tutaj...:
Romantyczny wieczór Zayna i Ivy!
Wczorajszego wieczoru Ivy Bennett (17l.) aktorka znana głównie
z roli czarownicy w Harrym Potterze,spędziła romantyczny wieczór
ze sławnym członkiem zespołu One Direction - Zaynem Malikiem!
(19l.) Jak można zauważyć po zdjęciach,ta dwójka wybrała się
do Londyńskiego Wesołego Miasteczka.Jednak nie było to zwykłe,
niewinne spotkanie bo już niedługo para została nakryta na
pocałunkach,które z pewnością nie były przyjacielskie.Czyżby
Ivy na dobre zapomniała już o swojej dawnej miłości?

Po przeczytaniu kilku z nich weszliśmy na twittera.
-Zawsze znajdą się tacy którzy nam dobrze życzą ale i Ci co całkiem
przeciwnie.-powiedziałam zajadając chipsy-Chcesz?
Pokiwał głową i otworzył usta.Tak zaczęliśmy się...karmić.Zayn jednak
szybko spoważniał.
-Nie będziemy na razie o tym ogłaszać,co?-zapytał-To nie potrzebne
zamieszanie,początki są zawsze najgorsze.
-Racja.-zgodziłam się choć zrobiło mi się troszkę przykro.Starałam się
tego nie pokazywać więc szybko zmieniłam temat.-Może lepiej coś
oglądniemy,hm?
-Ok.Maam 17 Again,Music and Lyrics,ale też wszystkie części
Strasznego Filmu.To co wybierasz?
-17 again.
-Sie robi.-wstał,zgasił światła,podłożył nam pod nos wszystkie przekąski,
odpalił film i objął mnie ramieniem.
-No i znowu happy end...Eej,ty płaczesz?-zdziwił się kiedy pod koniec
zaczęłam cicho pochlipywać.Pociągnęłam nosem i pokręciłam głową.
-Jak nie jak tak! Hahah,oh Ivy...
-No no bo...to takie rommantyyyczne!-zawołałam

-Nasza historia będzie lepsza,zobaczysz...-pochylił się nade mną i
zaczęliśmy się całować.Coraz namiętniej i namiętniej...
-No nie,następni!-usłyszeliśmy głos Harry'ego,który wszedł do salonu
razem z Louisem i Liamem.
-Zostaw ich Harry!-szepnął Liam ciągnąc go w tył,ale i tak oderwaliśmy
się od siebie.
-Co wy tu robicie?!-zawołał Zayn mrużąc brwi-Miało was nie być!!
-Niee,CO WY TU ROBICIE?-Hazza skrzyżował ręce na piersi-Pierwsze
Niall i Meg,teraz wy...DO CHOLERY CZEMU WSZYSCY SIĘ
CAŁUJĄ?!
-Filozofuj gdzieś indziej i zostaw nas samych!
-Odpowiedz mi!
-Spokojnie!-krzyknął Liam-Zayn,rozluźnij się a ty Harry...jesteś zły bo
Lizzy Cię olewa?
-Co? Ughh..nie!
-No wcale...-parsknął Lou ale Payne zmierzył go wzrokiem
-Chodź Hazziu,pogadasz z tatusiem.A wy..-wskazał na mnie i Zayna-
kontynuujcie.-puścił nam oczko i zaprowadził ich na górę.
-No i nici z naszego wieczoru...-Malik westchnął i opadł na poduszki.
-Jeszcze nie raz znajdzie się okazja.

Gdy było grubo po pierwszej w nocy Zayn odprowadził mnie do domu
gdzie do swojego pokoju przemknęłam cichutko niczym myszka.
Mimo krótkiego snu obudziłam się w pełni wypoczęta.Już o 8 byłam na
nogach i to na dodatek ubrana.Czyli tak,równowaga wróciła: Meggie
śpioch,a Ivy ranny ptaszek.
-Hej Niall.-przywitałam się z blondynem,który gdy tylko mnie zobaczył
padł na ziemię za blat.-Nie musisz się chować i tak Cię widziałam.
Po chwili wstał cały czerwony.
-He..heej..eee Ivy,słuchaj ja...-zaczął zmieszany
-Nie,nie jestem zła że u nas nocowałeś,nie musisz się mnie pytać,nie mam
nic przeciwko i czuj się jak u siebie w domu,włącznie z lodówką.-
uśmiechnęłam się a ten odetchnął z ulgą.Około 11 panna Cooper
zwlekła swój tyłek po schodach,o dziwo kompletnie gotowa.
Najgorzej było z Horanem,który nalegał żeby dopatrzeć Spongeboba
kiedy my wychodziłyśmy na spotkanie z resztą,ale jakoś udało nam
się go wyciągnąć.Już o 13 siedzieliśmy wszyscy w jednej z lodziarni.
-Dobra,to mówimy im już czy potem?-zapytał Lou patrząc na chłopaków
-No teraz to by już wypadało.-parsknął Liam kiedy zobaczył nasze miny
-Ale o czym?-powiedziałyśmy w tym samym momencie
-Zayn? Może ty?
-Ehkm,a więc o tej właśnie porze dokładnie za tydzień będziemy pluskać
się na plaży na Wyspach Kanaryjskich!-zawołał
-Że jak?!-wybałuszyłam oczy
-A no tak.-zachichotał
-A Harry chciałby wam coś jeszcze powiedzieć,prawda Harry?-Payne
poklepał go zachęcająco po plecach
-Lizzy jedzie z nami!-krzyknął-Liam ją przekonał.Nie chciałem być tam
jak jakaś przyzwoitka.
-Oo to super!-ucieszyłam się-Czyli Danielle i Eleanor też jadą?-spojrzałam
na Louisa i Liama,a Ci uśmiechnięci pokiwali głowami.
-Ale jest coś jeszcze,tak Hazziu?
-No i chciałem was przeprosić za moje ostatnie zachowanie-dodał -Głupio mi.
-Nie ma sprawy,Haroldzie.-podeszłam do niego i przytuliłam na co ten
zachichotał.
-Lubię jak tak do mnie mówisz.
-Wiem.-poczochrałam go po włosach
-Ekhm,ekhm!-usłyszeliśmy chrząknięcie Zayna i wszyscy włącznie z nim
wybuchnęliśmy śmiechem.
-Meggie,chodź ze mną do bankomatu.-wypaliłam w pewnym momencie
i złapałam ją za rękę.
-Po co?
-Muszę pobrać trochę pieniędzy.
-Ale przecież...
-No chodź! Zaraz będziemy.-rzuciłam do chłopaków i oddaliłyśmy się.
Już po momencie znalazłyśmy się nad Tamizą.
-Wczoraj na tej ławce to ja Ci się zwierzałam,to teraz twoja kolej,opowiadaj.
-Ale o czym?-zdziwiła się
-O twojej wczorajszej nocy z Niallem-gdy to powiedziałam tej zapłonęły
policzki.-No dawaj.Doszło do czegoś...?
-Ee..może.-zawstydzona spuściła głowę
-No i jak??-dopytywałam
-Okej.-wydukała
Zauważyłam że nic więcej mi nie powie.
-No doobra,nie wnikam.Chodź bo zaczną coś podejrzewać.
Uśmiechnięta pod nosem wstałam a Meg odetchnęła z ulgą.Och...jak ja się
cieszę,że moja przyjaciółka jest szczęśliwa!

Ohh moi kochani,jestem,żyję,przetrwałam tą mękę! Nareszcie po testach.
Powiem szczerze,że aż tak trudne to one nie były,ale ja i tak kiepsko
wyszłam: tak to jest jak się na bieżąco nie uczy xd Ale jestem zadowolona
z mojego angielskiego i języka polskiego,uważam że dobrze mi poszło.
O matematyce i przyrodniczych nie będę się wypowiadała,jedyne co
jeszcze chciałam napisać to MASSIVE THANK YOU guys,za to że
trzymaliście kciuki bo definitywnie się przydały.No i oczywiście za to,że
wciąż tu wchodzicie i zostawiacie po sobie tyle komentarzy i reakcji *.*
Jesteście niesamowite,zajebiste i wiedzcie że was mocno kocham ;*
Aaa no i naprawdę jestem zdumiona że aż tyle z was odpowiedziało w
ankiecie,że będziecie czytać moje drugie wypociny ^^ Jeśli tylko je
założę to was o tym poinformuję,teraz będę miała dużo czasu bo już po
egzaminach.Jeśli jeszcze jednak możecie to módlcie się żeby nie zamykali
liceum w moim mieście do którego zamierzam się wybrać bo tak to
będę musiała dojeżdżać a to się wiąże z tym,że będzie mniej czasu dla
was (taki tam mały szantażyk,hyhy) :D Ojoj,się rozpisałam...Love you!
Ps.Na angielskim nie dość że było o Harrym Potterze (ahhh!) to jeszcze
w ćwiczeniu 1 o Harrym (zwykłym Harrym) i oczywiście moje skojarzenia
były jednoznaczne (tak jak i specjalne zaznaczanie odpowiedzi 1D na
każdym z testów xDD).

sobota, 21 kwietnia 2012

27 Rozdział

Widzisz tą osobę i wszystko się zmienia.Nagle to nie grawitacja Cię
przyciąga tylko On.Wszystko inne przestaje się liczyć.Zrobiłabyś
wszystko,byłabyś dla niego wszystkim... Taka myśl siedziała mi w
głowie odkąd wygramoliłam się z łóżka a mianowicie...w tej chwili.
Czułam się tak niezwykle znakomicie,że nawet przesłodzenie
porannej kawy,czy poplamienie dżemem nowo nałożonej piżamy
nie mogło tego zmienić.

