środa, 29 lutego 2012

9 Rozdział

Minął już tydzień od spotkania z Mattem.Bardzo się go bałam,ale było po wszystkim.
Postanowiłam,że nie chcę go już więcej widzieć.Dlatego poszłam dalej.Dzisiejszego
dnia Meggie miała spotkanie w jakimś studiu fotograficznym.Od kilku dni ciągle o nim
bełkotała.
-No i powiedzieli mi że mam duże szanse.W ogóle tam jest bardzo profesjonalnie,
mówię Ci! Będzie świetnie.
Tak było jeszcze wczorajszego wieczoru.Teraz,kiedy za pół godziny ma być w studiu
wygląda to zupełnie inaczej:
-A co jak nie spodobam im się? Albo moje zdjęcia będą beznadziejne?-żaliła się
ubierając w pośpiechu buty
-Poradzisz sobie.Robisz świetnie zdjęcia,wystarczy że dasz z siebie wszystko.-
powiedziałam stanowczo i popchnęłam ją do drzwi.
-Tak myślisz?
-Tak.Idź tam i powal ich na kolana!
-Dzięki.To idę.Louis już pewnie czeka,ma mnie podwieźć.
-Uuu,a co na to Niall?
-Nic.On nie ma prawa jazdy.
-Więc lecisz na tych z prawkiem?-zaśmiałam się.Meggie spojrzała na mnie smutno.
-Ja tu normalnie zdycham a ty mi dokuczasz-lamentowała.Była bliska płaczu.
-No juuż,chodź tu-przytuliłam ją-Będzie dobrze.Ale leć już bo Marchewa Ci
odjedzie-pomachałam mu a on posłał mi buziaczka wystawiając głowę przez
szyberdach.Parsknęłam śmiechem.Musiałam dopchać Meg do auta.
-Co się tak guzdrasz?-zapytał otwierając jej drzwi
-Mam wątpliwości...
-No to nie jedź.Wszyscy na tym oszczędzą.Ty czas,ja gaz-zrymował
-Oj nie nie nie,ja chcę chwili spokoju w domu-zaprotestowałam szybko i razem z
Louisem wybuchnęliśmy śmiechem na widok miny Meg.
-Och,jesteście okropni!-zawołała i trzasnęła drzwiami.
-Jedź już!-nakazała-Chcę mieć to za sobą.
-Poczekaj,ja nie mogę tak odjechać bez pożegnania-odpiął pasy i wygramolił się z auta
zmierzając w moim kierunku.Wybuchnęłam śmiechem kiedy uklęknął przede mną niczym
Romeo z Szekspira i zawołał:
-Och,piękna wykorzystaj ten czas jak najlepiej,w końcu nie zawsze ma się okazje zaszaleć!
Po czym rzucając się na mnie obcałował mnie po policzkach.
-Możecie przestać się całować?-usłyszeliśmy poirytowany głos ze środka-Ja tu umieram.
-Zawsze byłaś dla mnie jak siostra.Naprawdę.-powiedział Lou z głębokim przejęciem
-Dziękuję braciszku-wyszczerzyłam się
-Powiem Ci jeszcze,że...
-TOMLINSON!-zaryczała Meggie
-Ech...dokończymy to potem.Pa!-ostatni raz posłał mi buziaka i w podskokach wrócił do
samochodu a ja kręcąc głową, z uśmiechem wróciłam do domu.Na początek najzwyczajniej
w świecie leniuchowałam.Później zabrałam się za prasowanie.Wyciągnęłam całą stertę ubrań
i wzięłam się do roboty.W pewnym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi.Zdziwiona kto 
to może być poszłam otworzyć...Wiedziałam,że to byłoby niemożliwe gdyby wróciła Meg,
bo miała tam siedzieć do bardzo późna.
-Matt??-zatkało mnie kiedy otworzyłam-Co ty tu...
-Cześć.Chciałem pogadać.Mogę wejść?-spytał
Bez mojego zaproszenia wszedł do środka muskając przy tym moją dłoń.Serce nieprzyjemnie
biło mi jak szalone.
-Jesteś sama?-spytał wchodząc do salonu i rozglądając się po pomieszczeniu.Pokiwałam
głową,skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego oczekująco.
-Dlaczego taka jesteś Ivy? Nie zaproponujesz mi nic do picia? A może usiądziemy?
-Wcale nie chce mi się z tobą gadać więc streszczaj się-odpowiedziałam oschle
-Uuu...gorzej dzisiaj z humorkiem?-zacmokał i rozsiadł się na kanapie
-Ach,wiesz humor miałam wyśmienity dopóki nie pojawiłeś się ty.
-Dziękuję bardzo.Nie ma to jak komplementy z twojej strony.
-Czego chcesz?
-Ivy...-zaczął i powoli zbliżał się do mnie-Daj mi drugą szansę-szepnął mi do ucha a po
moim ciele popłynęły nieprzyjemne dreszcze.
-Prędzej przytrzasnę sobie rękę drzwiami niż do Ciebie wrócę-odszepnęłam i odepchnęłam go
-Nie bądź taka nie miła...-chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie
-Co ty robisz?!-wrzasnęłam kiedy pocałował mnie w szyję
-No dalej...wiem,że w głębi duszy bardzo tego chcesz...-powiedział dalej mnie całując
-Trzymaj łapy przy sobie!-zawołałam.Zaplątana w jego sidła wrzeszczałam przez 10 minut.
Próbowałam się wyrywać,ale bez skutku..Kiedy nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi,to był
jedyny moment.Wykorzystałam chwilę nieuwagi Matta i nadepnęłam mu na stopę,dzięki
czemu rozluźnił uścisk.Pobiegłam do przedpokoju.
-Liam!-zawołałam zapłakana kiedy go ujrzałam
-Co się stało?!-zapytał kiedy Matt przeszedł obok niego klnąc pod nosem i mierząc wzrokiem.
Wyszedł.Załamana przytuliłam się do przyjaciela.
-Nie zostawiaj mnie teraz samej,proszę!-załkałam.
-Spokojnie,nigdzie się nie wybieram.Co on ci zrobił?-zapytał uspokajając mnie
-Przyszedł tu gadając,że chce do mnie wrócić...wyśmiałam go.Wtedy zaczął mnie całować..
to było okropne,ja nie mogłam nic zrobić...Oplótł mnie mackami jak ośmiornica.Dlaczego
on mi to robi?!
-Cii...będzie dobrze...Dostanie za swoje-objął mnie mocno i dłonią gładził po włosach.
Liam został ze mną aż do wieczora.Zaczęłam zastanawiać się jak powtórzyć o tym Meggie.
-Nie mów nic chłopcom,dobrze?-poprosiłam kiedy Liam stał w drzwiach.
-Ivy...dobrze wiesz,że będziesz musiała im powiedzieć.Nie ujdzie mu to na sucho.
-Wiem...ale nie dzisiaj,proszę.
-No dobrze.Uważaj na siebie,zamknij drzwi na klucz i lepiej nikomu nie otwieraj,Meggie
na pewno wzięła klucze.Na pewno ten drań teraz nie wróci,ale gdyby coś się działo odrazu
dzwoń,minuta i jesteśmy,okej?
-Dziękuję.Za to że się pojawiłeś.Gdyby nie ty...-załamał mi się głos.No właśnie,co? Co byłoby
gdyby Liam w porę nie przyszedł? Znałam bardzo dobrze możliwości Matta.Tą naszą
'zemstą' tylko go rozwścieczyłam...
-Nie myśl o tym teraz.Na pewno nie chcesz iść do nas?
Pokręciłam głową.
-W takim razie widzimy się jutro z samego rana.Śpij dobrze-ucałował mnie w czoło i wyszedł.


