Następnego ranka obudziłam się około 10 rano.Rozleniwiona zeszłam na dół
po schodach.Obcierając rozespane oczy weszłam do kuchni i mnie zamurowało.
Przy stole siedzieli Harry,Louis,Liam i Niall wesoło rozmawiający z moją mamą,
jak zwykle ubrana w swoje hinduskie sari.Kiedy przypomniałam sobie,że
wczoraj stali się moimi współlokatorami wybiegłam i schowałam się w
przedpokoju.Po drodze spojrzałam w lustro.Miałam na sobie piżamę z myszki
miki (zdj.),wielkie królicze papciochy a do tego rozczochrane włosy i
podkrążone oczy.
-Ivy,nie krępuj się! Widzieliśmy Cię już w gorszym stanie!-zawołał po chwili
Lou.'Chyba rzeczywiście' - pomyślałam i i próbując chociaż trochę przywrócić
włosy do porządku,weszłam z powrotem.Bez słowa usiadłam obok Loczka,
który zabawiał Kevina.
-Dzień dobry-przywitał mnie tata całując mnie w czoło
-Czeeś..!-ziewnęłam
-Mogę go zabrać na spacer?-zapytał Harry łaskocząc go-Jest taki uroczy...tak?
No tak! Jeśtem śłodki!-zawołał głosikiem jak do kilkumiesięcznego dziecka.
-Nie bardziej niż ty-zaśmiała się mama-Poczekaj,tylko go ubiorę.
-A wy chłopcy? Jakieś plany na dzisiaj?-spytał tata popijając kawę.
-Chcielibyśmy zwiedzić okolicę-odpowiedział Liam
-Mogę was podwieźć do centrum,mam po drodze do pracy
-Świetnie-wstali zadowoleni z jego oferty-Bardzo dziękujemy.
-Nie ma sprawy.Idźcie już do samochodu,ja jeszcze pożegnam się z moimi
kobietami-podszedł do mnie i do mamy całując nas w policzek.
-Wracaj szybko-powiedziała za nim tęskno i pogłaskała po policzku.Stali tak
jeszcze przez chwilę nie mogąc się rozstać a ja podpierając głowę na dłoni
westchnęłam cicho.Prawdziwa miłość jednak istnieje...problem w tym,że jest
bardzo rzadka i trudno dostępna.Moje rozmyślania przerwał Hazza.
-Iv,idziesz z nami?
-Co? Ach,nie nie,dzięki.
-No trudno.Chodź Kevin.-złapał go i wziął na ręce-Idziemy na spacerek?!
Taak! Na spacerek! Idziemy..idziemy...-zaczął podśpiewywać
-Harry,on ma prawie 4 lata...-spojrzałam na niego z pewnym politowaniem
-No waśnie! Jestem juz duzy!
Loczek nie bardzo wiedział co miał na to odpowiedzieć.
-Dobra,dobra idźcie już,tylko nie oddalajcie się za daleko!-zawołała za nimi
mama i westchnęła.
-Ech...uroczy chłopak.Ale zdaje się,że jest jeszcze jeden?
-Co? Aaa no tak,Zayn.On zapewne jeszcze śpi.
-Ileż można? Nałożyć Ci naleśników?
-Za moment.Pójdę się najpierw trochę ogarnąć-oznajmiłam i wróciłam na górę.
Po umyciu twarzy i zębów ubrałam się (strój) i zeszłam na dół.Gdy weszłam
do kuchni,przy stole siedział już Zayn.Był w samych bokserkach.Spojrzałam
na jego ciało.Było...niesamowite..miał niezły kaloryfer i mięśnie.Moje
rozmyślania przerwała rodzicielka.
-Siadaj,Ivy.Weź nałóż sobie,ja muszę w końcu przywrócić tego Joe'go do
porządku.Co za chłopak...
-Okej.Hej Zayn-przywitałam się siadając na przeciwko
-Dzień dobry-uśmiechnął się szczerze
-Jak się spało?
