środa, 29 lutego 2012

9 Rozdział

Minął już tydzień od spotkania z Mattem.Bardzo się go bałam,ale było po wszystkim.
Postanowiłam,że nie chcę go już więcej widzieć.Dlatego poszłam dalej.Dzisiejszego
dnia Meggie miała spotkanie w jakimś studiu fotograficznym.Od kilku dni ciągle o nim
bełkotała.
-No i powiedzieli mi że mam duże szanse.W ogóle tam jest bardzo profesjonalnie,
mówię Ci! Będzie świetnie.
Tak było jeszcze wczorajszego wieczoru.Teraz,kiedy za pół godziny ma być w studiu
wygląda to zupełnie inaczej:
-A co jak nie spodobam im się? Albo moje zdjęcia będą beznadziejne?-żaliła się
ubierając w pośpiechu buty
-Poradzisz sobie.Robisz świetnie zdjęcia,wystarczy że dasz z siebie wszystko.-
powiedziałam stanowczo i popchnęłam ją do drzwi.
-Tak myślisz?
-Tak.Idź tam i powal ich na kolana!
-Dzięki.To idę.Louis już pewnie czeka,ma mnie podwieźć.
-Uuu,a co na to Niall?
-Nic.On nie ma prawa jazdy.
-Więc lecisz na tych z prawkiem?-zaśmiałam się.Meggie spojrzała na mnie smutno.
-Ja tu normalnie zdycham a ty mi dokuczasz-lamentowała.Była bliska płaczu.
-No juuż,chodź tu-przytuliłam ją-Będzie dobrze.Ale leć już bo Marchewa Ci
odjedzie-pomachałam mu a on posłał mi buziaczka wystawiając głowę przez
szyberdach.Parsknęłam śmiechem.Musiałam dopchać Meg do auta.
-Co się tak guzdrasz?-zapytał otwierając jej drzwi
-Mam wątpliwości...
-No to nie jedź.Wszyscy na tym oszczędzą.Ty czas,ja gaz-zrymował
-Oj nie nie nie,ja chcę chwili spokoju w domu-zaprotestowałam szybko i razem z
Louisem wybuchnęliśmy śmiechem na widok miny Meg.
-Och,jesteście okropni!-zawołała i trzasnęła drzwiami.
-Jedź już!-nakazała-Chcę mieć to za sobą.
-Poczekaj,ja nie mogę tak odjechać bez pożegnania-odpiął pasy i wygramolił się z auta
zmierzając w moim kierunku.Wybuchnęłam śmiechem kiedy uklęknął przede mną niczym
Romeo z Szekspira i zawołał:
-Och,piękna wykorzystaj ten czas jak najlepiej,w końcu nie zawsze ma się okazje zaszaleć!
Po czym rzucając się na mnie obcałował mnie po policzkach.
-Możecie przestać się całować?-usłyszeliśmy poirytowany głos ze środka-Ja tu umieram.
-Zawsze byłaś dla mnie jak siostra.Naprawdę.-powiedział Lou z głębokim przejęciem
-Dziękuję braciszku-wyszczerzyłam się
-Powiem Ci jeszcze,że...
-TOMLINSON!-zaryczała Meggie
-Ech...dokończymy to potem.Pa!-ostatni raz posłał mi buziaka i w podskokach wrócił do
samochodu a ja kręcąc głową, z uśmiechem wróciłam do domu.Na początek najzwyczajniej
w świecie leniuchowałam.Później zabrałam się za prasowanie.Wyciągnęłam całą stertę ubrań
i wzięłam się do roboty.W pewnym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi.Zdziwiona kto 
to może być poszłam otworzyć...Wiedziałam,że to byłoby niemożliwe gdyby wróciła Meg,
bo miała tam siedzieć do bardzo późna.
-Matt??-zatkało mnie kiedy otworzyłam-Co ty tu...
-Cześć.Chciałem pogadać.Mogę wejść?-spytał
Bez mojego zaproszenia wszedł do środka muskając przy tym moją dłoń.Serce nieprzyjemnie
biło mi jak szalone.
-Jesteś sama?-spytał wchodząc do salonu i rozglądając się po pomieszczeniu.Pokiwałam
głową,skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego oczekująco.
-Dlaczego taka jesteś Ivy? Nie zaproponujesz mi nic do picia? A może usiądziemy?
-Wcale nie chce mi się z tobą gadać więc streszczaj się-odpowiedziałam oschle
-Uuu...gorzej dzisiaj z humorkiem?-zacmokał i rozsiadł się na kanapie
-Ach,wiesz humor miałam wyśmienity dopóki nie pojawiłeś się ty.
-Dziękuję bardzo.Nie ma to jak komplementy z twojej strony.
-Czego chcesz?
-Ivy...-zaczął i powoli zbliżał się do mnie-Daj mi drugą szansę-szepnął mi do ucha a po
moim ciele popłynęły nieprzyjemne dreszcze.
-Prędzej przytrzasnę sobie rękę drzwiami niż do Ciebie wrócę-odszepnęłam i odepchnęłam go
-Nie bądź taka nie miła...-chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie
-Co ty robisz?!-wrzasnęłam kiedy pocałował mnie w szyję
-No dalej...wiem,że w głębi duszy bardzo tego chcesz...-powiedział dalej mnie całując
-Trzymaj łapy przy sobie!-zawołałam.Zaplątana w jego sidła wrzeszczałam przez 10 minut.
Próbowałam się wyrywać,ale bez skutku..Kiedy nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi,to był
jedyny moment.Wykorzystałam chwilę nieuwagi Matta i nadepnęłam mu na stopę,dzięki
czemu rozluźnił uścisk.Pobiegłam do przedpokoju.
-Liam!-zawołałam zapłakana kiedy go ujrzałam
-Co się stało?!-zapytał kiedy Matt przeszedł obok niego klnąc pod nosem i mierząc wzrokiem.
Wyszedł.Załamana przytuliłam się do przyjaciela.
-Nie zostawiaj mnie teraz samej,proszę!-załkałam.
-Spokojnie,nigdzie się nie wybieram.Co on ci zrobił?-zapytał uspokajając mnie
-Przyszedł tu gadając,że chce do mnie wrócić...wyśmiałam go.Wtedy zaczął mnie całować..
to było okropne,ja nie mogłam nic zrobić...Oplótł mnie mackami jak ośmiornica.Dlaczego
on mi to robi?!
-Cii...będzie dobrze...Dostanie za swoje-objął mnie mocno i dłonią gładził po włosach.
Liam został ze mną aż do wieczora.Zaczęłam zastanawiać się jak powtórzyć o tym Meggie.
-Nie mów nic chłopcom,dobrze?-poprosiłam kiedy Liam stał w drzwiach.
-Ivy...dobrze wiesz,że będziesz musiała im powiedzieć.Nie ujdzie mu to na sucho.
-Wiem...ale nie dzisiaj,proszę.
-No dobrze.Uważaj na siebie,zamknij drzwi na klucz i lepiej nikomu nie otwieraj,Meggie
na pewno wzięła klucze.Na pewno ten drań teraz nie wróci,ale gdyby coś się działo odrazu
dzwoń,minuta i jesteśmy,okej?
-Dziękuję.Za to że się pojawiłeś.Gdyby nie ty...-załamał mi się głos.No właśnie,co? Co byłoby
gdyby Liam w porę nie przyszedł? Znałam bardzo dobrze możliwości Matta.Tą naszą
'zemstą' tylko go rozwścieczyłam...
-Nie myśl o tym teraz.Na pewno nie chcesz iść do nas?
Pokręciłam głową.
-W takim razie widzimy się jutro z samego rana.Śpij dobrze-ucałował mnie w czoło i wyszedł.


Chciałam tylko powiedzieć,nie wiem czy wiecie,ale zapewne tak,że Zayn poniósł
stratę w rodzinie.Poinformował o tym Harry na twitterze.

