Nie łatwo mu było wszystkich rozbudzić,najtrudniej jak zwykle z problematycznym
Zaynem i Harrym,ale mu się udało (chociaż mniej-więcej)
-Przepraszam bardzo,ale co ty sobie znowu wyobrażasz...-zaczął ten pierwszy-wbijasz
tu z kopniakiem i rozbudzasz nas, a...
-Zayn,spoko,wiemy że z rana zawsze wygłaszasz kazania,ale raz się powstrzymaj bo
mam świetną wiadomość.Idziemy na...dyskotekę!-kiedy to zawołał ktoś głośno
zachrapał.
-HAZZA!-zdenerwowany rzucił do niego poduszką
-AAAAAAAAA!- Loczek przebudzony podniósł się z krzykiem i mruknął-zły sen...zły sen..-
odetchnął głęboko i z powrotem opadł na poduszki.
Zeszło dobrą godzinę zanim Niall obudził ich na tyle,że skumali gdzie są,która jest
godzina i o co chodzi,aż w końcu udało mu się ich przekonać na to wyjście.
W tym samym czasie...
Obudziły mnie słoneczne promienie,które przedostały się do mojego pokoju.
Po skorzystaniu z porannej toalety podreptałam do sypialni Meggie,ale ku mojemu
zdziwieniu wcale jej tam nie było.Łóżko całkowicie poskładane,a piżama równiutko
ułożona na poduszkach.Coś było nie tak,bo była dopiero 9 rano.Meggie w życiu tak
wcześnie nie wstawała chyba że ktoś ją zmusił albo była wyjątkowo głodna.
Uwzględniając to drugie zeszłam na dół do kuchni.Ale i tam jej nie zastałam.Z korytarza
dobiegł mnie odgłos przekręcającego zamka więc poszłam w tamtym kierunku.
-O,już nie śpisz-przywitała mnie współlokatorka wchodząc cała uśmiechnięta,(strój Meg)
niosąc w ręku świeże pieczywo,prasę i jakąś ulotkę.-No co się tak patrzysz?
-Gdzie byłaś?-spytałam zdziwiona
-W sklepie i na plaży-oznajmiła wchodząc do kuchni a ja za nią-Czy to takie dziwne?
-Meggie,jest 9 rano...Poszłaś sama?
-Eee...taak..to znaczy..Niall przyszedł rano z propozycją spaceru-powiedziała szybko
i zaczęła przygotowywać śniadanie.
-Byłaś z Niallem na spacerze o 8 rano?-musiałam usiąść
-Ale to chyba nic złego,tak?-zarumieniła się-Jak Ci to przeszkadza to ja nie..
-Nie nie,skąd! Po prostu...wow-nadal byłam w szoku.
-To jedz szybko,zbieraj się bo wychodzimy-oznajmiła
-Gdzie??
-Musimy coś znaleźć na dzisiejszą dyskę!-posłała mi ulotkę
-Ooo! Super!
-Wiedziałam,że się ucieszysz-podeszła do mnie-Powiem Ci,że jestem z Ciebie dumna.
-A to niby dlaczego?-spojrzałam na nią badawczo
-Ja...-zaczęła ale po krótkim zastanowieniu zamknęła usta i wróciła na poprzednie
miejsce-Tak po prostu..-uśmiechnęła się krzywo
-Taa jasne i niby tak bez powodu już z rana sypiesz mi komplementami.Co jest?
-No dobra.-westchnęła-Jest coś co muszę ci powiedzieć a to ci się nie spodoba.
-Dawaj,już nic mnie dzisiaj nie zdziwi-zaśmiałam się
-To może zacznę od tego,że jestem z Ciebie dumna bo..
-Megg,do rzeczy!-ponagliłam ją
-Cieszę się,że..że w końcu zapomniałaś o Mattcie i starasz się żyć dalej.
-Po prostu zrozumiałam,że nie jest mnie wart.
-To dobrze,bo to prawda...Ale jest coś jeszcze-przygryzła wargę
-Co takiego?
-Ivy...jeżeli on w jakikolwiek sposób będzie chciał się z tobą skontaktować...
-Myślę,że dał sobie już spokój.W końcu nie cierpiał długo,znalazł sobie lepszą...
-Nie do końca sobie odpuścił.-powiedziała głośno ale ton jej głosu szybko się zmienił.
-On dzwonił do mnie,Ivy.
-Słucham..?-moje serce nagle przyśpieszyło-Nie rozumiem..-zaśmiałam się nerwowo
-Chodziło mu o ten artykuł-podała mi gazetę-Strona 7.
Otworzyłam na tej stronie i ku moim oczom ukazały się zdjęcia moje i Zayna z plaży,
a potem z lodziarni.
-Och,ty chyba nie myślisz..Ja i Zayn nie...-zaczęłam ale Meggie mi przerwała
-Wiem,że nie,ale Matt nie wie.I on dzwonił do mnie bo chciał się dowiedzieć co
jest między wami.
-Po tym wszystkim co mi zrobił?-w oczach zebrały się łzy
-Nic mu nie powiedziałam,spokojnie.Ale musisz uważać bo wiesz,że on lubi mieszać
ludziom w życiu.Nie chcę żebyś znowu cierpiała.-spojrzała na mnie z troską
-Dziękuję Ci-szepnęłam
-To teraz jedz a potem...
-Nie jestem głodna.-skłamałam-Pójdę się ubrać-wstałam i powoli wspięłam się po
schodach a Meg zmartwiona odprowadziła mnie wzrokiem.