Chciałam tylko powiedzieć,nie wiem czy wiecie,ale zapewne tak,że Zayn poniósł
stratę w rodzinie.Poinformował o tym Harry na twitterze.

Jest mi tak strasznie przykro...
przykro z powodu jego straty i za to mam go tak cholerną ochotę mocno przytulić,
tak po prostu bez słowa przytulić..ale też przykro mi jest,że znajdą się takie 'directionerki'
które właśnie będą sterczeć pod domem Zayna i prosić go o autografy.Które w tym
momencie unfollowują go na twitterze,bo nie wystąpi na zapowiadanym koncercie.
Które spamują mu na profilu jakieś wiadomości o follownięciach i innych takich.
Nie pomyślą co on może później odczuć kiedy wejdzie może za kilka dni na stronę.
Ja bym się chyba załamała.To jest po prostu niewyobrażalne i chore.Albo fani
Biebera.Nigdy nic do nich nie miałam,nigdy nie miałam nic do samego niego,ale to
już przesada.Nie będę się wypowiadać,sami zobaczcie:

No i w ogóle w taki oto sposób Zayn stracił podobno ok.7 tysięcy followersów.
Tak jak to napisała jedna dziewczyna na tt...takich fanów to tylko pozdrowić
środkowym palcem.
I jeszcze na koniec odskakując od tematu,bardzo wam dziękuję za wejścia i komentarze.
Niedługo planuję zmianę szablonu i odświeżenie bohaterów.Zapraszam w dalszym
ciągu ;]

5 komentarzy:

  1. -TOMLINSON!
    Podobają mi się twoje pomysły, ekstremalne, ten pomysł z meggie, i louisem. Jak najszybciej dodawaj nowy rozdział.
    http://www.gastric-love.blogspot.com/
    /JustNiall

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak.. współczuje Zaynowi.. :/

    Rozdział oczywiście świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo dla "fanów"! Którzy nawiasem mówiąc nimi nie są. Ja rozumiem, że kupili bilety, ale bez przesady. Każdy ma rodzinę, która jest najważniejsza.
    Zapraszam cię również na nowego bloga http://careless-love.blog.onet.pl/
    Mam nadzieję, że ci się spodoba.
    Informuj o nowościach, jeśli możesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział, ale wiesz tam podeślij jakoś Zayn'a do niej. :D

    OdpowiedzUsuń