Meggie jeszcze smacznie spała w swoim pokoju więc wykorzystując
tę ciszę w domu pogrążyłam się w zamyśleniach o wczorajszym
wieczorze.Było wprost idealnie,dokładnie tak jak opisywałam to
zawsze w swojej bujnej wyobraźni.Randka niczym z filmu...
Moje rozmyślania przerwała schodząca po schodach przyjaciółka.
-Heeeej.-ziewnęła i usiadła w kuchni naprzeciwko mnie.
-Doberek.Kawy?
-Poproszę.Zostały Ci jeszcze kanapeczki z dżemem?
-Nie,ale kupiłam wczoraj truskawkowy specjalnie dla Ciebie.I też
po to abyś w końcu zostawiła w spokoju mój jagodowy!
-Ekhm,tego pierwszego nie słyszaałaaam...Ooo to możesz mi
zrobić!-rozciągnęła się
-Hahaha,jasne.Bardzo proszę kawa,ale z kanapkami na mnie nie
licz,Bozia rączki dała.-parsknęłam i udałam się do łazienki,gdzie
przebrałam się,umalowałam i uczesałam.Zaraz po mnie,to samo
zrobiła Meggie.
-Jakieś plany na dzisiaj?-spytałam gdy spacerowałyśmy po
Londynie pół godziny później.
-Ja nie,ale ty masz spotkania.
-Jakie?-zdziwiłam się
-Z managerami.Musisz w końcu się na coś zdecydować!
-Eech,marz rację.-westchnęłam.Podczas gdy ja podziwiałam miasto
Meggie biegała z aparatem i cykała fotki.Była godzina 12,kiedy
siedząc na ławce przy Tamizie dostałam smsa:
*Właśnie się obudziłem i przez chwilę myślałem,że to
wszystko co zdarzyło się wczoraj było tylko pięknym snem.
Jednak nie,jesteś MOJA! Zayn xx.*

-Co się tak cieszysz do tego telefonu?-ciekawska wyrwała
mi go z ręki-Uuu,kiedy Malik stał się taki romantyczny?

-Lepiej zajmij się swoimi sprawami.-odgryzłam się
-Tak w ogóle to nie opowiedziałaś jak było! Dawaj!
-A zasłużyłaś?-Gdy o to zapytałam zrobiła maślane oczka.

-No niech będzie.-zaśmiałam się i zaczęłam opowiadać.Wspominając
to zrobiło mi się tak przyjemnie na sercu,że miałam ochotę ciągle o
tym gadać.W drodze powrotnej do domu natknęłyśmy się na gazety
w których były zdjęcia jak i z wczoraj tak i te stare z Mattem.
Na jednej widniał nagłówek: 'Ivy Bennett kręci z Zaynem Malikiem.
Czyżby z Mattem już koniec?'
-Nieodwołalnie.-szepnęłam do sprzedawcy i z uśmiechem oddałam
mu gazetę na co ten spojrzał na mnie zdziwiony.Dopiero po kilku
chwilach spostrzegł się kto z nim rozmawiał.

A Meggie ciągle przypominała mi o spotkaniach,które ponoć miały
być o piętnastej...
-Skąd ty tak w ogóle wiesz,że ja mam dzisiaj jakieś spotkania?
Przecież ja nie przypominam sobie żebym się umawiała...
-Ojeeju no,Kelly dzwoniła wczoraj jak Cię nie było i powiedziała
mi wszystko co i jak,dała adresy...I kazała Cię pozdrowić.
-Ooo stęskniłam się za nią! Co u niej słychać?
-Oprócz tego,że dzieci dają jej popalić to całkiem nieźle.
-No tak,dzieci...a ile tak w ogóle jest tych adresów?
-Pięć.Same baby.
-A to szkoda...-westchnęłam teatralnie
-Ekhm,że co proszę?-usłyszałyśmy głos za naszymi plecami i już
po chwili Zayn objął mnie od tyłu.-Jesteśmy ze sobą dopiero od
16 godzin,12 minut i 9 sekund,a ty już rozmyślasz o innych?-
szepnął mi do ucha.
-Imponujesz mi swoimi zdolnościami matematycznymi.-odszepnęłam
na co ten zachichotał.
-Och,jesteście przeuroczy!-zawołał Tommo wbiegając do salonu
u boku Nialla,Liama i Hazzy.
-Jak wy tu wszyscy weszliście?!-zdziwiłam się
-No normalnie,przez drzwi.-Niall podszedł przywitać się do Meggie.
-Och,no co ty powiesz...A tak na serio to tak bez pukania? No
za grosz kultury!
-Ale za to nas kochacie...-westchnął Liam i opadł na kanapę.
-Co racja to racja.-parsknęła Meg
-Dobra ludzie,dochodzi 2 a ja jeszcze nie wiem co mam ubrać.
-Przecież jesteś ubrana.-Harry popatrzył na mnie zdziwiony
-Ale tak raczej nie pójdę na spotkanie z managerami,no nie?
-Masz dzisiaj spotkanie?-zapytał Zayn-Myślałem,że spędzimy to
popołudnie razem.-posmutniał
-Sam mówiłeś,że muszę w końcu go załatwić.Ale nie martw się,
postaram się to szybko załatwić i wieczorem poleniuchujemy,ok?
-No dooobra-westchnął a ja wstając musnęłam jego twarz dłonią
po czym skierowałam się do garderoby.
-Co powiecie na to?-pokazałam im pierwszy strój.
-Nieee..
-A ten?
-Eee...
-Okej.-westchnęłam-A może to?-Nikt nie odpowiedział tylko
spojrzeli po sobie.

-Dobra,załapałam.
Po 10 minutach wyleciałam zakładając przy tym kolczyki.
-Nie mam już czasu więc...co o tym sądzicie?
-Tak!-zawołał Harry
Niall pokiwał głową,
Zayn się rozpromienił,
Meg zachichotała na widok ich min ale też przytaknęła,Liam uniósł
kciuk w górę,
a Lou krzyknął coś niezrozumiałego co uznałam za raczej pozytywną
opinię.
-Noo,to lecę.Życzcie mi szczęścia!-posłałam im buziaki i wypadłam
z domu jak z procy.Usłyszałam jeszcze wołania Zayna.
-Ej! Ja chciałem tak osobiście!

Pod pierwszy adres spóźniłam się dwie minutki,ale na szczęście nic
się nie stało.Kandydatka z numerem 1 była miła,ale chyba trochę
za bardzo...lepiej o tym nie wspominać.Druga nawet w porządku
ale nie miała tego 'czegoś'.Trzecia przeraziła mnie już na samym
wstępie natomiast jeśli chodzi o czwartą...
-Ooo Pani Ivy,bardzo proszę tutaj!-przywitała mnie uśmiechnięta
rudowłosa,farbowana kobieta.Była młoda,już na pierwszy rzut
oka pałała pozytywną energią.
-Jaka Pani,proszę mi mówić Ivy!-odwzajemniłam uśmiech i
usiadłam na przeciwko.
-Okej,Ivy.-zaśmiała się-Jestem Katy,miło mi.
-Mnie również.
Nasza rozmowa co prawda nie trwała dosyć długo,jednak coś
podpowiadało mi że to waśnie ta osoba,której szukam.Katy
była uśmiechnięta,zwariowana,ale też bardzo dobrze przygotowana,
rozplanowana oraz dokładna.Miała doświadczenie muzyczne
ale i managerskie choć skończyła dopiero 28 lat.
-W prawdzie mam jeszcze jedno spotkanie,ale co mi tam...biorę
to!-zawołałam
-Jesteś pewna?
-Na sto procent.
-W takim razie bardzo się cieszę!-zapiszczała i zawisła mi na szyi.
-Ja bardziej.-zachichotałam-Ale jeśli mamy razem popracować to
nie możesz mnie udusić!
-Aaa przepraszam!-oderwała się ode mnie i obydwie wybuchnęłyśmy
śmiechem.Po dokładniejszym zapoznaniu się,załatwiłyśmy sprawy
papierkowe.Gdy wyszłam z jej gabinetu od razu zadzwoniłam do
Meggie i Kelly.Następnie tak jak obiecałam zawitałam do domu
chłopców,ale był tylko Zayn - udało mu się ich wygonić.A więc
byliśmy sami...i o to nam chodziło.
Tak,MASSIVE THANK YOU,za to że tu wchodzicie,komentujecie,
podtrzymujecie mnie na duchu i sprawiacie,że moja wena jest większa
z dnia na dzień.To dzięki wam jesteśmy już w 27 rozdziale :)
Mam już napisane zakończenie tego opowiadania,ale jeszcze sporo
czasu zanim go dodam.Jednak gdy skończę to,mam zamiar założyć
kolejny blog o chłopcach jednak z inną fabułą,co o tym myślicie?
A już dzisiaj bardzo Was proszę abyście trzymały za mnie mocno
mocno kciuki we wtorek,środę i czwartek,bo tak,Inflamara będzie
pisała testy gimnazjalne...im bliżej tym bardziej się boję,szczególnie
wiem że wyłożę się na matmie bo kompletnie jej nie kapuję.
No i to chyba na tyle,kocham was! xx