Jest mi tak strasznie przykro...
przykro z powodu jego straty i za to mam go tak cholerną ochotę mocno przytulić,
tak po prostu bez słowa przytulić..ale też przykro mi jest,że znajdą się takie 'directionerki'
które właśnie będą sterczeć pod domem Zayna i prosić go o autografy.Które w tym
momencie unfollowują go na twitterze,bo nie wystąpi na zapowiadanym koncercie.
Które spamują mu na profilu jakieś wiadomości o follownięciach i innych takich.
Nie pomyślą co on może później odczuć kiedy wejdzie może za kilka dni na stronę.
Ja bym się chyba załamała.To jest po prostu niewyobrażalne i chore.Albo fani
Biebera.Nigdy nic do nich nie miałam,nigdy nie miałam nic do samego niego,ale to
już przesada.Nie będę się wypowiadać,sami zobaczcie:

No i w ogóle w taki oto sposób Zayn stracił podobno ok.7 tysięcy followersów.
Tak jak to napisała jedna dziewczyna na tt...takich fanów to tylko pozdrowić
środkowym palcem.
I jeszcze na koniec odskakując od tematu,bardzo wam dziękuję za wejścia i komentarze.
Niedługo planuję zmianę szablonu i odświeżenie bohaterów.Zapraszam w dalszym
ciągu ;]

niedziela, 26 lutego 2012

8 Rozdział cz.2

-Ivy...ja..cześć!-wstał i ucałował moją dłoń-Cudownie wyglądasz.
-Dziękuję.Ty też nieźle się trzymasz.
-W prawdzie mówiąc...inaczej sobie Ciebie wyobrażałem...
-Tak? A niby jak?-uniosłam brew
-No...jesteś taka pełna życia a my rozstaliśmy się dopiero tak niedawno.
-A więc myślałeś,że przyjdę tu w podartych ubraniach,z podkrążonymi oczami,
rozmazanym tuszem i powiekami zapuchniętymi od płaczu,a w dłoniach będę trzymała
twoje zdjęcie,ba może nawet będę błagać żebyś do mnie wrócił?-uniosłam brew-Nie
liczyłabym na to-uśmiechnęłam się do niego z wyraźną pogardą w oczach-Muszę Cię
rozczarować,Matty.Życie nie kręci się w okół Ciebie.Hah..i na pewno nie moje.
-Rozumiem...-spuścił wzrok,wiedziałam że jest wściekły i gdyby nie tylu świadków
stałby się tzw.agresywnym tyranem-Szkoda bo mogło być tak jak dawniej.-prychnęłam
na jego słowa.W tym samym czasie do naszego stolika podszedł kelner.
-Coś Państwu podać?-zapytał uprzejmie.Matt podał mi kartę.
-Ja może poproszę...spaghetti bolognese?
-Oczywiście.-uśmiechnął się-A dla Pana?
Kiedy Matt wybierał potrawę ja 'przypadkowo' zrzuciłam swój kaskaderski telefon
i schyliłam się aby go dostać.Spoglądnęłam w kierunku wyjścia i puściłam im sygnał.
Na początku go nie widzieli bo się wygłupiali,więc musiałam powtarzać dobre kilka
razy.Gdy w końcu zauważył mnie Zayn,śmiejąc się pokazywał mi coś na migi,ale nie
miałam pojęcia o co mu chodzi.Miałam nadzieję,że się nie wycofali.Po chwili się
uspokoiłam,ktoś wszedł do lokalu.
-Ivy,żyjesz tam pod tym stołem?-zapytał zniecierpliwiony
Wybałuszyłam oczy bo kompletnie zapomniałam jak to musi wyglądać.Podniosłam
się szybko.
-Tak,tak..przepraszam.Kolczyk zaczepił mi się o obrus-pogładziłam stół i wyprostowałam
się.Chwilę potem cofając się,ktoś zmierzał w naszym kierunku.Była to bardzo
zamaskowana postać.Beżowy płaszcz,kapelusz,ciemne okulary i szal.Dziwnym
przypadkiem,bardzo niechcący dobił plecami w krzesło Matta,który akurat pił wodę.
Powstrzymałam wybuchnięcie śmiechem nagłym kaszlnięciem.
-Oooch!-rozległ się głos zakapturzonej osoby-Bardzo przepraszam,nie chciałem,
jaka gapa ze mnie!-zaśmiał się i podał mu rękę-Niech mi pan wybaczy.
-Nie ma sprawy-uścisnął ją i sięgnął po serwetki.
-Nie możliwe!-przeszedł wzrokiem na mnie
-Słucham?
Mężczyzna ściągnął kapelusz i okulary.
-Lou!-zawołałam z udawanym zdumieniem-Co ty tu...I to jeszcze w tym przebraniu..
-Potrzebowałem odrobiny prywatności-podszedł do mnie
-Ale co ty tu robisz!-zerknął na Matta-Uuu...Zayn nie będzie zadowolony...-zacmokał
Szybko wstałam i ściskając go szepnęłam:
-Tego nie było w planie!
-Mała zmiana-odszepnął.
-To może nas przedstawisz? Pozwólcie że się przysiądę..-wgramolił się na krzesło
tuż obok mnie.
-Jasne.To jest Matthew,mój BYŁY chłopak-nacisnęłam na słowo były z nutką pogardy
w głosie.-a to jest Louis,mój przyjaciel-uśmiechnęłam się a on puścił mi oczko
-Miło mi,stary-powiedział Lou-Jeszcze raz przepraszam za małe poturbowanie
-W porządku.Co cię tu sprowadza?-zapytał
-Och,umówiłem się tu z chłopakami na porządny obiad.
-Lou jest członkiem zespołu One Direction,pamiętasz ich?
-Taak.Niektóre piosenki znam dzięki tobie na pamięć.-spojrzał na mnie jakimś dziwnym
wzrokiem.Przeszły mnie dreszcze po ciele.Po 10 minutach ktoś przerwał nam rozmowę.
-Eee..Ivy? Lou? Matt?! Co wy tu robicie?-spytała Meggie stając koło naszego stolika
i spojrzała na mnie-Nic mi nie mówiłaś...
-Nie chciałam Cię denerwować-wypaliłam.Miało dziać się kompletnie inaczej.
-Meggie..miło Cię widzieć-przywitał się
-Taa..hej.-mruknęła olewając go
-My się chyba jeszcze nie znamy-koło niej pojawiła się reszta.Zmarszczyłam brwi.
-Ee,tak,osobiście chyba nie...-Matt chyba trochę się zmieszał.Zayn wykorzystując to,że
zajęli go Harry z Niallem siadając po jego stronie,spojrzał na mnie znacząco a ja pokiwałam
głową.
-Hej,skarbie-podszedł do mnie i stojąc za mną objął mnie całując w szyję.Zadrżałam i
poczułam się dziwnie,będąc obcałowywana przez przyjaciela.Zaśmiałam się pod nosem a
Zayn mi zawtórował.
-Mam nadzieję,że nie przeszkodziliśmy?-zapytał
-Nie,ależ skąd.Będzie...weselej-uśmiechnął się speszony kiedy Louis zaczął bawić się
lokami Harry'ego.Po chwili dołączył do nas kelner pytając nowo przybyłych czy sobie
czegoś życzą.Zamówili to samo co ja.Siedzieliśmy tak około półtora godziny.Chłopcy
starali się jak najlepiej pokazać Mattowi kto teraz jest najważniejszy w moim życiu.
Ten jednak zachował twarz i aby bronić swoją godność zagadywał mnie przypominając
nasze wspólne chwile,być może po to aby jakoś dowalić Zaynowi? Sama nie wiem,w
każdym bądź razie oni też nie siedzieli po cichu tylko ciągle coś odstawiali.Nie powiem,
byłam bardzo usatysfakcjonowana.Zayn trzymał swoją rękę na moim oparciu krzesła
więc czułam się bezpiecznie,Matt nie próbował żadnych sztuczek z gestami.Niestety
swoim wzrokiem próbował nawiązać ze mną kontakt dlatego nie zwracałam na niego
uwagi,ale w środku coś we mnie wrzało.Liam próbował odwracać moją uwagę pokazując
mi coś w dekoracjach restauracji albo w swoim telefonie.Bardzo mi to dodawało
otuchy.Ucieszyłam się kiedy po dwóch godzinach męki byliśmy w drodze do domu.
-Czemu tak nagle zmieniliście plan?-spytałam kiedy byliśmy w samochodzie Louisa.
-Meg powiedziała nam,że wolałabyś potraktować go trochę delikatniej-powiedział Li.
-Ale żeby dać mu jakąś nauczkę wpadłem na pomysł z Zaynem-dodał Lou.-Nie martw
się,poradziłaś sobie świetnie.-pocieszył mnie widząc moją minę
-Taak,to było niesamowite!-zawołał Niall-w jednej chwili byłaś cała przerażona,a w drugiej
stałaś się strasznie pewna siebie.Świetna z Ciebie aktorka.
-Dzięki,blondasku-uśmiechnęłam się-Teraz trochę żałuję że zdobyłam się na żałowanie go.
Dawał mi do zrozumienia na czym tak naprawdę mu zależy...-spuściłam wzrok-Ale
dziękuję Wam.Za wszystko,jesteście kochani.
-Wiemy!-zawołali.Najwyraźniej nie chcieli dłużej ciągnąć tego tematu i zajęli mnie
głupotami,co jak zwykle świetnie im się udało.W dobrym humorze wróciliśmy do siebie.