-Jak w domu.-odpowiedział pogodnie
-W takim razie bardzo się cieszę
-Zauważyłem u twojej mamy sari...-zaczął
-No tak.Jest hinduską-dokończyłam-Ale mój tata jest anglikiem więc ja
jestem taką jakby ich...mieszaniną.
-To fascynujące.I podobnie jak ja.Zawsze zastanawiała mnie twoje cera,
no i proszę,zagadka rozwiązana-zaśmiał się
-Kobiety są po to żeby zaskakiwać-puściłam mu oczko.Po chwili usłyszeliśmy
uderzenia w drzwi i wściekły głos mojej mamy.
-Joe! Otwieraj te drzwi! Wiem,że już nie śpisz! Zaraz wyrzucę ci ten komputer
przez okno,obiecuję!
Trwało to około 5 minut.Wtedy mama zeszła do nas szybko nawijając po
hindusku.Zawsze tak robiła kiedy była zdenerwowana.
-Normalka-skwitowałam i wstałam odkładając swój talerz do zlewu.Po
śniadaniu razem z Zaynem wspięliśmy się po schodach na górę.Ja,on i jego
boskie ciało,które wytrącało mnie z równowagi.Nie wiem czemu tak na mnie
działało,ale wiedziałam jedno: nie powinnam długo przebywać w jego
towarzystwie,dlatego w pośpiechu chciałam uciec do pokoju,ale z moim
szczęściem nie mogło to wyjść normalnie.Gdy Zayn skręcił do siebie,ja za
nim spojrzałam i nie wycelowałam drzwi...on się wtedy odwrócił no i
zobaczył...jak uderzam nosem o framugę.
-Aaa...uuaa! Och!-pisnęłam i złapałam się za nos,Zayn nie mogąc się
powstrzymać wybuchnął śmiechem,ja natomiast do tego wszystkiego
potknęłam się nogą o dywan i ległam na ziemi jak długa.
-Malik!-zawołałam.Ten już prawie leżał,ciągle się śmiał!
(śmiech taki jak od 0:04 xD)
-Ooo..Boże! Ja nie moogę...jak..ja...hahahaha!
-Pomógłbyś mi a nie!
-Haha...wstawaj..-poczołgał się ku mnie,ale ja wtedy też zaśmiałam się i
po krótkiej chwili leżeliśmy na sobie nie mogąc przestać się śmiać.W tym
samym czasie ze swojego pokoju wyszedł Joe.
-Eee...-uniósł brew-przeszkadzam?
-Co? Och,och..Joe! Hej braciszku!-już bolał mnie brzuch od śmiechu.-
Zayn,zła..złaź ze mnie,hahaha!
-Co to za śmiechy?!-dobiegł nas z dołu głos mamy.Joe minął nas i schodząc
po schodach odpowiedział jej:
-Ivy gwałci się z kimś na piętrze..-Nie wytrzymując znowu wybuchnęliśmy
niekontrolowanym śmiechem.Zayn przewalił się na mnie,dopiero wtedy
zdaliśmy sobie sprawę,że jesteśmy bardzo blisko siebie,tym bardziej on
bez koszulki.Usłyszeliśmy kroki mamy więc żeby sobie czegoś nie
pomyślała pośpiesznie wstaliśmy.
-Tu jesteście...co to z tym gwałtem,hę?
-Joe jest głupi.Uderzyłam się w nos i przewróciłam a Zayn mi...pomagał.
-Yhm...-zmierzyła nas wzrokiem-Tylko pamiętajcie,ja nie chcę jeszcze
zostać babcią!-zawołała i wróciła na dół.
-Spoko,ja też nie-chrząknęłam
-To ja już sobie...idę.-Malik zachichotał i wszedł do swojej sypialni.
Po 10 minutach zapukał do mnie do pokoju.Był dalej pół nagi.Czy on
nie może założyć koszulki? Hello?!
-Ivy,słuchasz ty mnie w ogóle?
-Eee jasne...a co mówiłeś?