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

26 Rozdział

-Gdzie idziemy?-zagadałam gdy szliśmy w milczeniu już dłuższą chwilę.
 -Niespodzianka.-uśmiechnął się tajemniczo i nic więcej nie dodał
przez najbliższe dziesięć minut.W pewnym momencie na jednej ze
sklepowych wystaw zauważyłam okładkę magazynu na którym byłam
ja i Matt,zdjęcie przed pół roku.Momentalnie stanęłam w miejscu.
-Oh! Widzisz ty to?!-zawołałam oburzona,a Zayn zamyślony zatrzymał się
kilka kroków dalej i szybko do mnie podbiegł.
-O co choo...ah,to.
-Wybiję tą szybę!-krzyknęłam i zaczęłam szukać jakiegoś kamienia
-Daj spokój Ivy,to i tak Ci w niczym nie pomoże.-złapał mnie w pasie i
odciągnął od szyby.-Ignoruj to.To najlepsze rozwiązanie.-szepnął mi
do ucha,chociaż sam wyglądał na takiego co by rozwalił ją za jednym
zamachem.Zrobiłam kilka głębokich wdechów,spojrzałam na Zayna i
powoli pokiwałam głową.

-No,jesteśmy.-oznajmił z uśmiechem kiedy po piętnastu minutach
stanęliśmy przed bramą prowadzącą do...

-Wesołe Miasteczko?!-zawołałam wybałuszając oczy-Skąd wiedziałeś...
-Shh...-przyłożył mi palec do ust-Po prostu.-uśmiechnął się
Patrzyłam to na niego a to na bramę.Skąd Zayn wiedział,że moja
wymarzona randka to ta w Wesołym Miasteczku? Nikomu o tym nie
mówiłam oprócz Mattowi,który i tak nie wiele sobie z tego zrobił.
Ale zaraz,chyba wspominałam o tym w jednym z wywiadów...
-Czytałeś mój wywiad dla Vogue?-spojrzałam na niego
-To nie istotne CO czytaałem i ILE tego czytałeem...-wzruszył
ramionami,włożył ręce do kieszeni i zaczął iść w kierunku kas.
-Malik!
-Vas Happenin,bejb?
-Ty za mną szalejesz!-zawołałam zdumiona i dołączyłam do jego boku.
Po zakupieniu biletów wkroczyliśmy w wir zabawy.Pierwsze
rzuciliśmy się na karuzelę i diabelski młyn.

Później Zayn upierał się żeby iść na kolejkę górską,na co ja od razu
zaprotestowałam.
-No chooodź!-ciągnął mnie za rękę
-Nie ma mowy! Puść bo Cię ugryzę!-kiedy to powiedziałam on
przystanął i uniósł brew.
-To miała być groźba?
-Co? Ja..TAK!
-Aaa.Okej.-wzruszył ramionami i kontynuował zaciąganie mnie.
Mimo śladów moich odbitych zębów na jego rękach,nie poddał się i wcisnął
mnie do wagoniku,w którym przez cały przejazd piszczałam i darłam
się na całe gardło.Cała roztrzęsiona i z chęcią wydrapania mu tych
jego słodkich,czekoladowych oczu położyłam się na trawie.
-Ivy? Co ty wyprawiasz?
-Leżę na ziemi,nie widać?
-Eee...a po co?
-Bo tylko tu czuję się naprawdę bezpiecznie.
-No dobra.-uśmiechnięty położył się obok mnie.-Piękne niebo.
Leżeliśmy tak kilka minut nie odzywając się do siebie,a koło nas
przechodzili ludzie dziwnie mierząc nas wzrokiem.Niektórzy po
rozpoznaniu naszych twarzy robili zdjęcia i szli dalej,ale nie zwracaliśmy
na to większej uwagi.
-Jesteś na mnie zła?-Odezwał się po chwili.Cisza.-Ivy?-Cisza.-Eej,no
daj spokój,to było jak latanie na miotle!-Trafił.Uśmiechnęłam się i
przewaliłam na bok,tak by móc widzieć jego twarz.
-Przypomniałeś mi.
-O czym?
-Że tęsknie za Hogwartem.
-Oohh...Ale wiesz,zawsze masz jeszcze mnie.-poruszał zabawnie brwiami.
-No dzięki.-wywróciłam oczami i z powrotem się położyłam,ale pod
nosem leciutko się uśmiechałam.
-Spadająca gwiazda.-szepnął po chwili i wskazał ręką na niebo
-Pomyśl życzenie.
-Po co mam sobie czegoś życzyć,skoro wszystko czego chcę jest
obok mnie?-Teraz to on przewalił się na bok i spojrzał na mnie a ja
się zarumieniłam.Szybko jednak przerwał niezręcznie narastającą ciszę.
-Masz ochotę na watę cukrową?-spytał
-Taak!-zawołałam i momentalnie stanęłam na nogach.Po chwili
spacerowaliśmy zajadając waty: Zayn jedną,a ja trzy.

-Niesamowicie szybko pochłaniasz te waty.-zachichotał
-Teraz już wiesz czemu kocham randki w Wesołych Miasteczkach.
-I tak wiedziałem.-Przystanęłam i spojrzałam na niego
-Zaczynam się Ciebie bać.
-No i może słusznie.-zaśmiał się.
-Dobra dobra,to gdzie teraz?
-Chodź.-chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę strzelnicy.Wykupił
strzał i już za pierwszym razem udało mu się wygrać dla mnie wielkiego,
różowego misia pluszowego.
-Matko Boska,jak dużo ty o mnie wiesz?-spojrzałam na niego z lekkim
strachem w oczach a on zachichotał.
-Wystarczająco dużo żeby stwierdzić to,że jesteś strasznie podobna
do twojej mamy kiedy jesteś przestraszona.
-Żarty żartami,ale bardzo dziękuję.
-A dostanę chociaż buziaka?
-Yhm...Tylko zamknij oczy...-Jak poradziłam,tak zrobił.-Zbliżyłam się
powoli i zamiast go pocałować wysmarowałam mu usta lodami,które
jeszcze przed momentem mi kupił po czym wybuchając śmiechem
uciekłam.
-Ivy Bennett!-zawołał-Wracaj tu natychmiast!-Ja tylko pokiwałam głową
i przyśpieszyłam gdy Zayn próbował mnie dogonić.
Skończyło się tym,że obydwoje z powrotem wylądowaliśmy na trawie,
ale żadne z nas zbytnio się tym nie przejęło,mieliśmy lepsze zajęcia: Zayn
łaskoczący mnie po całym ciele,a ja próbująca się w jakikolwiek sposób
obronić.Po skończonej bitwie zwiedziliśmy jeszcze salę luster,dom
strachów i kilka innych atrakcji po czym wymęczeni,cali posklejani od
waty i lodów opuściliśmy to wspaniałe miejsce.

Powoli kierując się do domu wzdłuż Tamizy złapała nas ogromna ulewa.
Widok był tak wspaniały,że nie przeszkodziło mi to nad podziwianiem
oświetlonego miasta,mimo że po kilku minutach byliśmy przemoknięci
do suchej nitki.
-Doskonale wiem czego potrzeba,aby należycie zakończyć randkę
twoich marzeń!-zawołał Zayn i nie zważając już na nic położył swoje
dłonie na moich biodrach,przyciągnął mnie szczelnie do swojego ciała
i złożył na moich ustach wielki,namiętny pocałunek.Miotały mną uczucia
tak mocne i zapierające dech,których nigdy nie czułam podczas bycia
z Mattem.Nie wiem co to było,ale podpowiadało mi,że idę w dobrym
kierunku i wreszcie znalazłam upragnioną równowagę o której dotąd
tylko rozmyślałam.
-Nie mogę Ci obiecać,że będę idealny,ale obiecuję,że mimo wszystko
zawsze będę dla Ciebie.Tylko powiedz że chcesz
Moją odpowiedź zagłuszył ostry,głośny grzmot.Automatycznie
popatrzyliśmy w niebo,błyskało się na wszystkie strony.Moje ciało
przeszły nieprzyjemne ciarki,zawsze bałam się burzy.
-Zayn...mam prośbę!-krzyknęłam
-Tak?
-Wracajmy do domu!-jęknęłam i schowałam twarz w jego ramionach.