Oto druga część.Kilka osób mnie prosiło żebym dodała więc proszę :) Teraz
mi życzcie szczęścia w nauce,bo kiedyś się trzeba zabrać...Jutro pierwszy raz
do szkoły po feriach-strasznie mi się nie chce.Przez zajęcia będę troszkę
rzadziej dodawała rozdziały,ale raz w tygodniu na pewno tak.No to tyle.
Na razie ;)

sobota, 25 lutego 2012

8 Rozdział cz.1

-Cześć,dzięki że przyszliście.Wchodźcie...
-Gdzie ona jest?
-W sypialni.Przed chwilą rozbiła wazon..
-Meggie? Musisz mi pomóc!-rozległ się głos z góry.To był mój głos.Była godzina 12
po południu-od samego rana Matthew nękał mnie swoimi telefonami.Byłam tak
zdesperowana,że rozbiłam już 2 wazon,przypadkowo oczywiście kiedy rzucałam
telefonem po pokoju.Pech chciał,że był to jednak cholernie wytrzymały model.
Spojrzałam na podłogę gdzie leżał.Znowu dzwonił.
-Dasz sobie w końcu siana,czy mam...auua! Meg,proszę!
-No idę już idę!-zawołała (strój Meggie) i usłyszałam kroki jej i kilku innych osób.
-Co się stało??-podbiegli do mnie kiedy zauważyli jak siedzę na łóżku z zakrwawioną
ręka a po podłodze walają się szkła.
-Przecięłam..się..odłamkiem..-wysyczałam (strój Ivy)-Dajcie mi jakąś chusteczkę czy coś...
Liam wyciągnął paczuszkę i uklęknął przy mnie.
-Tylko się jej nie oświadczaj-zaśmiał się Louis i razem z Niallem spojrzeli na Zayna,
który nie zwracał na nich uwagi.
-To ja może przyniosę apteczkę-zaproponowała szybko Meggie lekko niepewnym
głosem i wyleciała w pośpiechu z pokoju.
-Aach,Meg! Zapomniałam...
-O czym?-spytał Harry
-Ona nie lubi widoku krwi.
-Aaa..-pokiwał głową i spojrzał pod swoje nogi.Koło jego laczków (nie loczków ;))
leżał mój telefon.
*Halo? Halo,Ivy jesteś tam?*-dobiegł go jakiś głos.Harry schylił się,podniósł go i
przyłożył do ucha a zaciekawiony Zayn podleciał go niego szepcząc kto dzwoni.
Bardzo się zdziwili kiedy się spostrzegli.
-Halo?-odezwał się głos Harry'ego
*Kto mówi?*
-Eee...-Harry spojrzał pytająco na przyjeciela
-Daj mi to-szepnął Zayn-Z tej strony prywatna ochrona Ivy Bennet.Jeśli nie przestaniesz
jej nękać swoimi telefonami porozmawiamy sobie inaczej.Tylko w troszkę innym
języku,zrozumiano?-powiedział poważnym tonem a wszyscy próbowali powstrzymać
śmiech,nawet ja.
*Proszę tylko o jedno spotkanie!* Zayn westchnął.
-Ivy,chcesz się z nim widzieć?-zapytał z wyraźną niechęcią.

Na chwilę mnie zatkało.
-Pójdziemy z tobą.Może w końcu sobie to wyjaśnicie-powiedział Liam a chłopcy
mu przytaknęli.Spojrzałam na nich.
-Więc?
-Jedno spotkanie-zgodziłam się a Zayn mu powtórzył dodając:
-Gdzie i kiedy?
-Jutro o 14 w tej najdroższej restauracji na rogu.Wiecie gdzie?
-Niech będzie-odpowiedział sucho i rozłączył się bez pożegnania.
-Groźny jesteś-zachichotał Louis
-Trzeba sobie jakoś radzić w życiu-odpowiedział mu z uśmiechem
Chwilę potem przyszła Meggie z apteczką i Liam opatrzył moją rękę.

-Ciekawe czego on chce...-dumała Meggie kiedy siedzieliśmy w ogrodzie
-Nie wiem,ale się zdziwi jak nas zobaczy taką bandą-zaśmiał się Niall
-A może nie...A może się nim trochę pobawimy?-zawołał Louis z przejęciem
-Co masz na myśli?-zapytał Zayn,któremu pomysł najwyraźniej bardzo się spodobał
-Możemy wymyślić coś fajnego żeby pokazać mu że już stracił Ivy.
-Ja mogę pierdnąć-zaproponował Niall a Meggie spojrzała na niego z politowaniem-
No coo? Tylko będę musiał trochę poćwiczyć...
-Ale nie tutaj!-zawołała
-To by było dobre!-zawołał Harry i przybił piątkę z rozcieszonym Zaynem
-Jednym słowem: ZEMSTA?-zapytał Liam patrząc na wszystkich po kolei.-Co powiesz,Ivy?
W końcu tu chodzi o Ciebie.-Zastanowiłam się chwilę.
-Wchodzę w to-uśmiechnęłam się.Przez kolejne godziny to było naszym głównym tematem.

Kiedy obudziłam się następnego ranka,byłam bardzo podekscytowana ale i zarazem
lekko wystraszona.
-Ivy,śpisz jeszcze?-Meggie wychyliła głowę ze swojego pokoju
-Nie-uśmiechnęłam się do niej-Siadaj-poklepałam miejsce obok
-Co tam?-spytała rozlegając się w najlepsze
-Trochę się martwie...
-Czym?
-Dzisiejszego dnia mam skrzywdzić osobę,którą niegdyś kochałam?-spojrzałam na nią
-Jakie skrzywdzić...nie mów,że chcesz się wycofać?-spytała przerażona
-Sama nie wiem.
-Spójrz na to z innej strony.Zobacz ile krzywdy on tobie wyrządził.Należy mu się.Po za
tym nic takiego nie robimy,po prostu dajemy nauczkę,ba pokazujemy mu,że już nie ma
szans.Niech zobaczy,że wcale za nim nie tęsknisz,że poszłaś dalej i przede wszystkim
żeby zobaczył ile stracił.
-Może i masz rację..-zastanowiłam się chwilę
-Pewnie,że mam-ubierzmy się i chodźmy po chłopców.
Kiedy się zebrałyśmy (strój Ivy,Meggie) poszłyśmy do chłopców gdzie przesiedzieliśmy
jeszcze raz omawiając nasz plan.Przed godziną 14 Zayn,Lou,Harry i Meggie pojechali
pod restaurację załatwić swoje a ja zostałam z Liamem i Niallem.Na początek zgodnie
z planem miałam zrobić się na bóstwo.Przyniosłam połowę swojej garderoby i kosmetyków.
Trzeba przyznać,że mieliśmy dylemat,ale po wspólnych negocjacjach wybraliśmy chyba
idealny strój (foto).Po nałożeniu makijażu,zabraniu wszystkiego pojechaliśmy do restauracji.
Kiedy stanęłam przed jej drzwiami Zayn,Harry i Lou zagwizdali na mój widok.Szczerze
mówiąc-wcale mi to nie pomogło.Zobaczyłam plecy odwróconego tyłem Matta i
poczułam,że nie dam rady.
-Uciekajmy stąd-zadrżał mi głos-Nie jestem gotowa.
-Jesteś,jesteś.Będziemy tuż obok,dasz sobie radę.-powiedział Zayn
Odetchnęłam głęboko i pokiwałam głową.Nie patrząc już na nikogo,weszłam do środka.
Powoli zmierzałam na drugi koniec sali.Czułam na sobie spojrzenia przyjaciół zaglądającyh
przez szyby lokalu,czekających na mój znak.Bez słowa stanęłam za jego plecami i
zerknęłam do tyłu.Swoim zachowaniem i mimiką twarzy dodali mi otuchy.Cofnęłam się
kilka kroków,wyciągnęłam telefon i przystawiając go do ucha pewnym krokiem poszłam
do przodu.
-No i wiesz,powiedziałam mu co o tym myślę,ale chyba tego nie załapał.-Matt odwrócił
się gdy usłyszał mój głos.Usiadłam na przeciwko niego pokazując żeby poczekał chwilę
i ciągnęłam dalej-tak w ogóle zastanawiam się czy on ma jakieś szare komórki...
W każdym bądź razie po tym wszystkim na pewno się z nim nie umówię...O nie nie nie,
mój drogi,uwierz mi w dzisiejszych czasach można ufać tylko swoim projektantom.
Dobra,wiesz co nie mogę teraz za bardzo rozmawiać,mam spotkanie...Co? Ach,niee,nie
z Ianem-zaśmiałam się-Oddzwonię potem,dobrze? No,dzięki papa.-rozłączyłam się,
nałożyłam nogę na nogę i spojrzałam na niego oczekująco.



 Jeej nawet nie wiecie jaka jestem ucieszona z waszych komentarzy! Dziękuję,dziękuję,
dziękuuuję! Dzisiejszy rozdział został przecięty w takim momencie,że jak ja byłabym
czytelnikiem to bym się wkurzyła! :D Postanowiłam go podzielić na 2 części bo byłby
wtedy za długi i mogłoby to niektórych przerazić.Więc mam propozycje,jeśli chcecie
wiedzieć co dalej to napiszcie w komach a ja postaram się dodać go jutro.Nie
obiecuję,ale postaram się.Także czekam ;) Buziaki! ;*

