Minął już tydzień od spotkania z Mattem.Bardzo się go bałam,ale było po wszystkim.
Postanowiłam,że nie chcę go już więcej widzieć.Dlatego poszłam dalej.Dzisiejszego
dnia Meggie miała spotkanie w jakimś studiu fotograficznym.Od kilku dni ciągle o nim
bełkotała.
-No i powiedzieli mi że mam duże szanse.W ogóle tam jest bardzo profesjonalnie,
mówię Ci! Będzie świetnie.
Tak było jeszcze wczorajszego wieczoru.Teraz,kiedy za pół godziny ma być w studiu
wygląda to zupełnie inaczej:
-A co jak nie spodobam im się? Albo moje zdjęcia będą beznadziejne?-żaliła się
ubierając w pośpiechu buty
-Poradzisz sobie.Robisz świetnie zdjęcia,wystarczy że dasz z siebie wszystko.-
powiedziałam stanowczo i popchnęłam ją do drzwi.
-Tak myślisz?
-Tak.Idź tam i powal ich na kolana!
-Dzięki.To idę.Louis już pewnie czeka,ma mnie podwieźć.
-Uuu,a co na to Niall?
-Nic.On nie ma prawa jazdy.
-Więc lecisz na tych z prawkiem?-zaśmiałam się.Meggie spojrzała na mnie smutno.
-Ja tu normalnie zdycham a ty mi dokuczasz-lamentowała.Była bliska płaczu.
-No juuż,chodź tu-przytuliłam ją-Będzie dobrze.Ale leć już bo Marchewa Ci
odjedzie-pomachałam mu a on posłał mi buziaczka wystawiając głowę przez
szyberdach.Parsknęłam śmiechem.Musiałam dopchać Meg do auta.
-Co się tak guzdrasz?-zapytał otwierając jej drzwi
-Mam wątpliwości...
-No to nie jedź.Wszyscy na tym oszczędzą.Ty czas,ja gaz-zrymował
-Oj nie nie nie,ja chcę chwili spokoju w domu-zaprotestowałam szybko i razem z
Louisem wybuchnęliśmy śmiechem na widok miny Meg.
-Och,jesteście okropni!-zawołała i trzasnęła drzwiami.
-Jedź już!-nakazała-Chcę mieć to za sobą.
-Poczekaj,ja nie mogę tak odjechać bez pożegnania-odpiął pasy i wygramolił się z auta
zmierzając w moim kierunku.Wybuchnęłam śmiechem kiedy uklęknął przede mną niczym
Romeo z Szekspira i zawołał:
-Och,piękna wykorzystaj ten czas jak najlepiej,w końcu nie zawsze ma się okazje zaszaleć!
Po czym rzucając się na mnie obcałował mnie po policzkach.
-Możecie przestać się całować?-usłyszeliśmy poirytowany głos ze środka-Ja tu umieram.
-Zawsze byłaś dla mnie jak siostra.Naprawdę.-powiedział Lou z głębokim przejęciem
-Dziękuję braciszku-wyszczerzyłam się
-Powiem Ci jeszcze,że...
-TOMLINSON!-zaryczała Meggie
-Ech...dokończymy to potem.Pa!-ostatni raz posłał mi buziaka i w podskokach wrócił do
samochodu a ja kręcąc głową, z uśmiechem wróciłam do domu.Na początek najzwyczajniej
w świecie leniuchowałam.Później zabrałam się za prasowanie.Wyciągnęłam całą stertę ubrań
i wzięłam się do roboty.W pewnym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi.Zdziwiona kto
to może być poszłam otworzyć...Wiedziałam,że to byłoby niemożliwe gdyby wróciła Meg,
bo miała tam siedzieć do bardzo późna.
-Matt??-zatkało mnie kiedy otworzyłam-Co ty tu...
-Cześć.Chciałem pogadać.Mogę wejść?-spytał
Bez mojego zaproszenia wszedł do środka muskając przy tym moją dłoń.Serce nieprzyjemnie
biło mi jak szalone.
-Jesteś sama?-spytał wchodząc do salonu i rozglądając się po pomieszczeniu.Pokiwałam
głową,skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego oczekująco.
-Dlaczego taka jesteś Ivy? Nie zaproponujesz mi nic do picia? A może usiądziemy?
-Wcale nie chce mi się z tobą gadać więc streszczaj się-odpowiedziałam oschle
-Uuu...gorzej dzisiaj z humorkiem?-zacmokał i rozsiadł się na kanapie
-Ach,wiesz humor miałam wyśmienity dopóki nie pojawiłeś się ty.
-Dziękuję bardzo.Nie ma to jak komplementy z twojej strony.
-Czego chcesz?
-Ivy...-zaczął i powoli zbliżał się do mnie-Daj mi drugą szansę-szepnął mi do ucha a po
moim ciele popłynęły nieprzyjemne dreszcze.