Zanim weszliśmy do domu,tuż przed drzwiami Zayn złapał mnie za rękę.
-Chodź chodź,nadal widzę błyski!-pogoniłam go i zasłoniłam oczy
-Poczekaj...jesteś moją najlepszą przyjaciółką,mogę Ci coś powiedzieć?
-Co? Dobrze dobrze,tylko szybko,błagam..-zrobiłam błagalną minę
-Bo widzisz ja...zakochałem się w mojej najlepszej przyjaciółce.-wypalił
Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie co powiedział.
-Mó..mówisz o mnie? Och..jak..jak ty możesz być tak cholernie
romantyczny?!
Nic nie odpowiedział tylko szeroko się uśmiechnął i pociągnął za klamkę.
-Zaraz...zapomniałbym!
-O czym?
-Ivy,zechciałabyś zostać moją dziewczyną?
-Och no dobrze już dobrze,ale otwieraj te drzwi bo ukatrupię Cię
gołymi rękami!
-Czekaj...to miało znaczyć tak?
-Tak,yes,oui,si!-cmoknęłam go w usta i ruszyłam do środka.

Zdezorientowany nadal stał przed domem,ale po chwili do mnie dołączył.
Bez słowa podszedł z figlarnym uśmiechem i objął moją twarz w
swoje dłonie,po czym odgarniając z mojej twarzy niesforny,mokry
kosmyk moich włosów pocałował mnie czule.
-Ekhm ekhm...-przerwały nam czyjeś chrząknięcia.Gdy oderwaliśmy
się od siebie,światło w przedpokoju zapaliło się a przed nami wyrosły
sylwetki Meggie,Nialla,Harry'ego,Lou i Liama.
-Przepraszam bardzo,ale to się nazywa demoralizacja nieletnich,ja
nie mam jeszcze osiemnastu lat!-zawołała Meg i wszyscy wybuchnęliśmy
śmiechem.Ooo Boże,życie bywa piękne.

sobota, 14 kwietnia 2012

25 Rozdział

Londyn...zdaniem wielu ludzi,w tym moim-najpiękniejsze miejsce na
świecie.Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego do zamieszkania.
Stęskniłam się za tym miastem,za naszym mieszkaniem (którego było
o niebo lepsze i przytulniejsze od tych wszystkich apartamentów) za
spacerami o świcie i zmierzchu,za parkiem,galeriami handlowymi,
Big Benem,Pałacem Buckingham i...och na brodę Merlina,stęskniłam
się za nim całym! Z początku mojej kariery zakwaterowałam się w
uroczej kamiennicy nieopodal centrum,później dołączyła do mnie
Meggie,której także spodobał się jej nowy dom i tak zostało.
Nie chciałyśmy się nigdzie przenosić,bo zawsze z uśmiechem i
tęsknotą wracałyśmy w nasze skromne,aczkolwiek przytulne progi.
-Ivy...Ivy!-Meggie oburzona rzuciła do mnie poduszką.Siedziałyśmy
razem w salonie: ona z laptopem na kolanach,a ja na parapecie w
oknie.Często lubiłam tam przesiadywać i spoglądać na tętniący
życiem Londyn.
-No co?
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Gadam do Ciebie już 5  minut.
-Przepraszam.
-Co ty taka zamyślona łazisz ostatnio?-uniosła brwi
-Stęskniłam się za tym miejscem...
-Powinnaś też czasem wpaść na twittera bo twoi fani już szaleją.
Zaczęli pisać też do mnie,tak w ogóle to dzięki za tyle
obserwowanych.
-Haha,nie ma sprawy.-uśmiechnęłam się
-Coś Cię męczy-to nie było pytanie
-W zasadzie...-tu zachichotałam przypominając sobie o naszym
zasadowaniu z Zaynem (patrz rozdz.19) a Meggie pomyślała
chyba o tym samym.-to tak,męczy.-Przyjaciółka zatrzasnęła
laptopa i usiadła na przeciwko mnie.
-No to opowiadaj.
-Natknęłam się dziś rano w kiosku na gazetę,w której był
artykuł o mnie i o...Mattcie.-szepnęłam-Wypisali tam wszystko o nas,
o naszym związku,dodali nasze wspólne zdjęcia,a nawet wywiad z
Mattem,gdzie odpowiada,że nie wszystko jeszcze stracone-przełknęłam
ślinę-Nie chcę żeby znowu wszystko wróciło,dopiero od  tego
uciekłam...
-Wiem,czytałam tę gazetę z chłopcami.Zayn się wkurzył.
Nic nie powiedziałam tylko spojrzałam na nią smutnym wzrokiem.
-Ale ty wiesz,ja to wiem i oni to wiedzą,że wasz BYŁY związek to
kompletna pomyłka, z resztą on jest jedną wielką pomyłką.
Spróbuj o tym zapomnieć.
-Staram się,ale wszystko ja na złość mi o nim bezczelnie przypomina!
-Zawsze tak jest.Jeśli Ci to jakoś pomoże to wyobrażaj sobie jak
znęcasz się dan nim w Hogwarcie!
-Wiesz,że to niebezpieczne posunięcie?-zaśmiałam się
-No pewno,ale on o tym nie wie-poruszała brwiami
-Och Meg...mówiłam Ci już co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Jakieś 150 razy.

Za namową Meggie całe popołudnie spędziłam na odpisywaniu i
followaniu fanom na twitterze,co okazało się idealnym pomysłem w
drodze do zapomnienia o przygnębieniu.Gdy słońce już zachodziło
ktoś zapukał do drzwi.Ja zbyt leniwa by podnosić się z kanapy
wypchałam Meg,która po chwili wróciła u boku pięciu chłopaków.
(włączcie sobie videłko xDD)

Bez słowa przywitania jeden z nich,a dokładniej Liam,zaczął śpiewać:
From the moment I met you everything changed
I knew I had to get you whatever the pain
.
Zaraz koło niego stanął Harry:
I had to take you and make you mine.
Zaraz po nim,swoją zwrotkę kończył Li:
I would walk through the desert I would walk down the aisle
I would swim all the oceans just to see you smile
.
I znowu Hazza:
Whatever it takes is fine!
A teeeraz razem: (xD)

Oh oh oooh oh so put your hands up
Oh oh oooh oh coz it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece
of your heart,Every piece of your heart
.
Znałam tą piosenkę bardzo dobrze więc wiedziałam co za chwile
zaśpiewa Lou:
I know your hearts been broken but don't you give up
I'll be there yeah I know it to fix you with love.

Gdy zobaczyłam jak blondasek szykuje się,by zaśpiewać swój
kawałek o płaczu,naprawdę się wzruszyłam.

It hurts me to think that you've ever cried!
Wiedziałam jakie ta piosenka ma przesłanie.I oni wcale nie musieli
tego mówić,wszystko to zawierała jedna piosenka...Dopiero
wtedy poczułam,że w problemach z Mattem nie jestem sama.
Oh oh oooh oh so put your hands up
Oh oh oooh oh coz it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing
every piece of your heart,Every piece of your heart.

Oh oh oooh oh so put your hands up
Oh oh oooh oh coz it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every
piece of your heart
!
Po powtórzeniu tego refrenu,zza sylwetek Liama,Louisa,Nialla
i Harry'ego wyskoczył Zayn,który powolnym krokiem zbliżył się
do mnie i z głęboką czułością,śpiewając spojrzał mi prosto w oczy:

And now we're stealing the car
And we will drive to the stars
I will give you the moon
It's the least I can do
If you give me the chance
!
-A więc jak?-przerwał w połowie refrenu śpiewającego przez
chłopców i przykucnął przy moich kolanach.-Dasz mi szansę?
Zanim cokolwiek odpowiedziałam spojrzałam pierwsze na Meggie,
potem kolejno na chłopców i dopiero później na Zayna.Bez
zbędnych słów pełna we łzach pokiwałam głową i zawisłam mu
na szyi.-A więc chodź.-pociągnął mnie za rękę w kierunku drzwi.
-Ale..ale że teraz?-wybałuszyłam oczy-Żartujesz?
-Jestem całkiem poważny.-uśmiechnął się
-No ale Zayn...ja,ja w ogóle nie jestem ubrana,nie mogę tak wyjść!
Spojrzałam na swój ulubiony dres i luźną koszulkę.
-Jest idealnie.-szepnął i wyprowadził mnie z domu zaskoczoną,z
rozdziawionymi ustami i potarganymi włosami.