środa, 22 lutego 2012

7 Rozdział

Jedno wiedziałam na pewno: Zayn był chyba jedyną osobą z którą chciałam teraz
przebywać.O nic nie wypytywał,po prostu był.Tu i teraz,niczym jak mój starszy
brat,który nie pozwoli skrzywdzić swojej małej siostrzyczki.Nie minęło pół godziny
kiedy wróciła Meggie,(strój Meg)jednak nie sama a z resztą zespołu.Z ich miny wywnioskowałam
że im powiedziała.Widziałam jej przerażoną minę jednak nie byłam na nią ani trochę
zła.W sumie to byłam jej wdzięczna,że nie musiałam sama im drugi raz tego tłumaczyć.
Uśmiechnęłam się delikatnie a na jej twarzy pojawiła się znaczna ulga.(strój Iv)
-Ivy,strasznie nam przykro!-zawołał Niall i uściskał mnie mocno
-Spokojnie,nikt nie umarł-zaśmiałam się cicho i poczochrałam mu włosy
-Jak tylko się do Ciebie zbliży to go załatwimy-odezwał się tym razem Louis udając
jakiegoś wojownika ninja
-Meggie powiedziała nam,że odkąd pojawiliśmy się w twoim życiu,znowu zaczęłaś
się uśmiechać-powiedział Harry siadając koło mnie i spojrzał na mnie pocieszająco
-Bo to prawda-znowu się wzruszyłam-Nie mogę uwierzyć,że tu jesteście...i wiem
że jestem dzisiaj okropną beksą...
-Rycz,głupia,rycz...-westchnął Zayn i wszyscy wybuchnęli śmiechem.Tego
popołudnia wygadałam im wszystko co leżało mi na sercu,głównie związanego z
Mattem.Wspólnie śmialiśmy się i płakaliśmy (no dobra,tylko ja ryczałam nie licząc
Louisa,który ryczał ale ze śmiechu) i nic nie pomogłoby mi tak jak to.Rano
kompletnie nie miałam ochoty na zbliżającą się imprezę,ale wieczorem wręcz
przeciwnie.Tak jak mi doradzili: idę tam po to żeby się odstresować.Nie mogłam
doczekać się momentu kiedy wyjdę na parkiet i wreszcie będę mogła zapomnieć
o Bożym świecie.Tylko ja i muzyka.Jednak plan wydarzeń diametralnie się zmienił.
Kiedy byliśmy na miejscu ktoś do mnie zadzwonił.Odebrałam i po raz pierwszy od
pół roku usłyszałam JEGO głos.Głos,który dotychczas słyszałam tylko w podświadomości.
Głos,który niegdyś tak bardzo pieścił moje uszy.Głos Matta.
-Halo? Ivy? To ja,Matt...chciałbym się z tobą spotkać,kotku.Jestem teraz w LA,więc...-
w tym momencie całkowicie się załamałam.Roztrzęsiona bez słowa nacisnęłam
czerwoną słuchawkę.
-Coś się stało?!-zawołał Zayn przekrzykując muzykę.Dopiero po kilku minutach,
kiedy reszta okrążyła mnie siedzącą przy barze i jakby całkowicie nieobecną,wyszeptałam:
-To był Matt-tylko tyle zdołałam z siebie wydobyć.Odwróciłam się do baru i poprosiłam
coś mocnego do picia.Chciałam rzeczywiście zapomnieć.Upiłam się na dobre* ale
przyjaciele mnie nie powstrzymywali,wiedzieli że tego mi właśnie trzeba.Oczywiście
były granice a chłopcy doskonale je znali,jak twierdził Louis.Po wypiciu byłam
otwarta i towarzyska więc przekazałam im to o czym mówił.Gdy byłam już całkowicie
zalana,Zayn chciał zabrać mnie do domu.Trudno było mnie stamtąd wyciągnąć,a
kiedy im się udało po wyjściu z auta uparłam się aby iść na plażę.
-Nie możesz tam teraz iść-Zayn chwycił mnie w pasie żebym mu się nie wyrywała.
-Ale d-dlaczego?!-zmrużyłam oczy jak małe dziecko
-Bo woda jest zimna,jest ciemno a ty nie umiesz pływać.Z resztą ja też nie.
Po 10 minutach protestu udało mu się zaciągnąć mnie do domu.Reszty nie pamiętałam-
tylko tyle mi opowiedzieli.Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy jaki jeszcze nigdy
 w życiu mi nie dolegał.O dziwo,Zayn nadal był w naszym domu,jak później zauważyłam
zasnął zmęczony w nogach mojego łóżka.Dowiedziałam się o tym wtedy kiedy go
skopałam na ziemię,w skutek czego się obudził.
-Co się stało?-zapytał ocierając głowę
-Przepraszam,muszę...-wydukałam i pobiegłam do łazienki zatykając usta.Po pół godzinie
wyszłam stamtąd z jeszcze okropniejszym samopoczuciem.Zayn siedział ze mną dopóki
mi się nie polepszyło.Zrobił mi herbatę i śniadanie,które włożył mi siłą.Opowiedział
mi co wyprawiałam wczoraj.Było mi strasznie wstyd jednak on tylko się śmiał.Około
południa musiał iść,bo razem z zespołem mieli jechać do wytwórni,ale zanim pojechali
Lou podrzucił mi jakieś tabletki na kaca.To była jedyna rzecz,której wtedy potrzebowałam.
Wieczorem czułam się znacznie lepiej.Chłopcy wracając z powrotem wstąpili spytać jak
się czuję i czy Matt się odzywał.Po kilku wspólnie spędzonych godzinach zwinęli się
mówiąc,że mają coś do obgadania.Tylko po minie Zayna wywnioskowałam,że o niczym
nie wie i że chętnie zostałby dłużej.

Kiedy wszyscy wgramolili się do środka Lou,Niall,Liam i Harry rozsiedli się w kuchni
i w spokoju czekali na Zayna.Gdy się pojawił to wszyscy skierowali na niego swój wzrok.
Malik czując na swoich plecach ich spojrzenia podszedł do lodówki wyciągając  z niej
mleko i odwrócił się do nich.
-Co jest?
-Kiedy zamierzasz jej powiedzieć?-zapytał Harry
-Powiedzieć?-powtórzył przetwarzając jego słowa
-No tak,Ivy.-dodał Niall
-Powiedzieć Ivy...ale o czym?-uniósł brew
-Och,no nie wiem może to,że jesteś w nią wpatrzony jak w obrazek i bardzo Ci się
podoba?-podsunął Louis głosem jakiejś szajbniętej terapeutki-Chociaż gdyby to o mnie
chodziło to ja byłbym wpatrzony jak w marchewkę-powiedział łapiąc jedną z blatu i
przygryzając,na co Niall nie wytrzymując ze śmiechu spadł z krzesła ale Liam próbując
powstrzymać się od podobnej reakcji szturchnął go w plecy udając powagę.
-Eee...nie rozumiem...-Zayn wycofał się powoli z kuchni ale drogę szybko zastąpił
mu Payne.
-Nas nie oszukasz bracie! Przykro nam.
-Masz rację,nie oszukam bo nawet nie wiem o czym mówicie-klepnął go w ramię i
opuścił kuchnię.
-To doprawdy niewiarygodne,że taki badboy jak ty,którego wywalili ze szkoły
będzie tak nieśmiały wobec dziewczyn!-Louis wychylił za nim swoją głowę na co on
pijąc mleko tylko wzruszył ramionami.
-Myślicie,że się pomyliliśmy?-spytał Niall
-Nie-wszyscy przecząco pokiwali głową
-To tylko kwestia czasu-podsumował Harry i wyłożył się przed telewizorem.



TAK TAK TAK TAAAK! CHŁOPCY WCZORAJSZEJ NOCY ZDOBYLI
NAGRODĘ ZA NAJLEPSZĄ BRYTYJSKĄ PIOSENKĘ! Oglądałam wczoraj całą
galę,nie mogłam się pohamować kiedy Tinnie Tempach ogłosił tę c.u.d.o.w.n.ą
wiadomość i skoczyłam na mojego brata wrzeszcząc na co on skwitował to miną
typu: WTF?! haha...ale warto było siedzieć tak długo.Czuwałyśmy z polskimi
directionerkami na One Direction Polska na facebooku i było wspaniale,taka atmosfera...
Trzeba zauważyć,że wygrali oni z taką artystką jak Adele,czy Edem Sheeranem,ale cóż
należało im się.I AM SO PROOUD! Spamowałam im wczoraj na twitterze,ale chyba
i tak tego nie zobaczyli w takim nawale wiadomości ;D Oni są niemożliwi,zaraz
po otrzymaniu statuetki Loui wbił na twittera i napisał,że nas kocha (tak to ładnie
ujmując,ekhm.) Liam,Harry...ach,dobra stop xd
Jeśli ktoś nie oglądał tej gali a chciałby w skrócie zobaczyć co się tam działo to
umieszczam filmiki.Tutaj z ogłoszenia wyników:
A tu zza kulis (uwaga,chłopcy byli 'lekko' nawiani-Zayn nie kontaktował,
Liam i Hazza rozgadani,Niall cały czas skakał a Lou,jak to Lou...haha :D)


Ta gala przysporzyła mnie o przepiękny sen z Zaynem w roli głównej ale nie
będę was już tu nim zanudzać xD Pozdrawiam wszystkich czytelników! ;*

*-Umieściłam w opowiadaniu moment upicia się Ivy,chociaż nie ma jeszcze
skończonych 18 lat,ale pomińmy ten fakt-w końcu to fikcyjne opowiadanie ;p
PS.Mam nadzieję,że wam się spodoba.Wypowiadajcie się w komentarzach,
tak wiele was tu wchodzi,ale mało po sobie zostawiacie...chciałabym znać
wasze opinie.

niedziela, 19 lutego 2012

6 Rozdział

-Wstawać! Dość spania!-zawołał Nialler wchodząc z hukiem do sypialni chłopaków.
Nie łatwo mu było wszystkich rozbudzić,najtrudniej jak zwykle z problematycznym
Zaynem i Harrym,ale mu się udało (chociaż mniej-więcej)
-Przepraszam bardzo,ale co ty sobie znowu wyobrażasz...-zaczął ten pierwszy-wbijasz
tu z kopniakiem i rozbudzasz nas, a...
-Zayn,spoko,wiemy że z rana zawsze wygłaszasz kazania,ale raz się powstrzymaj bo
mam świetną wiadomość.Idziemy na...dyskotekę!-kiedy to zawołał ktoś głośno
zachrapał.
-HAZZA!-zdenerwowany rzucił do niego poduszką
-AAAAAAAAA!- Loczek przebudzony podniósł się z krzykiem i mruknął-zły sen...zły sen..-
odetchnął głęboko i z powrotem opadł na poduszki.
Zeszło dobrą godzinę zanim Niall obudził ich na tyle,że skumali gdzie są,która jest
godzina i o co chodzi,aż w końcu udało mu się ich przekonać na to wyjście.