-Prędzej przytrzasnę sobie rękę drzwiami niż do Ciebie wrócę-odszepnęłam i odepchnęłam go
-Nie bądź taka nie miła...-chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie
-Co ty robisz?!-wrzasnęłam kiedy pocałował mnie w szyję
-No dalej...wiem,że w głębi duszy bardzo tego chcesz...-powiedział dalej mnie całując
-Trzymaj łapy przy sobie!-zawołałam.Zaplątana w jego sidła wrzeszczałam przez 10 minut.
Próbowałam się wyrywać,ale bez skutku..Kiedy nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi,to był
jedyny moment.Wykorzystałam chwilę nieuwagi Matta i nadepnęłam mu na stopę,dzięki
czemu rozluźnił uścisk.Pobiegłam do przedpokoju.
-Liam!-zawołałam zapłakana kiedy go ujrzałam
-Co się stało?!-zapytał kiedy Matt przeszedł obok niego klnąc pod nosem i mierząc wzrokiem.
Wyszedł.Załamana przytuliłam się do przyjaciela.
-Nie zostawiaj mnie teraz samej,proszę!-załkałam.
-Spokojnie,nigdzie się nie wybieram.Co on ci zrobił?-zapytał uspokajając mnie
-Przyszedł tu gadając,że chce do mnie wrócić...wyśmiałam go.Wtedy zaczął mnie całować..
to było okropne,ja nie mogłam nic zrobić...Oplótł mnie mackami jak ośmiornica.Dlaczego
on mi to robi?!
-Cii...będzie dobrze...Dostanie za swoje-objął mnie mocno i dłonią gładził po włosach.
Liam został ze mną aż do wieczora.Zaczęłam zastanawiać się jak powtórzyć o tym Meggie.
-Nie mów nic chłopcom,dobrze?-poprosiłam kiedy Liam stał w drzwiach.
-Ivy...dobrze wiesz,że będziesz musiała im powiedzieć.Nie ujdzie mu to na sucho.
-Wiem...ale nie dzisiaj,proszę.
-No dobrze.Uważaj na siebie,zamknij drzwi na klucz i lepiej nikomu nie otwieraj,Meggie
na pewno wzięła klucze.Na pewno ten drań teraz nie wróci,ale gdyby coś się działo odrazu
dzwoń,minuta i jesteśmy,okej?
-Dziękuję.Za to że się pojawiłeś.Gdyby nie ty...-załamał mi się głos.No właśnie,co? Co byłoby
gdyby Liam w porę nie przyszedł? Znałam bardzo dobrze możliwości Matta.Tą naszą
'zemstą' tylko go rozwścieczyłam...
-Nie myśl o tym teraz.Na pewno nie chcesz iść do nas?
Pokręciłam głową.
-W takim razie widzimy się jutro z samego rana.Śpij dobrze-ucałował mnie w czoło i wyszedł.
Chciałam tylko powiedzieć,nie wiem czy wiecie,ale zapewne tak,że Zayn poniósł
stratę w rodzinie.Poinformował o tym Harry na twitterze.
Jest mi tak strasznie przykro...
przykro z powodu jego straty i za to mam go tak cholerną ochotę mocno przytulić,
tak po prostu bez słowa przytulić..ale też przykro mi jest,że znajdą się takie 'directionerki'
które właśnie będą sterczeć pod domem Zayna i prosić go o autografy.Które w tym
momencie unfollowują go na twitterze,bo nie wystąpi na zapowiadanym koncercie.
Które spamują mu na profilu jakieś wiadomości o follownięciach i innych takich.
Nie pomyślą co on może później odczuć kiedy wejdzie może za kilka dni na stronę.
Ja bym się chyba załamała.To jest po prostu niewyobrażalne i chore.Albo fani
Biebera.Nigdy nic do nich nie miałam,nigdy nie miałam nic do samego niego,ale to
już przesada.Nie będę się wypowiadać,sami zobaczcie:
No i w ogóle w taki oto sposób Zayn stracił podobno ok.7 tysięcy followersów.
Tak jak to napisała jedna dziewczyna na tt...takich fanów to tylko pozdrowić
środkowym palcem.
I jeszcze na koniec odskakując od tematu,bardzo wam dziękuję za wejścia i komentarze.
Niedługo planuję zmianę szablonu i odświeżenie bohaterów.Zapraszam w dalszym
ciągu ;]
-TOMLINSON!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się twoje pomysły, ekstremalne, ten pomysł z meggie, i louisem. Jak najszybciej dodawaj nowy rozdział.
http://www.gastric-love.blogspot.com/
/JustNiall
no tak.. współczuje Zaynowi.. :/
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny. :)
Brawo dla "fanów"! Którzy nawiasem mówiąc nimi nie są. Ja rozumiem, że kupili bilety, ale bez przesady. Każdy ma rodzinę, która jest najważniejsza.
OdpowiedzUsuńZapraszam cię również na nowego bloga http://careless-love.blog.onet.pl/
Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Informuj o nowościach, jeśli możesz.
Zajebisty rozdział, ale wiesz tam podeślij jakoś Zayn'a do niej. :D
OdpowiedzUsuńciekawe :D
OdpowiedzUsuń