środa, 11 kwietnia 2012

24 Rozdział

Liam i Lou rzeczywiście odwiedzili mnie wieczorem i posiedzieli ze mną aż
nie zasnęłam.Razem ze mną odpisywali na listy od fanów,którzy życzyli mi
szybkiego powrotu do zdrowia.Niektórzy pisali tak piękne słowa,że aż się
rozklejałam.Następnego dnia też nie pozwolono mi się nudzić,bo wszyscy
przychodzili do mnie na zmianę co było z ich strony bardzo kochane.Ale
wizyta innego gościa kompletnie mnie zaskoczyła.
-Tato,co ty tu robisz?!-zdziwiłam się gdy przyszedł do mnie w piątek rano.
Podczas całego mojego pobytu w szpitalu jedynie dzwonił.Nie miał czasu
żeby zjawić się osobiście,bo ciągle był w pracy przez co moja mama
zaczynała bywać smutna,a ja z resztą wcale jej się nie dziwię.
-Zabieram Cię do domu.No,chyba że wolisz tu zostać.
-Ale..ale jak? Wypisują mnie?!
Tata z uśmiechem pokiwał głową.Uradowana chciałam wyskoczyć z
łóżka,jednak całkowicie zapomniałam,że jestem do czegoś podpięta,oraz
że do żył przypięte mam wenflony.Jednym pociągnięciem ręki już miałam
je wyrwać,ale ojciec szybko do mnie podleciał.
-Ohoho,nie tak szybko Ivy! Pójdę po pielęgniarkę, i tak trzeba będzie
coś podpisać.Tylko..na miłość Boską Iv,siedź spokojnie i się nie
ruszaj-dodał kiedy zobaczył moje zachowanie.
-Ja mogę chętnie przypilnować.-do sali wszedł uśmiechnięty Zayn
-O,już jesteś.To świetnie,ja zaraz wrócę.
-Niech się Pan specjalnie nie śpieszy,nic się nie dzieje.Hej,piękna.-
pocałował mnie jak zwykle w policzek
-Hej.Co masz w ręce?-zaciekawiłam się
-Ech...świat już dowiedział się o twoim zdrowiu-westchnął i uniósł w
górę jakieś czasopismo,na którego okładce znajdowało się moje
zdjęcie,wtedy sprzed kina.Niall miał racje,wyglądałam jak trup.
-Paparazzi stoją pod budynkiem.
-O kuźwa...
-Spokojnie,załatwiłem ochronę w razie czego.Ale nadal nie rozumiem
dlaczego jeszcze nie wybrałaś żadnego managera.
-Dziękuję,że o wszystkim pomyślałeś.Nie wybrałam,bo ciągle o tym
zapominam.Ale obiecuję,że niedługo się za to zabiorę.
Po chwili dołączył do nas tata w towarzystwie pielęgniarki,która
mnie uwolniła.Gdy on poszedł podpisać jakieś papiery,próbowałam się
podnieść ale okazało się,że zrobiłam to zbyt gwałtownie jak na moje
siły.
-Łooł,pomału!-Zayn zdążył mnie złapać zanim upadłam.Spojrzałam w
jego oczy i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak blisko siebie się
znaleźliśmy.Ten dziwny moment przerwał nam tata.
-No,wszystko gotowe!-klasnął w dłonie-Coś nie tak?
-Ivy jest bardzo osłabiona.
-O...no to może usiądź sobie Ivy,my cię spakujemy.
-Ale i tak muszę się ubrać.-powiedziałam-Jakoś sobie pomału poradzę.
Zabrałam ubrania i powoli skierowałam się do łazienki.Po 10 minutach
byłam gotowa.Blask i promienie słoneczne rażąco biły mnie po twarzy
ale na szczęście miałam przy sobie okulary.W towarzystwie ochrony,
taty i Zayna,przebijając się przez tłumy fanów i paparazzi,wróciłam
do domu,gdzie powitała mnie mama,chłopcy,Meggie i moi bracia.
Nie minęło kilka dni jak odzyskałam utracone siły i znowu mogłam
cieszyć się życiem,oczywiście nie zapominając o braniu przepisanych
mi leków,o których non stop przypominała mi mama.
Ostatni tydzień po powrocie zdrowia był strasznie wspaniały pod
wieloma względami.Po pierwsze: Joe nauczył mnie jeździć na
deskorolce o co zawsze go nudziłam.Po drugie: wygłupiałam się
z Meggie i chłopcami na ile tylko nas było stać.Po trzecie:
rozbawiał mnie fakt,że Lizzy za każdym razem dawała kosza
Harry'emu,zaś wzruszały mnie czułości Meg i Nialla.Po czwarte i
ostatnie: każdą wolną chwilę spędziłam z rodziną,co było cudowne
bo bardzo brakowało mi tych chwil.Niestety,wakacje się kończyły,
zostały już tylko dwa tygodnie więc i na nas był czas.Teraz tylko
spróbować powiedzieć to mojej mamie...
-Mamuś,musimy pogadać.-oznajmiłam sobotniego wieczoru
siadając z Meggie w salonie.Rodzicielka widząc powagę na
mojej twarzy wybałuszyła oczy.
-Najświętsza panienko,jesteś w ciąży!!!
-ŻE CO PROSZĘ?!-tata wchodząc aż zakrztusił się kawą
-No tak,kompletnie zapomniałam...przecież...przecież anemia
często dokucza kobietom w ciąży!-zawołała i zasłoniła usta dłonią
patrząc to na moją twarz a to na brzuch.
-Co...ja...NIEE!-zaprotestowałam kiedy doszło do mnie o czym
ona mówi.
-Charlie,nie rozmawialiśmy z nią jeszcze o seksie,zabezpieczeniach,
to wszystko nasza wina...ale Ivy,Ciebie ciągle nie ma w domu!
-MAMO JA NIE JESTEM W CIĄŻY!
-Jak to nie?
-Ja...to w ogóle nie o to chodzi!
Zauważyłam kątem oka,że Meggie ledwo powstrzymuje śmiech.
-To znaczy...jesteś pewna?-tata odstawił filiżankę i podbiegł
do nas.Był cały popluty,przez co Meggie już się turlała.
-Nie! To znaczy tak!-krzyknęłam-Ja jeszcze nigdy nie...eee no
wiecie,noo...-strzeliłam buraka a na ich twarzy pojawiła się ulga.
-Uff...-mama opadła na poduszki
-Słyszałaś Anjali? Ivy jest dziewicą,nie może być w ciąży!-
uradowany złapał mnie w ramiona
-No dzięki tato,może by tak głośniej bo Joe nie słyszał?
-Słyszałem.-odezwał się Joe którego na dół zwiodły nasze krzyki.
-Hahaha! Przepraaaszaam..!-Meg cała czerwona wyleciała z
Salonu.
-Co za patologia.-mruknęłam i zrobiłam tzw.facepalma.

-Mogę już przejść do rzeczy?-spytałam po chwili gdy moja przyjaciółka
wróciła-Meggie,żyjesz?
-Taak,troszkę się dotleniłam.-zachichotała
-A więc: mamo,tato jutro razem z Meg i zespołem wracamy do
Londynu-odrzekłam spokojnie
-Jak to? Już?-spytał Joe a tata uniósł brwi.Pokiwałam głową.
-Kiedyś ta chwila musiała nastąpić...-westchnęła mama i spuściła
wzrok.Wiedziałam,że było jej przykro.Spodziewałam się z jej
osoby całkowicie innej,wybuchowej reakcji,ale ten smutek na
jej twarzy był chyba jeszcze gorszy.
Po wyjaśnieniu im więcej szczegółów,wspólnej rozmowie razem
z Meg zabrałyśmy się za pakowanie.Wyrobiłyśmy się do północy
i po kąpieli zmęczone padłyśmy na łóżko.Rankiem mama
obudziła nas na śniadanie,o 12 mieliśmy pociąg.Tata specjalnie
zrobił sobie wolne od pracy,a Joego zwolnili z zajęć dodatkowych,
ku jego uciesze.Po czułym i łzawym pożegnaniu z wszystkimi
chłopcy podjechali po nas dużym vanem (nie miałam pojęcia
skąd go wytrzasnęli) i już nas nie było.Wieczorem znaleźliśmy
się w moim kochanym Londynie.


Tak,tak Ci u góry to nasi chłopcy ale nie jako One Direction a Juan
Direction! Ahahaha xD Obejrzyjcie to:

Wersja może nie jest przepiękna,ale też wcale nie taka zła.A skąd to
wszystko? 4 kwietnia nasi chłopcy wystąpili w Saturday Night Live
(SNL) jako:


Trzeba przyznać,rozwalają system! :D Tak samo jestem taka jakaś...
szczęśliwa,bo oni w tej Australii zachowują się tak słodko,tak dziecinnie,
ciągle stawiają na odpoczynek i zabawę,w końcu należało im się po tej
harówie w USA.No i ten wyczyn Hazzy i Zayna dzisiejszej nocy kiedy
to byli w klubie podczas gdy ponoć Liam i Niall kładli się spać!
Byli tak nawaleni,że podobno Zayn pocałował jakąś fankę (OMFG ile
bym dała żeby być na jej miejscu!) wszyscy w klubie musieli oddać
telefony bo nie wolno im było robić zdjęć,hahah xD Chociaż i tak
kilka wyciekło:

 Na fejsbukowym One Direction Polska wszystko na bieżąco umieszczają.
Np.kilka godzin temu:
~HARRY I ZAYN SA NAJEBANI W CZTERY DUPY!
JEZU! SIIKAAAM! Jakie to sa debile! Zayn i Harry nie opuscili klubu, zostali z niego WYRZUCENI!
~
"Harry i Zayn podbiegli do meżczyzny z wielkim afro,dotkneli jego włosów i
śpiewali "EVERYDAY IM SHUFFLING''
No dobra,pozwólcie że ja już sobie pójdę bo za bardzo zaczęłam się
tym wszystkim jarać i w efekcie może być jeszcze gorzej xDD
Cieszę się,cieszę,cieszę,CIEESZZĘĘ że nasi dziecinni,niedojrzali chłopcy
WRÓCILI! :') A wam przesyłam buziole i podziękowania za wszystko ;*

niedziela, 8 kwietnia 2012

23 Rozdział

Poniedziałek,dwa dni temu:
-Wychodzisz gdzieś?
-Tak,mamo,idę na spacer.
-Ok,tylko powiedz temu spacerowi żeby o 22 odprowadził Cię do
domu-uśmiechając się pod nosem pocałowała mnie w czoło i wróciła
do kuchni.Śmiejąc się w duchu pociągnęłam za klamkę...U progu mych
drzwi stał Zayn,który rozpromienił się na mój widok.