W tym samym czasie...
Obudziły mnie słoneczne promienie,które przedostały się do mojego pokoju.
Po skorzystaniu z porannej toalety podreptałam do sypialni Meggie,ale ku mojemu
zdziwieniu wcale jej tam nie było.Łóżko całkowicie poskładane,a piżama równiutko
ułożona na poduszkach.Coś było nie tak,bo była dopiero 9 rano.Meggie w życiu tak
wcześnie nie wstawała chyba że ktoś ją zmusił albo była wyjątkowo głodna.
Uwzględniając to drugie zeszłam na dół do kuchni.Ale i tam jej nie zastałam.Z korytarza
dobiegł mnie odgłos przekręcającego zamka więc poszłam w tamtym kierunku.
-O,już nie śpisz-przywitała mnie współlokatorka wchodząc cała uśmiechnięta,(strój Meg)
niosąc w ręku świeże pieczywo,prasę i jakąś ulotkę.-No co się tak patrzysz?
-Gdzie byłaś?-spytałam zdziwiona
-W sklepie i na plaży-oznajmiła wchodząc do kuchni a ja za nią-Czy to takie dziwne?
-Meggie,jest 9 rano...Poszłaś sama?
-Eee...taak..to znaczy..Niall przyszedł rano z propozycją spaceru-powiedziała szybko
i zaczęła przygotowywać śniadanie.
-Byłaś z Niallem na spacerze o 8 rano?-musiałam usiąść
-Ale to chyba nic złego,tak?-zarumieniła się-Jak Ci to przeszkadza to ja nie..
-Nie nie,skąd! Po prostu...wow-nadal byłam w szoku.
-To jedz szybko,zbieraj się bo wychodzimy-oznajmiła
-Gdzie??
-Musimy coś znaleźć na dzisiejszą dyskę!-posłała mi ulotkę
-Ooo! Super!
-Wiedziałam,że się ucieszysz-podeszła do mnie-Powiem Ci,że jestem z Ciebie dumna.
-A to niby dlaczego?-spojrzałam na nią badawczo
-Ja...-zaczęła ale po krótkim zastanowieniu zamknęła usta i wróciła na poprzednie
miejsce-Tak po prostu..-uśmiechnęła się krzywo
-Taa jasne i niby tak bez powodu już z rana sypiesz mi komplementami.Co jest?
-No dobra.-westchnęła-Jest coś co muszę ci powiedzieć a to ci się nie spodoba.
-Dawaj,już nic mnie dzisiaj nie zdziwi-zaśmiałam się
-To może zacznę od tego,że jestem z Ciebie dumna bo..
-Megg,do rzeczy!-ponagliłam ją
-Cieszę się,że..że w końcu zapomniałaś o Mattcie i starasz się żyć dalej.
-Po prostu zrozumiałam,że nie jest mnie wart.
-To dobrze,bo to prawda...Ale jest coś jeszcze-przygryzła wargę
-Co takiego?
-Ivy...jeżeli on w jakikolwiek sposób będzie chciał się z tobą skontaktować...
-Myślę,że dał sobie już spokój.W końcu nie cierpiał długo,znalazł sobie lepszą...
-Nie do końca sobie odpuścił.-powiedziała głośno ale ton jej głosu szybko się zmienił.
-On dzwonił do mnie,Ivy.
-Słucham..?-moje serce nagle przyśpieszyło-Nie rozumiem..-zaśmiałam się nerwowo
-Chodziło mu o ten artykuł-podała mi gazetę-Strona 7.
Otworzyłam na tej stronie i ku moim oczom ukazały się zdjęcia moje i Zayna z plaży,
a potem z lodziarni.
-Och,ty chyba nie myślisz..Ja i Zayn nie...-zaczęłam ale Meggie mi przerwała
-Wiem,że nie,ale Matt nie wie.I on dzwonił do mnie bo chciał się dowiedzieć co
jest między wami.
-Po tym wszystkim co mi zrobił?-w oczach zebrały się łzy
-Nic mu nie powiedziałam,spokojnie.Ale musisz uważać bo wiesz,że on lubi mieszać
ludziom w życiu.Nie chcę żebyś znowu cierpiała.-spojrzała na mnie z troską
-Dziękuję Ci-szepnęłam
-To teraz jedz a potem...
-Nie jestem głodna.-skłamałam-Pójdę się ubrać-wstałam i powoli wspięłam się po
schodach a Meg zmartwiona odprowadziła mnie wzrokiem.
Po dość drętwych zakupach  (tu strój Ivy) wróciłyśmy padnięte do domu.Ja nadal nie mogłam
uwierzyć w słowa Meggie.Chciałam zostać sama.Ona to chyba wyczuła i dyskretnie
wyrwała się z domu mówiąc,że idzie na pocztę.Siedziałam sama w totalnej ciszy przez
dobre pół godziny,kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.Idąc otworzyć przez myśl przeszło mi,
że to równie dobrze mógł być on.
-O cześć.Długo nie otwierałaś,już miałem sobie iść-uśmiechnął się Zayn-Coś się stało..Ivy?
-Co? Och,niee wejdź,proszę-przepuściłam go i skierowałam do salonu.
-Też już widziałaś?-wskazał gazetę-Niektórzy paparazzi to straszni popaprańcy...
-Tak...
-Wiedziałem,że jednak coś jest nie tak.To przez ten artykuł? Lepiej się tym nie przejmować,
ale jeśli chcesz to ja to jakoś załatwię.
-Nie nie,ależ skąd.Przepraszam Cię,ja po prostu..
-O co chodzi?
-O nic.-zaśmiałam się i wstałam-Nie za dobrze się dziś czuję i tyle.-Zayn złapał mnie za rękę
i przyciągnął na miejsce koło siebie.
-Nawet gdybym chciał to i tak Ci nie uwierzę.Hej,jeśli masz jakieś problemy to zawsze
możemy o tym pogadać.Ivy,spójrz na mnie-dotknął mojego podbródka żebym skierowała
swój wzrok na niego.
-Twoje oczy są smutne,to i moje będą jak mi nie powiesz.A są tego samego koloru co twoje
więc to podwójna tragedia.-uśmiechnął się.I ja chciałam zdobyć się na to samo ale nie
potrafiłam.Zamiast tego mimowolnie wybuchnęłam płaczem i wtuliłam się w Zayna.
-Wiedziałem-westchnął-Opowiesz mi co się stało?-Pokiwałam głową i zaczęłam opowiadać.
O pojawieniu się Matta, o tym jak złamał mi serce raz,drugi,trzeci a potem odszedł i kiedy
ja w końcu zagoiłam rany on znowu się pojawia.
-Więc teraz,kiedy dostanę smsa nawet wtedy przez głowę przechodzi mi myśl,że to on.-
załkałam i rozkleiłam się na dobre.Zayn nie próbował mnie pocieszać,w zasadzie nic nie
robił,tylko delikatnie głaskał mnie po głowie a ja wtulona w niego płakałam dobre pół godziny.
-Przepraszam,zmoczyłam ci całą koszulkę-podniosłam się.Musiałam wyglądać okropnie.
-Nie przejmuj się tym teraz-odezwał się w końcu-Posłuchaj-wyprostował się-Nie znam
tego drania,ale uwierz mi,że gdybym tylko miał okazję to delikatnie mówiąc, nogi bym mu
z dupy powyrywał-spojrzał na mnie-To znaczy my powyrywalibyśmy.-Pokiwałam głową-
Nie mogę pojąć...wstyd mi jest jako facet,że istnieją tacy reprezentanci mojej płci.
Ale Meggie ma rację,musisz go olewać i dalej o nim zapominać a ja,to znaczy my,jako
twoi przyjaciele zajmiemy się resztą,ok?
-Okej-zgodziłam się pociągając nosem i delikatnie się uśmiechnęłam
-A teraz chodź tu-przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem-Tą koszulkę i tak trzeba
będzie zmienić-delikatnie się uśmiechnął a ja załkana schowałam twarz w jego ramionach.
Chciałam was choć trochę zaskoczyć i dodać rozdział,mam nadzieję,że
to wypaliło :D Mam tu głównie na myśli Sabinę dla której jest to niespodzianka.
Dopóki mam jeszcze ten tydzień ferii,chciałabym przyśpieszyć troszkę pisanie
rozdziałów więc spodziewajcie się kolejnego jeszcze w tym tygodniu.
W wolnej chwili zapraszam także na mojego drugiego bloga z opowiadaniem o
Lily Evans i Jamesie Potterze --> http://lily-i-huncwot.blog.onet.pl/ oraz mój
blogowy pamiętnik z nutką grafiki w każdym poście --> http://poetess.blog.onet.pl/
Jeszcze raz dziękuję za tyle wejść <3

