nowych,którzy będą pojawiać się w najbliższych rozdziałach.Oprócz
tego będę pod postem umieszczała zdjęcia,które pomogą wam w wyobrażeniu
sobie danych postaci :)
Następnego dnia jak zwykle wstałem ostatni.Gdy zszedłem na dół,reszta
była już w kuchni.Niall robił omlety,Harry czekając śpiewał 'One Thing'
Louis z kimś zawzięcie smsował a Liam krzątał się koło Niallera.
-Proszę,proszę kto się wreszcie obudził!-przywitał mnie Lou
-Czeeść-ziewnąłem i usiadłem przy stole
-Jak się spało?-spytał Liam siadając obok
-Boleśnie-skrzywiłem się i dotknąłem nosa (nossa,nossa,haha ^^)
-Niall masz już te omlety?!-zawołała zniecierpliwiona Marchewa
-Ja pierdziele,sam byś sobie chociaż raz zrobił!-oburzył się i niemal rzucił
przed niego talerzem na stół
-Twoje są najlepsze-pocałował go w policzek i uradowany rzucił się na
jedzenie.Zaśmiałem się.
-Jakieś wieści od Ivy?-zapytał Harry zachrypniętym głosem.Nikt nie
odpowiedział,wszyscy spojrzeli w moją stronę.
-Na mnie nie patrzcie,ja nic nie wiem-powiedziałem przeżuwając
-To co dzisiaj robimy?-Liam szybko zmienił temat widząc moją minę
-Disco?-zaproponował Harry zabawnie poruszając brwiami
-Kręgle?-tym razem Lou
-A może jakiś porządny obiad?-zauważyłem dziwny błysk w oku Nialla
-Przecież jeszcze nie zjadłeś śniadania...-zachichotał Liam
-Ale zaraz znowu będę głodny.
-Ty zawsze jesteś głodny-spojrzałem na niego-Ja chciałbym wrócić do Londynu.-
spuściłem wzrok.Popatrzyli po sobie,kiwnęli głową i Louis powiedział:
-Ok,spakujemy się,po południu powinien być jakiś lot.
-Nie musicie jechać przeze mnie...
-Nie musimy ale chcemy.Jesteśmy One Direction-przypomniał Harry
-Właśnie-zgodził się Payne
-Po za tym,stęskniłem się za Nandos i Milk Shake City-oznajmił Niall-No co?!
-Och,Nialler,Nialler...-westchnąłem i wstałem.Tak jak postanowiliśmy,po śniadaniu
spakowaliśmy nasze rzeczy.Po południu Louis z Liamem pojechali po bilety,
Niall poszedł do Meggie a my z Harrym próbowaliśmy się skontaktować z
wytwórnią i menagerem.O 14 wszystko było załatwione.
-Meg nie leci z nami-posmutniał Niall kiedy wrócił
-Dlaczego nie?
-Mówi,że nie może.Podpisała jakiś tam kontrakt ze studiem i musi zostać do
końca wakacji...-posmutniał
-Szybko zleci-pocieszyłem go,a Liam poklepał go po plecach.
-No wiem,przecież nie jest moją dziewczyną...ale zawsze jest skype,nie?
-Skype,telefon,internet...-blondyn lekko się rozchmurzył
Jak zabraliśmy wszystko pojechaliśmy na lotnisko.Wkrótce znaleźliśmy się
w samolocie.
Kiedy wróciłam do Londynu,źle zniosłam narastającą tam samotność.Kilka razy
spotkałam się z przyjaciółką z planu Emmą Watson,która wysłuchała mnie i
doradziła żebym zostawiła to wszystko i pojechała do rodziny.Tak też zrobiłam,
zabierając ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy wsiadłam w pociąg do Bradford.
Rodzice przywitali mnie z wielkim zaskoczeniem ale i z wielką radością
podobnie jak moi bracia-3 letni Kevin i rok młodszy ode mnie Joe (ich zdj.
w 'bohaterach').Moja mama zawsze była dla mnie najlepszą przyjaciółką.
Zwierzałam jej się ze wszystkiego,i tym razem nie ukrywałam przed nią
swoich problemów.Opowiedziałam jej wszystko co leżało mi na sercu.
-Ooch,kochanie,jesteś jeszcze taka młoda...-przytuliła mnie do swej matczynej
piersi.-Chociaż z drugiej strony nie wiem kiedy ty tak szybko urosłaś.
-Mogę u was zostać? W Londynie nic mnie nie trzyma..
-Oczywiście skarbie.To jest twój dom,pamiętaj o tym!
-Dziękuję.
Mój tata Charlie też się o tym dowiedział.Joe usłyszał to kiedy rozmawiałam
z mamą.Zaskoczyło mnie jego prawdziwe współczucie,może to tęsknota tak
zmienia ludzi? Może tak,może nie ale tacie się wygadał.Także wszyscy w domu
wiedzieli o tym jak zranił mnie Matt.Oczywiście nie licząc Kevina,który jak
zawsze mnie zaczepiał.Stęskniłam się za tą przylepą.Wracając do ojca to jak
zwykle źle to przyjął.Był okropnie wściekły,miał ochotę go zabić gdyby nie
oddzielający ich kontynent...
-Mamo,opowiedz mi o twojej pierwszej miłości-wypaliłam nagle kiedy tata
pojechał do pracy a Joe do szkoły.