-Hej.-zaczęłam niepewnie
-Wyglądasz przepięknie.
Spojrzałam na moją sukienkę.Z trudem zdecydowałam się by ją włożyć,
ale gdy Meggie wkroczyła do akcji to nie było odwrotu.
-A gdzie tam...ty świetnie wyglądasz.
-Nie.
-Tak.
-Nie dyskutuj!-zachichotał-Idziemy?
Pokiwałam głową i wsiadłam do samochodu,którym przyjechał.
Na początku było świetnie.Malik zabrał mnie do restauracji gdzie wciąż
kłóciliśmy się kto lepiej wygląda,ale ostatecznie uznaliśmy,że jest remis.
Później zaczęło się wszystko komplikować.Po opuszczeniu lokalu
udaliśmy się na spacer do parku.Na początku była jedna fanka,potem
druga,trzecia,ósma,piętnasta aż w końcu w okół nas zebrał się spory
tłumek fanek One Direction jak i Harry'ego Pottera,którego byłam
częścią.Jak już udało nam się uwolnić od jednych,to drogę zastąpiły
nam następne i w taki o to sposób spędziliśmy zrezygnowani kilka
godzin na rozmowach i podpisywaniu autografów.Gdy zegarek wybił
godzinę 22 powiedziałam Zaynowi,że muszę już wracać więc bez
słowa oddaliłam się w kierunku domu.Udało mu się mnie dogonić
prawie jak wchodziłam do domu.
-Ivy! Ja...przepraszam,to nie tak miało wyglądać.
-Nie szkodzi,takie życie.-zaśmiałam się-I tak dziękuję za ten wieczór.
-To może spróbujemy to powtórzyć,tym razem postaram się żeby...
-Z przyjemnością.-przerwałam mu.

-Ja..to znaczy...serio?
-Serio serio.-zachichotałam.-Wyśpij się.-pocałowałam go w policzek
i uśmiechając się na widok jego zdezorientowanej miny weszłam
do środka.

Wtorek,1 dzień temu:
-Ivy? Gdzie idziesz?-Meggie zatrzymała mnie zanim pociągnęłam za klamkę.
-Wychodzę z Zaynem,wczorajsza randka trochę nie wyszła.
-I nic mi o tym nie mówiłaś?!
-Jak wrócę to ci wszystko opowiem.-ucałowałam ją w policzek i wyszłam
z domu.
-O,cześć Niall.Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do Meg.Zayn czeka w aucie.-odwrócił się i pomachał mu.
Już miałam odejść kiedy Horan mnie zatrzymał-Ivy,wszystko w porządku?
-No..tak,a co?
-Bo jakoś tak strasznie marnie wyglądasz,bez urazy.
-Co to znaczy marnie?-zmarszczyłam brwi-Źle się ubrałam? Wiedziałam
żeby założyć spódnicę a nie spodnie...
-Nie nie,nie chodzi o to! Po prostu wydajesz mi się jakaś taka blada...i
masz sińce pod oczami.Kiedy ty coś ostatnio jadłaś?
-Coś tam skubnęłam przed wyjściem.O nic się nie martw,jest w porządku.-
uśmiechnęłam się do blondyna i żegnając się z nim wgramoliłam się do
samochodu.
Razem z Zaynem wesoło gawędząc wybraliśmy się na lody.Obydwoje
wzięliśmy po podwójnej porcji pistacjowych,co bardzo mnie zaskoczyło.
-Nie miałam pojęcia,że lubisz pistacje!-zawołałam
-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.
-Mam się bać?
-W sumie...-zachichotał
-Nie zapominaj,że jestem z Hogwartu.-pogroziłam
-Nie zapominaj,że jestem Bad Boyem z Bradford.
-No dobra,wygrałeś.-westchnęłam a Zayn śmiejąc się objął mnie
delikatnie i tak zaprowadził pod kino.To właśnie tam miało miejsce
całe to wydarzenie.
-Wszystko dobrze,Ivy?-spojrzał na mnie z czułością kiedy staliśmy
w kolejce po popcorn.
-Taak.-ziewnęłam-Czemu pytasz?
-Bo jesteś strasznie blada.Powinnaś coś zjeść.
-Nie jestem głodna,a raczej śpiąca..
-Chcesz już wracać?
-Nie nie,w porządku.Pójdę tylko do toalety.
-No dobra,zaczekam tutaj.
Jeszcze raz się do niego uśmiechnęłam po czym wspięłam się po
schodach,co o dziwo bardzo mnie zmęczyło.Po skorzystaniu z
toalety umyłam ręce i...w zasadzie tyle pamiętam.Potem tylko jak
przez mgłę: bolesny upadek,jakieś krzyki i czerwone światła karetki.

Teraz:
-Mamo,daj spokój,nic mi nie jest.
-Lekarze nadal chcą zatrzymać Cię w szpitalu,więc nie wciskaj mi
tu kitu.-odparła-Przyniosłam Ci soki z marchewek,ryby,mięsko,warzywa,
owoce...nie pamiętam co tam jeszcze jest,ale najważniejsze że ma dużo
żelaza a to jest Ci teraz bardzo potrzebne.
-Wcale nie.-burknęłam-Jedyne co potrzebuje to świętego spokoju.
-No to będziesz musiała jeszcze trochę ponarzekać,bo ja jestem następny
w kolejce.-usłyszałam męski głos.Spojrzałam w kierunku korytarza i w
drzwiach ujrzałam Zayna.
-Zayn!-zawołała mama-Dobrze,że jesteś.
-Dzień dobry Pani Bennett.Hej,Ivy.
-Cześć.
-No to ja was zostawię samych!
-Nie nie,niech Pani zostanie.-odpowiedział pośpiesznie
-I tak muszę jechać do Kevina.Joe wychodzi z Lizzy,a Charlie pracuje.
Ale dobrze,że przyszedłeś,Ivy będzie raźniej.-Malik tylko się uśmiechnął.
-Pa córciu.To co przyniosłam ma być wszystko zjedzone.
-No na pewno! Nawet Niall by tyle nie pomieścił!
-No nie wiem,on niczym nie pogardzi.-zachichotał Zayn
-Nie marudź,bo następnym razem przyniosę Ci dwa razy więcej.
-Mamo,nie dość że już wyglądam jak sumo to ty mi jeszcze tego tyle
nawalasz!-oburzyłam się
-Jakie sumo?! A tak w ogóle to przepraszam bardzo,ale skądś ta anemia
musiała się wziąść! Jesteś ciągle w wyjazdach,więc nie dziwne,że źle się
odżywiasz,ale już ja o Ciebie teraz zadbam.
-Super.I dlatego już niedługo wracam do Londynu.-mruknęłam pod nosem.
-No chyba nie w takim stanie.-szepnął Zayn
-Ty też przeciwko mnie?!-zmierzyłam go wzrokiem-Mam dość tego
szpitala,tego pokoju i tych ciągłych badań i..ii pobierania krwi...!
-Sama sobie na to zapracowałaś.Ciągłe dołowanie się tutaj nic nie pomoże.
-To weź mnie do domu,mamo.
-Chciałabym skarbie,ale jeszcze nie mogę.Lepiej dla Ciebie żebyś tu
jeszcze trochę została.
-Ale mam dość...-głos mi się załamał.Od zawsze nienawidziłam szpitali.

-Wiem.-spojrzała na mnie z czułością
-Nie martw się,nie damy ci się tu nudzić.Ktoś ciągle będzie przy tobie.
Lou i Liam zaklepali sobie dzisiejszy wieczór.-Zayn próbował mnie
pocieszyć choć i tak na niewiele się to zdało.
-No widzisz,Ivy! Ciesz się,że masz takich przyjaciół.-mama pogłaskała
mnie po włosach.-Ja już naprawdę muszę lecieć,przyjdę z samego rana.-
pocałowała mnie w czoło-Trzymaj się Zayn.
-Do widzenia.
Poczekaliśmy aż wyjdzie i Malik klapnął obok mnie.
-Jak się czujesz oprócz tego żalu i rozczarowania?-Po tym pytaniu
poczułam się jakbym była u jakiegoś terapeuty.
-Trochę słabo,ale tak to ujdzie...
-Niezłego stracha mi wczoraj narobiłaś.
-Wiem,przepraszam.
-Ivy...-zaczął-Ja...ja wiem,że te randki nie były takie jak powinny,ciągle
nam coś przeszkadzało.Ale może do trzech razy sztuka,co? Obiecuję,
że tym razem nic nam nie przeszkodzi.-Po jego oczach zauważyłam jak
bardzo mu na tym zależało.