PS.Na samym dole bloga jest ankieta dotycząca rozdziałów,chciałabym żebyście
szczerze zagłosowali jeśli możecie ^^

czwartek, 16 lutego 2012

5 Rozdział

Następny dzień zapowiadał się równie przyjemnie.Wstałyśmy z Meg wyjątkowo
wcześnie jak na nią bo planowałyśmy zrobić zakupy i przemeblowanie NASZEGO
domu,bo wygląda tak idealnie niczym z salonu meblowego.Co nie zmienia faktu,
że Kelly jest szalona podarowując nam dom.
Wspaniałe w Meggie jest to,że nie trzeba na nią nigdy czekać (nawet jeżeli wstaje
o wiele później niż ja) czego niestety nie można powiedzieć o mnie.Zajmowanie
łazienki na wiele czasu,także jest moją 'specjalnością' i jak to skwitowała ta ruda
małpa ,,Chwała Bogu,że są tutaj dwie'' za co oberwała poduszką.No,więc kiedy
się już zebrałyśmy (strój ivy , meggie) to rozpoczęłyśmy buszowanie po sklepach.
Oprócz zamówienia nowych,kolorowszych mebli,sprzętów i dodatków Meggie
zakupiła sobie nowy stojak pod aparat a ja czarne,skórzane conversy.
Wróciłyśmy padnięte niczym po wojnie a był to początek bo meble mieli dopiero
przywieźć.Zdążyłyśmy tylko zjeść przywiezioną po drodze pizzę.
Panowie z salonu meblowego pomogli nam załadować nowe-stare meble do
ich ciężarówki.Postanowiłyśmy,że je sprzedamy bo są w ogóle nie używane,a
pieniądze z nich oddamy potrzebującym.Kiedy wnosili nam nowe meble,pod
naszą kwaterę przyszli Niall i Zayn bardzo zaskoczeni.
-Wyprowadzacie się?-spytał ten pierwszy.Dałabym głowę,że zakręciła mu się
w oku łezka.Był tak słodki,że miałam go ochotę przytulić.
-Nie niee, po prostu robimy małe przemeblowanie-powiedziałam a Meggie
( o dziwo ) dodała:
-Jest tu stanowczo za mało kolorów.Wszystko takie białe!-pożaliła się i
zabierając z wozu jakieś ciężkie pudło weszła do środka.
-Czekaj,pomogę Ci!-pobiegł za nią a my z Zaynem wymieniliśmy krórkie
spojrzenia i znacząco się uśmiechnęliśmy.Chłopcy pomogli nam wszystko
potrzebne w porę zapakować do środka,nim zaczęło kropić deszczem.
-Nieźle tego jest-skwitował Malik gdy znaleźliśmy się w salonie
-No z deczka.Głowa zaczyna mnie boleć jak sobie pomyślę ile jeszcze
mamy do zrobienia...-westchnęłam opadając na nową,fioletową kanapę.
-Nie zostawimy was z tym sami-powiedział Niall zawzięcie pisząc smsa.
-Do kogo piszesz?-zapytał ciekawsko Zayn zaglądając mu przez ramię,
ale Horan szybko schował telefon.
-Wezwałem ekipę-odparł tajemniczo.Nie minęło kilka minut kiedy ktoś
zapukał w drzwi i na głos Nialla do naszego salonu pewnym krokiem
weszło 3 chłopaków.Na pierwszy rzut oka ich rozpoznałam.Była to
pozostała część zespołu czyli Harry Styles,Liam Payne i Louis Tomlinson.
-Dzień doberek wszystkim-przywitał się najstarszy z nich (Louis) a
pozostali poszli w jego ślady.
-Hahaha,nie mów mi,że to jest ta twoja ekipa?-Zayn nie mógł
powstrzymać się od śmiechu
-A masz coś przeciwko?-odparł Harry udając napakowanego mięśniaka
i podchodząc do niego z 'surowym' wyrazem twarzy,który i tak
wyglądał jak po zderzeniu się z cytryną.
-Niee,nie z takim dryblasem jak ty-udał przerażonego i wszyscy
zaczęli się z nich śmiać.
-Miło nam poznać piękne panie-przywitali się całując nas w rękę.
-I nam jest niezmiernie miło-uśmiechnęłam się promiennie.Reakcja
Meggie była całkiem inna-wywróciła oczami i mruknęła pod nosem coś
na kształt 'O Jezu' ale tylko ja to usłyszałam.Nie lubiła jak ktoś się
popisywał.
-Słyszeliśmy,że potrzebujecie pomocy? SUPERMAN IS HERE!-
zawołał wesoło Louis udając komiksowego bohatera.
 
-O matko,idę do kibla-powiedziała wstając i znikając za drzwiami.
-Co jej jest?-spytał i opadł na kanapę obok mnie jakbyśmy się znali
od dawna.
-Jest przewrażliwiona na punkcie nowych osób.Przejdzie jej.
-Dobra,to co mamy robić?-spytał Liam rozglądając się
-No więc przydałaby się męska siła do przeniesienia tych szafek,o tam-
wskazałam wstając-następnie ta sofa niech będzie tu,a obok fotele,
pomiędzy ten stolik,aa z resztą się zobaczy!-klasnęłam i wszyscy wzięli
się do roboty-nawet Meg,która w końcu opuściła łazienkę.Chłopcy
idealnie ustawili meble,razem ozdobiliśmy salon dodatkami ale nadal
czegoś mi brakowało.
-Ta ściana jest pusta-stwierdził Harry
-Mam pomysł-powiedziała i poleciałam po aparat Meggie
-Po co ci moje cudeńko?-spytała odbierając mi go
-Możemy wykorzystać twoje zdjęcia.Wywiesimy je na ścianę.
-Okej-zgodziła się podekscytowana.
-A co powiecie na wspólną focię,która tu zawiśnie?-zaproponował Loui
Wszyscy odrazu się zgodzili.Posadziliśmy więc aparat na nowy stojak,
ustawiliśmy samowyzwalacz i zrobiliśmy kilka zdjęć,ale wybraliśmy tylko
jedno.Było ono naprawdę oryginalne.Niall klęczący pod Meggie,która
nawet uniosła kąciki ust,obok nich Harry zawiadacko uśmiechający się w
kierunku aparat i trzymający Louisa za szelki,które często nosił,ten zaś
pozował jak baletnica,dlatego niósł nogę,którą trzymał Zayn mając mnie
jednocześnie na barana (oczywiście protestowałam) gdzie ja pokazywałam
rogi nad głową Lou a drugą ręką obejmowałam całego czerwonego Liama,
który ledwo stał na nogach.
-Dobra,Meggie,możesz skoczyć je wywołać?-spytałam przywracając pokój
chociaż trochę do porządku.
-Ale ja nie wiem gdzie!
-Ja wiem,chodźmy-złapał ją Niall
-Potrzebujecie kierowcy?-zaoferował się Lou i wybiegł za nimi,mimo że oni
jednocześnie odpowiedzieli NIE.
-To może my skoczymy po coś na ząb bo wy tu macie pustki-stwierdził Harry
wyciągając głowę z lodówki.Zabrał Liama i wyszli.
-No to jesteśmy sami-spojrzałam na Zayna.Zrobiło się bardzo cicho.
-Znowu-zaśmiał się-To...na długo tu zostajecie?-zagadał mnie
-Nie wiem,czas pokaże.A wy?
-Chcielibyśmy zostać jeszcze parę tygodni
-Potem wracacie do Lonynu?
-Na początek tak,potem może wyjedziemy w jakąś trasę
-Yhm-pokiwałam głową
-A ty co zamierzasz robić po powrocie?
-Narazie zostanę jakiś czas w domu.Skończyły mi się zdjęcia na planie
''Pamiętników''.
-Może się kiedyś w wolnym czasie spotkamy?-spojrzał na mnie z nadzieją
-Jasne-uśmiechnęłam się
Po pół godzinie wszyscy zaczęli się z powrotem schodzić więc cisza i spięcie
poszły w niepamięć.
-Macie zdjęcia?
-Yes.Łącznie trzy,tylko takie większe.Jeden Londyn,drugie twój Hogwart i
trzecie nasze wspólne.Może być?
-Świetnie-ucieszyłam się.Harry i Lou próbowali je powiesić,ale po nieudanej
próbie,tego drugiego zastąpił Liam więc jakoś im się udało-tym razem bez
Tomlinsonowych wygłupów.
-I jak?-spytali
-Wygląda pięknie!-zawołałam cała rozpromieniona
-Te te te! To środkowe zdjęcie nie byłoby tak piękne gdyby mnie na nim nie
był-oznajmił bardzo skromnie Louis i poszedł do Zayna i Harryego,którzy
w kuchni zabrali się za przygotowywanie kolacji.Kiedy skończyli,wszyscy
usiedliśmy w nowej odsłonie baardzo kolorowego salonu i oglądając
telewizor zajadaliśmy te pyszności.
-Kto was tak nauczył gotować?-spytałam się ich
-Z talentem trzeba się urodzić-zaśmiał się Zayn
-Prawda-przytaknął Harry oblizując palce
Po zjedzeniu,zmyciu naczyń, wszyscy położyliśmy się znowu przed tv.
-Powiem wam,że teraz tu można siedzieć-stwierdził Niall po czym
'zaznaczył swe terytorium' (czyt.puścił bąka) a wszyscy śmiejąc się i przezywając
zaczęli bić go poduszkami.Około północy chłopcy wrócili do siebie.
Ooo tak,ten dzień z pewnością mogę zaliczyć do jednego z najlepszych w
moim życiu.