Po dość drętwych zakupach (tu strój Ivy) wróciłyśmy padnięte do domu.Ja nadal nie mogłam
uwierzyć w słowa Meggie.Chciałam zostać sama.Ona to chyba wyczuła i dyskretnie
wyrwała się z domu mówiąc,że idzie na pocztę.Siedziałam sama w totalnej ciszy przez
dobre pół godziny,kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.Idąc otworzyć przez myśl przeszło mi,
że to równie dobrze mógł być on.
-O cześć.Długo nie otwierałaś,już miałem sobie iść-uśmiechnął się Zayn-Coś się stało..Ivy?
-Co? Och,niee wejdź,proszę-przepuściłam go i skierowałam do salonu.
-Też już widziałaś?-wskazał gazetę-Niektórzy paparazzi to straszni popaprańcy...
-Tak...
-Wiedziałem,że jednak coś jest nie tak.To przez ten artykuł? Lepiej się tym nie przejmować,
ale jeśli chcesz to ja to jakoś załatwię.
-Nie nie,ależ skąd.Przepraszam Cię,ja po prostu..
-O co chodzi?
-O nic.-zaśmiałam się i wstałam-Nie za dobrze się dziś czuję i tyle.-Zayn złapał mnie za rękę
i przyciągnął na miejsce koło siebie.
-Nawet gdybym chciał to i tak Ci nie uwierzę.Hej,jeśli masz jakieś problemy to zawsze
możemy o tym pogadać.Ivy,spójrz na mnie-dotknął mojego podbródka żebym skierowała
swój wzrok na niego.
-Twoje oczy są smutne,to i moje będą jak mi nie powiesz.A są tego samego koloru co twoje
więc to podwójna tragedia.-uśmiechnął się.I ja chciałam zdobyć się na to samo ale nie
potrafiłam.Zamiast tego mimowolnie wybuchnęłam płaczem i wtuliłam się w Zayna.
-Wiedziałem-westchnął-Opowiesz mi co się stało?-Pokiwałam głową i zaczęłam opowiadać.
O pojawieniu się Matta, o tym jak złamał mi serce raz,drugi,trzeci a potem odszedł i kiedy
ja w końcu zagoiłam rany on znowu się pojawia.
-Więc teraz,kiedy dostanę smsa nawet wtedy przez głowę przechodzi mi myśl,że to on.-
załkałam i rozkleiłam się na dobre.Zayn nie próbował mnie pocieszać,w zasadzie nic nie
robił,tylko delikatnie głaskał mnie po głowie a ja wtulona w niego płakałam dobre pół godziny.
-Przepraszam,zmoczyłam ci całą koszulkę-podniosłam się.Musiałam wyglądać okropnie.
-Nie przejmuj się tym teraz-odezwał się w końcu-Posłuchaj-wyprostował się-Nie znam
tego drania,ale uwierz mi,że gdybym tylko miał okazję to delikatnie mówiąc, nogi bym mu
z dupy powyrywał-spojrzał na mnie-To znaczy my powyrywalibyśmy.-Pokiwałam głową-
Nie mogę pojąć...wstyd mi jest jako facet,że istnieją tacy reprezentanci mojej płci.
Ale Meggie ma rację,musisz go olewać i dalej o nim zapominać a ja,to znaczy my,jako
twoi przyjaciele zajmiemy się resztą,ok?
-Okej-zgodziłam się pociągając nosem i delikatnie się uśmiechnęłam
-A teraz chodź tu-przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem-Tą koszulkę i tak trzeba
będzie zmienić-delikatnie się uśmiechnął a ja załkana schowałam twarz w jego ramionach.
Chciałam was choć trochę zaskoczyć i dodać rozdział,mam nadzieję,że
to wypaliło :D Mam tu głównie na myśli Sabinę dla której jest to niespodzianka.Dopóki mam jeszcze ten tydzień ferii,chciałabym przyśpieszyć troszkę pisanie
rozdziałów więc spodziewajcie się kolejnego jeszcze w tym tygodniu.
W wolnej chwili zapraszam także na mojego drugiego bloga z opowiadaniem o
Lily Evans i Jamesie Potterze --> http://lily-i-huncwot.blog.onet.pl/ oraz mój
blogowy pamiętnik z nutką grafiki w każdym poście --> http://poetess.blog.onet.pl/
Jeszcze raz dziękuję za tyle wejść <3
PS.Na samym dole bloga jest ankieta dotycząca rozdziałów,chciałabym żebyście
szczerze zagłosowali jeśli możecie ^^
Dziękuje Ci ;* Naprawdę meega niespodzianka!
OdpowiedzUsuńAż mi się łza w oku zakręciła.. Piękne!! Naprawdę
aww moje ulubione opowiadanie xx extra ci idzie! czekam na kolejne rozdziały xD ami
OdpowiedzUsuń"nogi bym mu z dupy powyrywał (...)To znaczy my powyrywalibyśmy."
OdpowiedzUsuń"a ja,to znaczy my"
Zayn, Zayn, Zayn.. mój kochany Zayn. xd. ;D
Pekinie piszesz. ;)
Zapraszam do siebie.:)
http://meisie812sny.blogspot.com/
super ! < 3 kiedy nowy rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńhttp://foreveroneedirectionn.blogspot.com/
mogłabyś powiedzieć co sądzisz o moim blogu? :)jest o 1d :D