-Z wielką chęcią,Zayn.Tylko nie teraz,dobrze? Muszę odpocząć.
-Oczywiście.-złapał mnie za dłoń i szepnął-Twoje zdrowie jest teraz
najważniejsze.



Postanowiłam,że od dzisiaj zamiast wpisywania tego całego nawiasu,
wpisywania tam słowa 'strój' zamykania tego nawiasu (co jest tak
bardzo męczące i czasochłonne...) będę po prostu linkowała imię,co
przekieruje was do ubioru danego bohatera.xD Tak,wiem że okazuję
tym swoje lenistwo,ale taka prawda,że jestem leniem i to jeszcze
zdaniem mojej rodziny,bardzo 'śmierdzącym' (nie bierzcie tego
dosłownie,haha xDD) Już padam...Jestem na nogach od godziny 5
rano,bo na 6 poszłam do kościoła.Była procesja na polu i msza,no i
o dziwo bardzo mi się podobało (szczególnie,że taki fajny chłopak,
którego nazywam Barankiem Bożym (nie pytajcie ;p) udzielał mi
komunii,w sensie podstawiał to takie takie.) Strasznie się dzisiaj
zagaduję,a pewnie i tak nikt tego do końca nie przeczyta,ale jestem po
kawie i cappucino,więc mi się nie dziwcie :D Zatem nie zamęczam i
więcej się nie kompromituję - PA! xx

piątek, 6 kwietnia 2012

22 Rozdział

Muszę przyznać,że podróż trwała dość długo jak na prędkość z którą
jechał Lou,ale po 40 minutach jazdy wreszcie dojechaliśmy.Wysiedliśmy
przed niewielkim aczkolwiek pięknym,drewnianym domkiem położonym
nad jeziorkiem a wokół niego swój urok ukazywał naprawdę ogromny,
kolorowy ogród.-To na pewno tutaj?-spytałam zdejmując okulary i
rozglądając się w około.Pogoda była wprost cudowna.
-O yeah.Podoba Ci się?
-Jest przepięknie!
-To domek i ogród moich rodziców-odezwał się Zayn-Cieszę się,że Ci się
podoba-uśmiechnął się,a mnie szybciej zabiło serce.Co się ze mną działo
do cholery?
-No nareszcie jesteście!-usłyszałam kobiecy głos za nami.Odwróciłam się
i ku moim oczom ukazała się postać dziewczyny o bujnych,kręconych
włosach,śniadej cerze i niezwykle zgrabnej sylwetce.Poruszała się z
ogromną gracją a jej i tak już śliczną twarz ozdabiał szeroki uśmiech.Liam
podszedł do niej i ucałował z tak wielką czułością jakiej można było
pozazdrościć.
Dziewczyna pogłaskała go po policzku i zwróciła się do mnie:
-Witaj Ivy,jestem Danielle.Miło mi Cię wreszcie poznać,chłopcy tyle o
tobie opowiadali!
-Hej,mnie też jest strasznie miło-uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń.
-To co? Będziemy tak stać?-Harry oparł się o mnie
-Zapraszamy na tyły domku,przygotowujemy właśnie grilla.Zapewne
zgłodnieliście.-Używając słów w liczbie mnogiej musiała mieć jeszcze
kogoś na myśli,więc podążając za jej śladem udaliśmy się na wkazane
wcześniej miejsce.Tak jak się spodziewałam,Danielle nie była sama.
Przy grillu majstrowała tyłem do nas odwrócona brunetka.

Louis podkradł się i objął ją od tyłu w talii,na co ona wrzasnęła.
-Boże! Louis! Matko,jak mnie wystraszyłeś!
-I o to chodziło,bejbe.
-No wiesz...a miało być takie ładne przywitanie dziewczyn.Gdzie ta
Meggie i Ivy?-Na dźwięk swojego imienia wychyliłam się zza loków
Hazzy,który przysłaniał mi cały świat. (xD)
-Tutaj!-zawołałam i biegnąc wypieprzyłam się na trawie.-Nic mi nie jest!-
otrzepałam się i mimo rechotów chłopców znalazłam się tuż obok
ukochanej Louisa.-Przywitanie jak najbardziej się udało-uśmiechnęłam się
-A gdzie tam-zaśmiała się i podała mi rękę-Eleanor.
-Ivy.-uśmiechnęłam się serdecznie
-Na pewno nic Ci nie jest?-spojrzała na mojego łokcia,który był troszkę
poharatany.
-Ivy jest twardą dziewczynką.-Lou poklepał mnie po plecach-Już dzisiaj
nie jedno przeszła,co nie,Iv?
-Taa...nie ma to jak latający bracia i samo otwierające się drzwi.-
westchnęłam.-No ale żyję.Co tam pichcicie?
-Staramy się robić grilla.-spojrzała na owy przedmiot z niesmakiem.
-Dobrze,że dodałaś to staramy.-Danielle podeszła do nas-Może nam
pomożesz,Ivy? Co trzy pary rąk to nie jedna.
-Z wielką chęcią.
-To my sobie idziemy,zawołajcie nas jak wam się uda!-krzyknął Lou
i razem z chłopakami zniknął za drzwiami ogrodowymi.
-No najłatwiej uciekać.-mruknęła pod nosem i westchnęła.-Ale gdzie
podzialiście Nialla z...Meggie?
-Niall obżarł się ciastkami mojej mamy i wzięło go na wymioty.-
skrzywiłam się.-Meg została z nim.
-Ech,ten to zawsze coś wymyśli...
-No trudno,ma teraz jakąś nauczkę.-skwitowała Eleanor i zabrałyśmy
się do grillowania.Dziewczyny Liama i Louisa były na prawdę świetne,
szybko załapałyśmy wspólny kontakt.Jak się dowiedziałam Danielle
była tancerką,a Eleanor modelką,co i tak potwierdzały ich wyjątkowo
smukłe sylwetki.
-Słyszałyśmy,że pomiędzy tobą a Zaynem coś zaiskrzyło-zagadała
El zabawnie poruszając brwiami.Zauważyłam,że Danielle nie była
zadowolona z rozpoczęcia tego tematu i tylko spojrzała na mnie z
lekkim współczuciem.Przemknęło mi przez myśl,że Eleanor często
była taka ciekawska,choć znałam ją dopiero od godziny.Na szczęście
zanim zdążyłam odpowiedzieć dołączyli do nas zgłodniali chłopcy.
Tętno tak mi podskoczyło,że byłam im okropnie wdzięczna,za to że
się pojawili.Po zjedzeniu wspólnie przygotowanych kiełbasek i innych
smakołyków chłopcy poszli pograć w piłkę,a my posprzątałyśmy i
popijając kawę przyglądałyśmy im się, ''troszeczkę'' plotkując.
Nie powróciłyśmy już do przerwanego wcześniej tematu.W pewnym
momencie dostałam smsa,był od Meggie.
*Kurcze,wracajcie najszybciej jak się da,bo ja już z nim nie
wytrzymuje! Twoja mama nie pozwoliła mu nic jeść żeby znowu mu
nie zaszkodziło,to zaczyna wariować i wyżywa się na wszystkich!*
Zachichotałam i odpisałam,że niedługo pojedziemy.Około 18 razem
z Harrym i Zaynem pojechaliśmy zostawiając Liama i Lou ze swoimi
ukochanymi.Chłopcy podwieźli mnie do domu zabierając przy okazji
Nialla,który wyżalił im się,że siedział cały dzień ze złymi kobietami,
które go głodziły.Gdy wrócili do domu państwa Malików,to ja
po kąpieli opowiedziałam Meggie jak spędziłam dzień.Bardzo żałowała,
że nie mogła poznać Eleanor i Danielle tym bardziej,że już jutro
wracają do Londynu.Pocieszyłam ją,że na pewno nadarzy się jeszcze
nie jedna okazja.Wspólnie oglądnęłyśmy jeszcze jakiś film, po czym
około pierwszej w nocy położyłyśmy się do łóżka.
-Ivy? Śpisz?-szepnęła mi do ucha
-Nie kuźwa,oglądam powieki.-parsknęłam
-Bo chciałam Ci uświadomić,że za kilkanaście godzin będziesz miała
randkę z Zaynem Malikiem.-pocałowała mnie w policzek i odwróciła
się ode mnie plecami.A mnie coś ciężkiego przewróciło się w żołądku.
Rany,kompletnie o tym zapomniałam!
No i jednak udało mi się jeszcze dodać :) Wszystkim bardzo dziękuję za
wejścia,komentarze i reakcje (jakby to powiedziała ciotka Muriel z
Harry'ego Pottera: ''Mnożycie się jak gnomy!'') xx ;*
WESOŁYCH ŚWIĄT!! ---> KLIK