Dziękuję wam,że tak dużo was tu wchodzi! Dla wszystkich spóźnione
życzenia z okazji walentynek i dzisiejszego tłustego czwartku ;) 
Buziaki! ;*

sobota, 11 lutego 2012

4 Rozdział

-Zayn...-odezwał się Niall miluśkim głosem do swojego przyjaciela,który próbował
czytać gazetę.
-Co jest?-podniósł wzrok z nad okładki
-Pamiętasz jak na koncercie w Londynie w tamtym roku poprosiłeś mnie żebym
zaśpiewał za ciebie zwrotkę?
-Noo..mniej więcej.A co?-uniósł brew
-I ja się zgodziłem,no nie?
Zayn westchnął,odłożył gazetę i spojrzał na niego
-Niall,o co chodzi?
-Pójdziemy do tej Ivy? Proszę!-zrobił minę słodkiego dzieciaczka
-Czemu sam do niej nie pójdziesz? Jesteś odważny,sławny,więc w czym problem?
-Ale jej nie znam więc nie pójdę tam tak po prostu...A że ty tak...
-Ja jej nie znam.Spotkałem ją rano na plaży ii tyle.
-No ale widziała Cię już...-nudził dalej
-Ciebie też widziała.Jest fanką One Direction.
-Naprawdę??
-Yeah.-Niall zastanowił się przez chwilę
-Nadal nie rozumiem w czym tkwi twój problem-ciągnął
-O Boże,Niall,juz dobrze,pójdę z tobą do tej Ivy tylko daj mi już ty
chłopie święty spokój,dobra?
-I LOVE YOU!-zawołał i wskoczył na niego jak małe dziecko
-Dobra,wystarczy,złaź-odepchnął go
-To kiedy idziemy?-zapytał cały w skowronkach.Zayn nie chcąc wybuchnąć
przymknął powieki i wstrzymał powietrze po czym głęboko je wciągnął.
-Chodź-wstał kierując się do drzwi frontowych
-Ale,że...teraz?-Nialla wryło w ziemię
-Miejmy to już za sobą-westchnął,ale blondyn ani się ruszył.
-No chodź już bo się jeszcze rozmyślę-wrócił si i pociągnął go za koszulę.


-To co dzisiaj robimy?-spytała Meggie,kiedy zostałyśmy same
-Nie wiem,a na co masz ochotę?-przeskakiwałam w tv z kanału na kanał
-Na zakupy-rozmarzyła się
-Dobra-zgodziłam się-Muszę kupić czarne trampki
-Miałam raczej na myśli zakupy w sklepie fotograficzny ale może być-Kiedy
to powiedziała ktoś zadzwonił do drzwi
-Ja otworzę-wstałam
-Nie,ja chcę-Meg też wstała
-Byłam pierwsza-rzuciłam się,ale ona nie dała za wygraną.Nie wyrabiając, w
przepychu obie skoczyłyśmy na drzwi.Kiedy zbliżałyśmy się,Meggie nacisnęła
na klamkę,a ja nie zdążyłam wyhamować w skutek czego wypadłam na
wycieraczkę wprost pod nogi dwóch chłopaków.
-Niezłe przywitanie-zaśmiał się jeden z nich i pomógł mi wstać.Był to Zayn,
ten sam,którego rano spotkałam na plaży.
-Dzięki-otrzepałam się i spojrzałam na jego towarzysza.Był to uśmiechnięty
blondyn o uderzająco niebieskich oczach.
-Ty musisz być Niall-wyciągnęłam do niego rękę na co on wpatrując się we
mnie uścisnął ją i nie chciał puścić.Zayn to zauważył.
-Ee..Nialler,wystarczy-poklepał go po plecach
-Co? Ach,tak.Wybacz-uśmiechnął się przepraszająco
-Spoko.Wejdziecie?-wtedy przypomniałam sobie sobie o Meggie,ale
nigdzie jej nie było.
-Eee...Meggie?-zawołałam i spojrzałam za drzwi.Stała tam.
-Wyłaź stamtąd
-Myślałam,że żartowałaś z tym Zaynem!-zawołała szeptem
-No jak widać niektóre poduszki potrafią chodzić.Powinnaś sprawdzić
swoją torebkę-zachichotałam po czym zauważyłam,że z ich punktu
widzenia mogę troszkę dziwnie wyglądać rozmawiając z drzwiami.
-Yy,tam za drzwiami to moja przyjaciółka Meggie.Troszeczkę się
wstydzi-szepnęłam do nich
-Słyszałam to-odezwał się jej głos
-Tak,noo w każdym bądź razie..zapraszam.-przepuściłam ich w
drzwiach i zaprowadziłam do salonu więc Meg prędzej czy później
musiała ratować swoje pierwsze wrażenie i dołączyć do nas.
-O,jesteś!-powiedziałam kiedy weszła
-Eee tak,musiałam znaleźć moje..papcie-skłamała i podeszła się przywitać.
-Meggie..jestem-podała rękę naszym gościom.Spłonęła rumieńcem kiedy
Niall specjalnie wstał
-Przepraszamy,że was nachodzimy,ale Niall chciał koniecznie Cię poznać-
zwrócił się do mnie Zaym
-Bardzo nam miło-uśmiechnęłam się
-Po co to dodałeś,stary?-syknął Niall i zaczęli się sprzeczać
-Ee,no to może coś do picia?-zaproponowałam szybko-Albo co powiecie
na mały wypad na lody? Świeże powietrze dobrze nam wszystkim zrobi.
-Świetny pomysł-zgodził się Malik a reszta ochoczo pokiwała głową

-Co jak co,ale lody zawsze pomagają-skwitowałam kiedy godzinę później
siedzieliśmy na ławeczce w lodziarni,z której był piękny widok na morze.
-Ooo tak-odezwał się Niall,który błyskawicznie pochłaniał swoją porcję
-Ale masz apetyt-zaśmiałam się
-On tak zawsze-powiedział Zayn-to największy żarłok jakiego znam
-Też znam podobnego żarłoka-odezwałam się zerkając na Meggie,która
nie odzywała się od dłuższego czasu.
Rozmawialiśmy tak długo i pewnie potrwałoby to jeszcze dłużej gdyby się
tak nie z ciemniło.Dowiedziałyśmy się,że ich zespół przyjechał tu na wakacje,
a przy okazji nagrywają płytę.Po spacerze odprowadzili nas pod same drzwi,
więc kiedy nadarzyła się okazja Meggie taktownie zwiała tłumacząc,że musi
sprawdzić czy wysłała wiadomość do mamy.
-Ona zawsze taka małomówna?-spytał Niall odprowadzając ją wzrokiem.
Nie,po prostu jest nieśmiała.Po kilku spotkaniach przekona się do was.O ile
oczywiście takie się odbędą-dodałam szybko
-No jasne-pokiwali głową
-Taak,no to ja może pójdę sprawdzić czy reszta jeszcze żyje-powiedział
Nialler patrząc znacząco na Zayna,który nie bardzo wiedział o co mu chodzi
i powoli się wycofał.
-Dobranoc Ivy-pomachał mi
-Dobranoc-uśmiechnęłam się.Zayn popatrzył na mnie.
-Na moje oko Niallowi spodobała się twoja przyjaciółka.
-Też mi się tak zdaje...ale lepiej jej o tym nie mówić bo będzie jej się trudniej
przed nim otworzyć..
-W sumie to on chyba lubi nieśmiałe dziewczyny.
Po tym jak to powiedział nastała niezręczna cisza.Jedyny dźwięk wydobywał się
wśród fal.
-Piękne jest morze nocą-szepnęłam-Ale jakie..straszne.
-Zrobiło się bardzo romantycznie-zaśmiał się
-Ee,chyba tak-uśmiechnęłam się nieśmiało ale zrobiło mi się trochę nieswojo.
-To ja już chyba pójdę.Na pewno jesteś zmęczona.
-Dziękuję za dzisiaj.
-Nie ma sprawy,to ja dziękuję.Wyśpij się!-zawołał kiedy wchodziłam do środka.
-Ty też-posłałam mu ostatni uśmiech i zniknęłam za drzwiami.