-O mojej pierwszej miłości powiadasz..-uśmiechnęła się na samo wspomnienie
i zasiadłyśmy w salonie popijając cappuccino-A więc...po raz pierwszy
spotkałam go w szkole,on chodził do trzeciej klasy liceum a ja do pierwszej.
Na początku w ogóle się nie zauważaliśmy.Dopiero na pozaszkolnych zajęciach
teatralnych przykuliśmy swoją uwagę.
-Chodziłaś na kółko teatralne?
-A myślałaś,że po kim masz takie zamiłowanie do aktorstwa?
-Nigdy mi nie mówiłaś...
-Bo nie pytałaś-uśmiechnęła się-Odkąd skończyłaś 14 lat prawie w ogóle
nie ma cię w domu,kochanie..
-Masz rację-zrobiło mi się głupio-Jestem okropna.Postaram się to nadrobić.
-To dojrzała decyzja.Rozstanie z dzieckiem to najgorsze co może być
dla matki.-złapała mnie za dłoń
-Przepraszam,mamo.Ale proszę opowiadaj co było dalej!
-No dobrze.Chodziliśmy na te zajęcia przez kilka lat.W końcu nie wytrzymałam
dłużej.Podeszłam do niego i powiedziałam mu co do niego czuję.
Wybałuszyłam oczy.-Tak po prostu?! Żartujesz?
-Nie.Pomyślałam sobie wtedy o twojej babci,ciotkach i prababkach.Kobiety w
naszej rodzinie wiedzą czego chcą.Więc po prostu mu to powiedziałam-
oznajmiła stanowczo.
-Na mnie nie licz,ja taka odważna nie jestem.
-To pewnie po twoim ojcu.Kobiety z mojego hinduskiego rodu już takie są i
tylko wychodzi nam to na dobre.Powinnaś nad tym pomyśleć!
Ach,zapomniałam wam wspomnieć: Moja mama jest całkowitą hinduską.
Mieszkała i urodziła się w Indiach,ale jej rodzice,moi dziadkowie wyjechali z
nią i jej rodzeństwem do Bradford kiedy mama była mniej-więcej w moim wieku.
Natomiast mój tato jest anglikiem.Mimo to w moich żyłach płynie hinduska krew.
-Jak on na to zareagował?
-Uchwycił moją twarz w swoje dłonie i mnie pocałował.Kiedy skończyłam 18
lat,on miał wtedy 21 oświadczył mi się.Kilka miesięcy potem zaszłam w ciąże.
Urodziłam prześliczną dziewczynkę,którą nazwałam Ivy...-pogłaskała mnie
po twarzy-Była dla nas całym światem.
-A więc to był tata?!-krzyknęłam.Z uśmiechem pokiwała głową.
-Rok później pojawił się Joe.
-A jak zareagował na to,że jesteś hinduską?
-Nie przeszkadzało mu to.Ciągle powtarzał mi,że jestem piękna.
-Bo to prawda-wtuliłam się w jej aksamitne,czarne jak węgiel włosy.
-Słodka jesteś.Cerę masz po mnie,ale włosy zabrałaś od taty-przyglądnęła
mi się głaskając mnie po włosach.Bardzo mi tego brakowało.
-Mogłabym tak z tobą siedzieć i siedzieć,ale obowiązki wzywają-podniosła
się.Wiedziałam,że chodzi jej o modlitwę.Mimo innego wyzwania pogodziła
się z tym,że ja tak jak tata i Joe jestem katoliczką.
-Poczekaj..A więc tata był twoją pierwszą miłością...Zazdroszczę!
-Jeszcze spotkasz kogoś takiego,zobaczysz.Każdy gdzieś tam w świecie
ma swoją drugą połówkę.Pamiętasz co zawsze ci mówiłam?
Pokiwałam na nią i patrząc sobie prosto w oczy wspólnie powiedziałyśmy:
-Mówią,że kiedy rodzi się człowiek, z nieba spada dusza i rozpada się na
dwie części.Jedna część trafia do kobiety a druga do mężczyzny.Sens życia
polega na odnalezieniu tej drugiej połowy.Połowy swojej własnej duszy...
-Nie wiedziałam,że to zapamiętałaś-uśmiechnęła się
-W chwilach zwątpienia zawsze to sobie powtarzam...Mamo?
-Tak?
-Kocham Cię-powiedziałam i zauważyłam,że w jej oku zakręciła się łezka.
-Ja Ciebie też,skarbie.
No i kolejny rozdział za nami.Nie wiem jak wam się ostatnio podoba,
więc proszę komentujcie lub klikajcie tam w reakcjach,bo to mi strasznie
pomaga! :D Tak jak pisałam z początku,zaktualizowałam podstronę
Bohaterów.W moich rozdziałach tzw.na brudno jestem już przy 17
rozdziale więc pomyślałam,że zdjęcia wam się przydadzą żeby lepiej się
czytało.Mam nadzieję,że wam przypadnie do gustu ^^
Szkoda że się rozdzielili, mam nadzieję że szybko będa wszyscy razem..
OdpowiedzUsuń/JustNiall
ty masz już 17? a na blogu dopiero jedenastka? normalnie karny k... haha, jak zwykle brak mi słów po przeczytaniu, czekam na next z niecierpliwością, ;)
OdpowiedzUsuńL.
hahaha,tylko nie to! :D xD i cieszę się,że się podoba :)
UsuńTen fragment o duszach jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńCo ja gadam?! Cały rozdział jest cudowny.! :D
Świetny. Kocham to opowiadanie. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb http://love-with-1d.blogspot.com/