środa, 4 kwietnia 2012

21 Rozdział

Spałam sobie smacznie gdy coś zaczęło mnie strasznie gilgotać w nos.
-Meggie,przestań...słyszysz co mówię?...eej,daj spokój!-złapałam się za
nos i poczułam na nim malutką rączkę.Uchyliłam lekko powieki.
-Śtawaj! Słysys?!
-Kevin? Co ty tu...
-Mama Cie wooła! Mas zejś na siandanie!
-Dobra,ale już tak nie wrzeszcz...-zatkałam uszy i wygramoliłam się spod
cieplutkiej kołdry.Nie zważając na to,że miałam na głowie jedno,wielkie
siano zeszłam na dół.W kuchni siedziała już Meggie,kompletnie ubrana (strój),
moja mama krzątająca się jak zwykle z dokładką i Kevin,który przyleciał
przede mną.Ale obok Meg siedział ktoś jeszcze.
-Hej mamo,hej Meggie,hej Lizzy.-przywitałam się i usiadłam obok
blondynki.Zaraz zaraz...-Lizzy?!-zawołałam wybałuszając oczy
-No już myślałam,że się nie spostrzeżesz-zaśmiała się i uściskała mnie na
przywitanie.Lizzy to kumpela Joe'go.Kumpela,nie dziewczyna.Nigdy nie
próbowali być razem,są dla siebie jak rodzeństwo,a przyjaźnią się odkąd
sięgam pamięcią.Jest jedną z tych 'wyluzowanych' osób.Jeździ na desce,
woli ubrania luźne i wygodne,nie lubi natomiast tandety i dłużej przebywa
w towarzystwie chłopaków niż dziewczyn.Czyli podsumowując: można
powiedzieć,że jest kobiecym odzwierciedleniem mojego brata.

-Czemu dopiero teraz nas odwiedzasz?!
-Nie było mnie w Bradford,dopiero wczoraj wróciłam.
-Stęskniłam się za tobą.-jeszcze raz ją uściskałam i wróciłam na miejsce.
-Ja za tobą też.Zdążyłam się już zapoznać z Meggie,tak długo spałaś.
-Norrmalnie,ja to zgłaszam sprzeciw!-odezwała się Meg-to ja zawsze
wstawałam ostatnia.Próbujesz mnie przebić?
-Ależ skąd-zachichotałam.
-Mam nadzieję,Lizzy,że teraz kiedy przyjechałaś,zdołasz wyciągnąć tego
Joe'go z nad komputera.-odezwała się poważnym tonem moja rodzicielka.
-No pewnie,pani Bennett-uśmiechnęła się do niej-Już ja go ustatkuje.
Umówiliśmy się dzisiaj na deskę,trochę się rozrusza.
-To dobrze,bo ja już nie mam do niego sił...-westchnęła.Dokończyłam
śniadanie i słysząc dzwonek do drzwi skierowałam się by je otworzyć.
Jednak coś dużego zleciało na mnie ze schodów i ciągnąc przy tym za
zamek od drzwi,przewaliło mnie na ziemię.
-Joe! Co ty wyprawiasz?!
-To do mnie! Lizz wróciła!
-Ona jest w kuchni,ciołku.-burknęłam i podniosłam się rozmasowując
głowę-Przywaliłeś mi z deski!
-Sorry,nie chciałem.-powiedział na odchodnym-Lizzy!
-Dłużej się nie można było zbierać?-blondynka weszła do przedpokoju
-I ciebie też miło widzieć-wyszczerzył zęby i uściskał ją okręcając
wokoło.W sumie to przykro mi było,że nie są razem,byli dla siebie
idealni,a i fajnie byłoby mieć taką bratową.Wzdychając ruszyłam w
kierunku schodów,ale po drodze napotkała mnie kolejna przeszkoda
w postaci otwierających się drzwi.
-Auua!-krzyknęłam łapiąc się odruchowo za nos-Ja pierdole!
-Kto tu tak nie ładnie mówi,hę?-w progu pojawił się Zayn
-Ivy.-naskarżyła Meggie podchodząc do swojego chłopaka.
-Nie ładnie...-zachichotał.
-No super,tyle że mi...-nie dokończyłam bo poczułam strużki krwi
spływające po przytrzymujących nos dłoniach.
-O mamo! Ja...-podbiegł do mnie natychmiastowo-Nie chciałem...
-Och,Zayn ty to potrafisz być cholernie romantyczny! parsknął Lou
-Chodź,przemyjemy to-Brunet pociągnął mnie za rękę w kierunku
łazienki-Jeszcze raz przepraszam.Strasznie mi głupio...-wyznał gdy
pomagał przemywać mi twarz.
-Nie no spoko,już do tego przy was przywykłam...
-Głowa w dół.Uważaj na piżamę.
-Moja mama się załamie...i tak już jest cała we krwi.-zauważyłam
-To z niej wyskakuj!-zarechotał
-Bardzo śmieszne.-zachichotałam
-Śmiejesz się.
-Bad Boy z Bradford,hm?-spojrzałam na niego
-We własnej osobie-wyszczerzył zęby i podał mi ręcznik
-Dobra,już.Dziękuję za pomoc i poturbowanie.A teraz wypad,muszę
się przebrać-wypchałam go z łazienki a on spojrzał na mnie smutnymi
oczami.
-Tak,tak ja też będę tęsknić.-mruknęłam i zatrzasnęłam drzwi.
Usłyszałam jeszcze słodki chichot Zayna.Wzięłam prysznic,ubrałam się
(strój),pomalowałam,pokręciłam lekko włosy i dołączyłam do reszty.
-Dłużej się nie dało?-zapytał Lou
-No niestety,nie umiałam już więcej przeciągać ...A śpieszy się wam?
-NAM się śpieszy.-poprawił mnie
-A to niby gdzie?-zapytała Meggie wchodząc do salonu u boku Nialla
który opychał się ciastkami mojej mamy.
-Razem z Louisem chcemy wam kogoś przedstawić-powiedział
Liam uśmiechając się do mnie serdecznie
-Dołączycie do nas?-zapytał Harry Joe'go,który rozmawiał zawzięcie
z Lizzy-Tak w ogóle to my się jeszcze nie znamy...-podszedł do niej
i wyciągnął rękę-Harry.
-Taa,hej.-przybiła mu piątkę zamiast ją uścisnąć i nie zwracając na
niego większej uwagi powróciła do rozmowy z przyjacielem.
Hazza podrapał się po głowie i zrobił minę typu 'wtf?!'

-Chyba mnie nie dosłyszałaś-spróbował znowu-Jestem Harry.
Harry Styles.
-Ten lokowaty laluś z One Direction,tak wiem,trudno Cię nie poznać,
tym bardziej,że wisisz na każdej ścianie mojej 8-letniej siostry...
-Ach,więc może odwiedzimy razem twoją siostrę?-poruszał
zachęcająco brwiami.
-Raczej nie,bo wolę nie zbierać z podłogi jej nieprzytomnego ciała-
wstała-Joe,idziemy pojeździć?
-Jasne-odpowiedział i zachichotał na widok zdezorientowanego
Hazzy.
-Klapa przyjacielu.-poklepał go po plecach Lou
-Twarda sztuka,nie ma co...-westchnął
-Zmiękczysz ją potem,teraz musimy iść-oznajmił Liam wstając-A
gdzie Niall?-zapytał rozglądając się za przyjacielem.
-On raczej z wami nie pojedzie.-odezwał się głos mojej mamy
wchodzącej do salonu.-Najadł się tych ciastek i teraz wymiotuje.
Naparzyłam mu ziółek,ale lepiej żeby został tutaj.
-Ja pierdziele...ten to zawsze!
-To może wy jedźcie,ja zostanę z Niallem-powiedziała Meg
-Nie trzeba,ja będę w domu,szkoda żeby ominęła Cię zabawa,Meggie
-To ja zostanę z Panią,Niallowi będzie raźniej.-uśmiechnęła się
i skierowała do łazienki w której znajdował się blondyn,a my
wycofując wsiedliśmy do wozu Louisa i odjechaliśmy.


Hej,hej! Przepraszam,że nie dodawałam przez te kilka dni rozdziałów,
ale nie miałam kiedy bo nie było mnie w domu.Właśnie 2 godzinki temu
wróciłam z wycieczki szkolnej,byłam w teatrze w Chorzowie na musicalu
Jesus Christ Super Star - polecam,świetny spektakl,świetne wokale
aktorów,szczególnie Macieja Balcara z zespołu Dżem (który uwielbia
mój zacny braciszek,był z 30 razy na ich koncertach o.O) no i ogółem
bardzo fajnie.Ostatnio cierpię na brak weny,ale widząc,że tyle was tu
wpada,zostawiacie po sobie komentarze i opinie (aż 15 komów i ponad
30 reakcji,jejuu jesteście boscy!) muszę się ostro zabrać za pisanie.
Mam nadzieję,że prędko dodam coś znowu,ale jakby coś to już teraz
składam wam Wesołych Świąt Wielkanocnych -chociaż chciałabym
napisać jeszcze przed święceniem jajek ;p Kocham Was! xx