Kolejny rozdział gotowy :) Cieszę się,że przybyło trochę czytelników.Nie wiecie
jak to bardzo motywuje!

sobota, 4 lutego 2012

3 Rozdział

Kiedy wróciłam,Meggie jeszcze spała.Skorzystałam z tej okazji i postanowiłam
zrobić pranie.Jeśli chodzi o sprzątanie to zawsze wykłócamy się o to,co kto ma
robić,ale stwierdziłam,że jest tak ładna pogoda więc szkoda aby ubrania z
podróży kisły w torbach.Dlatego wypakowałam wszystkie rzeczy,wrzuciłam do
pralki a sama zabrałam się za śniadanie.
-Mmm...co tak pięknie pachnie?-dobiegł mnie głos tuż ze schodów
-Jajecznica z papryką-odpowiedziałam z wyraźną dumą,że wreszcie coś mi wyszło
-Znajdzie się troszkę dla mnie?-spytała siadając przy kuchennym blacie
-No nie wiem,nie wiem-zaśmiałam się
-Co ty w takim dobrym humorze?
-Nie uwierzysz kogo spotkałam-odpowiedziałam z wielkim podekscytowaniem
-Gdzie,tu w domu?-parsknęła-Och,to na pewno była poduszka-pokiwała
głową udając zaskoczenie-Mam nadzieję,że mi ją przedstawisz.
-Nie wydaje mi się żeby chciała poznać kogoś tak zgryźliwego
-No cóż,może nie będę płakać.
-Jak wolisz-wzruszyłam ramionami i zabrałam się za jedzenie a Meggie
poszła w moje ślady.
-Emm,a tak na serio?-spytała po chwili ciszy.Cała Meggie..
-Nie przeżyłabyś gdybyś się nie dowiedziała,co?-parsknęłam na co ona
tylko ziewnęła.
-Byłam przed chwilą na plaży.I poznałam SAMEGO ZAYNA MALIKA-
powiedziałam kładąc nacisk na ostatnie słowa
-Taak,a w mojej torebce gnieżdżą się krasnoludki-Nic nie odpowiedziałam.
-Gdzie idziesz?-spytała kiedy wstałam
-Wywiesić pranie.Ty zmywasz-zaśmiałam się ironicznie.Żadna z nas
nienawidziła mycia naczyń.

-Liam.-szepnął niebieskooki blondyn kucając przy łóżku swego przyjaciela
-Liam,obudź się!
-Co? Niall?! Czemu mnie budzisz o...
-Liam,ja..ja mam chyba przywidzenia-spojrzał na niego poważnie
-Przywidzenia?
-Noo..chodź ze mną-wyciągnął go z łóżka i sprowadził do ogrodu
-Widzisz? Tam-wskazał ręką
-Co mam niby widzieć?
-No tą dziewczynę
-No widzę...-chłopak spojrzał na owego Nialla ze zdziwieniem i
pewną litością-I po to mnie tu ściągnąłeś?
-Och,przyjrzyj się.
Liam stanął bliżej płotu i tak jak mu nakazano przyjrzał się dziewczynie,
która niedaleko wywieszała pranie.
-Czy to...
-Ivy Bennett,prawda?-przerwał mu rozjuszony-Ty też ją widzisz?
-Noo widzę.Ale co ona tu robi??
-Uff...ale ulga! Myślałem,że ze mną coś nie tak-parsknął śmiechem
-Co wy tu robicie?-odezwał się ktoś za nimi.Okazał się nim uśmiechnięty
brunet z marchewką w ręce
-Lou,patrz kto tam jest!-zawołał Niall
-Gdzie tam?
-No chodź tu-Niall złapał go za rękę i pokazał na sąsiadkę
-Zaraz...to jest ta..-uniósł marchewkę i zmrużył oczy w zamyśleniu-
Ona grała w Harrym Potterze?-spytał przygryzając
-No! Chodźmy powiedzieć Zaynowi.On kocha Harryego Pottera-
blondyn poleciał do salonu ale po chwili wrócił
-Gdzie on tak w ogóle jest?
-Przed chwilą leżał na kanapie ale powiedział,że idzie jeszcze do łóżka-
oznajmił Louis a Niall z Liamem wystartowali
-STOP!-zawołał za nimi-Będziemy go budzić?
-No a jak?!-odezwał się Liam
-To czekajcie na mnie!

-To nie będzie takie łatwe-pokręcił głową Liam wchodząc do sypialni
-Mam pomysł-szepnął Louis i wybiegł z pokoju.Po chwili wrócił z
gitarą w ręce-trzymaj-wcisnął ją Niallowi-zagraj coś-Poradził mu a ten
go posłuchał.Kiedy zaczął grać,Louis kiwnął na Liama i zaczęli
śpiewać coś na kształt piosenki.Zawierała ona takie słowa jak:
dziewczyna,harry potter,obok,sąsiadka,pranie i Malik.Jednak nie na
niego to zadziałało a na piątego z chłopców.
-Jaka zaś dziewczyna?-odezwała się czupryna loków spod kołdry
zachrypionym głosem
-Nasza sąsiadka,to Ivy Bennett,ta która grała w Harrym Potterze-
odpowiedział Niall w pośpiechu
-Czekaj...-podniósł się zaspany i przetwarzał jego słowa.Minęło kilka
minut zanim odpowiedział-Aha.
Louis nie mając już siły rzucił się na łóżko Zayna i zaczął piszczeć mu do
ucha.Zayn momentalnie otworzył oczy i zwalił przyjaciela na podłogę
-CO JEST Z WAMI?!-krzyknął.Podobno często był nachmurzony jak
ktoś go wybudzał ze snu.
-Zayn,kochanie,spokojnie-zwrócił się do niego Lou słodkim głosem
-Nie można już normalnie pospać? Są wakacje.-powiedział już
o wiele spokojniejszym tonem głęboko oddychając
-Ale to ważne.Na pewno się ucieszysz jak ci powiemy...
-Że Ivy Bennett jest naszą nową sąsiadką!-dokończył Niall z uśmiechem
-Co?
-Wiedziałem,że będzie zaskoczony-Liam przybił piątkę Niallowi
-Wiemy jak lubisz te książki czy tam filmy,więc możemy iść się z nią
przywitać-zaproponował
-Ja już ją spotkałem-odpowiedział wstając
-Jak to spotkałeś? Kiedy?
-Dzisiaj rano,na plaży-ziewnął
-I nic nam nie powiedziałeś?-Niall spojrzał na niego ze smutkiem
-Spałeś,bracie-poklepał go po ramieniu-Ale nie wiedziałem,że mieszka obok.
-Przedstawisz ją nam chociaż?-spojrzał na przyjaciela,który kierował się
do łazienki.
-Jest za płotem.Sami możecie iść-zniknął za drzwiami
-Dziwny jakiś-skwitował Louis
-No-zgodził się Harry,który wyglądał na 'przytrzymanego'.

-Ivy,gdzie jesteś??-Meggie chodziła po całym domu nie mogąc mnie znaleźć-Tu
się schowałaś...dzwoniła Kelly.Zaraz tu będzie,ma nam coś ważnego do
powiedzenia.
-Nie spytałaś o co chodzi?
-Powiedziała,że wszystkiego dowiemy się jak przyjedzie.
Wtem rozległ się dzwonek do drzwi.
-Hej,Kelly-przywitałam się z wyraźnie zmartwioną managerką-Wejdź.
-Więc co się stało?-spytałam kiedy wygodnie rozsiadłyśmy się w salonie
-Jest coś co wam muszę powiedzieć...Mam nadzieję,że mnie zrozumiecie.
-Gadaj już bo zaczynasz mnie przerażać-odezwała się Meg
-Chodzi o to,że odchodzę.
-CO?!-krzyknęłyśmy obydwie
-Uwierzcie mi,że muszę...postanowiłam więcej czasu poświęcić dzieciom.Jestem
w ich życiu prawie nie obecna,a tak nie postępuje prawdziwa matka.Mam nadzieję,że
mnie zrozumiecie.Oczywiście nie zostawiam was z niczym.Mam na swoje
miejsce następcę.Nawet dwóch,ale jednego z nich wybiorę.W każdym bądź razie
nie martwcie się.No i będziemy się spotykać,jeśli będziecie chciały-dodała kiedy
zobaczyła,że w naszych oczach zbierają się łzy.
-Jasne,że tak! Obowiązkowo-przytuliłam ją mocno
-A tu gdzie teraz siedzicie,to prezent.-pociągnęła nosem
-W sensie kanapa?-spytała inteligentnie Meggie
-Nie głuptasie-zaśmiała się-Ten dom.Mam nadzieję,że mi wybaczycie moje
odejście.
-Nie ma mowy!-wstałam
-Nie możemy go przyjąć-zaprotestowała wraz ze mną
Po godzinnej kłótni,Kelly wstała,ucałowała nas i uciekła nie przyjmując do
wiadomości,że dom nie może być tak po prostu prezentem
-Kelly!-Pobiegłam za nią
-Dajcie już spokój,wariatki-zaśmiała się-Widzimy się niedługo.Dbajcie o siebie!


Mam nadzieję,że się spodoba tym kilku czytelniczkom.Szkoda,że tak mało
was tu wchodzi :( No ale cóż...