Zaśmiał się i powtórzył.Za 2 razem usłyszałam,ówił o Meggie.O tym,że
nie może się do mnie dodzwonić.Podziękowałam mu i kiedy poszedł
weszłam na skype.Długo rozmawiałyśmy.Przeprosiła mnie za ostatni
dzień w Los Angeles.Nie obyło się bez łez,brakowało mi jej a nie
widziałyśmy się zaledwie tydzień...
Zbliżała się pora obiadowa,a chłopców jeszcze nie było.Został tylko
Zayn z którym zeszłam na dół.Oglądnęliśmy jakiś program w tv zajadając
to co po chwilę podstawiała nam mama,mówiąc że jak tak dalej pójdzie
to popadniemy w anoreksję.Chyba ma problemy ze wzrokiem i nie
widziała jak wyglądam.No ale nie ważne.Do tej pory myślałam,że Zayn
jest raczej typem samotnika ale wcale tak nie było.Ciągle się z czegoś
śmialiśmy i obgadywaliśmy ludzi w telewizji.Może po prostu musiał się
przede mną otworzyć? Tak sądzę.Niedługo po tym jak ocenialiśmy
strój Hanny Montany ktoś wrócił do domu.Usłyszeliśmy moją mamę,
której nie dało się nie słyszeć.Ciekawi co tam się dzieje pobiegliśmy
do przedpokoju.Zauważyliśmy zgłupiałego Harry'ego na którego
skarżył się Kevin.
-Ja juz węcejj z nim nigdzie nie pójde,mamoo!
-Dlaczego kochanie? Co się stało?
-Haly posedł ze mną na plac zabaw i lobił mi ciągle obciach!
Zajmowal dzieciom uśtawki iii jak ja jus jedną zlapalem to powiedzial
ze jus idziemy! uśtał się i zjezdzał na zjezdzalni a on jest psecies za duzy!
-Nie tak to dokładnie było!-Hazza zaczął się bronić.My z Zaynem nie
odezwaliśmy się ani słowem tylko spojrzeliśmy po sobie i kolejny raz
z rzędu wybuchnęliśmy śmiechem.
-Może...może on po prostu też się chciał...pobawić?-wydukałam co jeszcze
bardziej nas rozbawiło.
-Nie!-Kevin tupnął nogą i zaczął kłócić się z Harrym,a moja mama próbowała
ich przekrzyczeć.
-Nie...nie wiem jak ty,ale ja...
-Lepiej się ewakuujmy-zgodził się ze mną Zayn i uciekliśmy z powrotem do
salonu,a oni jeszcze długi czas się kłócili dopóki nie przyjechał tata z chłopakami
i nie zrobił rozejmu.
Dziękuję wam za tyle odwiedzin,komentarzy i opinii pod rozdziałami! :)
Jesteście najlepsi.Jestem aktualnie załamana myślą,że chłopcy podobno
podpisują/bądź podpisali coś tam z Nickelodeonem.Jeśli tak to jest prawie
pewne,że przeprowadzą się do USA i staną się tzw.disneyowskimi
gwiazdkami! Co ja na to mówię?
Piszcie co o tym sądzicie.Cieplutkie pozdrowienia! ;*
rozdział przezabawny ;)
OdpowiedzUsuńa co do tej wiadomości to też tak zareagowałam . Po pierwsze : szkoda jakby się przeprowadzili , po drugie : tak jak napisałaś , że staną się takimi 'disnejowskimi' gwiazdami .
Haha cały Harry, już sobie wyobrażam tą scena jak Iv leży na Maliku hahaha nie mogę...
OdpowiedzUsuń/Just Niall
Super Blog. Zapraszam na mojego Bloga http://onedirectionstories33.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny blogg ;** ;))
OdpowiedzUsuńDodaj szybko następny Błagam <3
Zapraszam do siebie jakbyś miała chwilkę : http://onedirectionemilie.blogspot.com/ ;))
Genialnie.! :)
OdpowiedzUsuńUroczy Zayn, śmiejący się jak pojebany. :D
Cudowny rozdział jak i całe opowiadanie. Kocham to! ;)
OdpowiedzUsuńaaa extra, ;):)
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiadanie
lilly.