Rozchyliłem niepewnie powieki i pierwsze co poczułem to ostre światło wdzierające się do moich tęczówek.Zmrużyłem je i po kilku sekundach ponowiłem próbę,tym razem było dużo lepiej.Mojej uwadze nie mogła ujść osoba siedząca na krześle po mojej prawej stronie.Była taka piękna...przepiękna! Jako,że wszystko w tym pomieszczeniu miało nieskazitelnie biały kolor,wydawało mi się jakby siedział koło mnie najprawdziwszy anioł.Dziewczyna niespokojnie wierciła się na krześle czytając jakąś książkę,która widocznie bardzo jej się podobała bo pod jej nosem malował się uroczy uśmieszek,a długie czekoladowe wręcz włosy opadały na granatową bejsbolówkę.Dopiero po kilku minutach rozpoznałem w niej Marinę.
-Co czytasz?-spytałem zachrypniętym głosem.
-Harry'ego Pottera.-odpowiedziała nie podnosząc wzroku znad książki,ale po chwili wybałuszyła oczy i spojrzała na mnie.-Obudziłeś się!-krzyknęła i podbiegła do mnie rzucając mi się na szyję.
-Taak,ale za chwile mnie udusisz!-zaśmiałem się a ona przestraszona odskoczyła.
-Wybacz,nie powinnam...To ja pójdę po lekarza...-chciała odejść,ale ja złapałem ją za rękę.
-Zostań.Poczytasz mi trochę?-wskazałem książkę,która leżała w nogach mojego łóżka,a ta ucieszona pokiwała głową i usadowiła się z powrotem na krześle.
-Akurat tu skończyłam...to Czara Ognia.-poinformowała mnie i odchrząknęła-Będziemy na tyle silni,na ile będziemy zdjednoczeni i na tyle słabi,na ile będziemy podzieleni.Lord Voldemort posiada wielki talent siania niezgody i wrogości.Możemy mu przeciwstawić tylko równie silne więzi przyjaźni i zaufania...-tu przerwała bo usłyszeliśmy czyjeś kroki.Po chwili do sali wkroczyło sześć osób:Niall,Meggie,Harry,Loui,Liam i...Perrie.
-Kochanie,ty żyjesz!-wrzasnęła Perrie piskliwym głosem a ja aż podskoczyłem.Naprawdę bojąc się tego co za moment nastąpi użyłem swojej poduszki jako tarczy przed nią i chyba słusznie.Blondynka podleciała do mnie i zaczęła bardzo mocno ściskać tak samo jak Mary,z tym wyjątkiem,że ta druga robiła to z niezwykłą delikatnością i czułością.Już otwierałem usta żeby jej coś powiedzieć,ale dziewczyna przerwała mi patrząc z wyrzutem na Marinę.-A CO ONA TU ROBI?!
-Po pierwsze: ONA ma imię.-odgryzła się Mary
-A po drugie: ONA może być tu tak samo jak ty.-dokończył Lou i razem z resztą podszedł żeby się ze mną przywitać.Po dziesięciu minutach towarzystwa Perrie,z ręką na sercu stwierdzam,że mam jej dość.Nie wiem dlaczego taka nagła zmiana...Może po prostu nadal intrygowało mnie zachowanie Mary,która uśmiechając się do mnie ułożyła się w kącie i kontynuowała czytanie książki,raz po raz wysyłając zgryźliwe słówka do blondynki.No i czemu do cholery nie próbowałem jej powstrzymywać?
-Jak długo już tu jesteś,MARY?-spytała zostawiając mnie w spokoju.
-Matko,jak moje imię świetnie brzmi w twoich ustach!-odpowiedziała z udawanym przejęciem na co wszyscy zachichotaliśmy-A wracając do pytania...-tu się trochę zmieszała-to nie długo.
-Och,kochanie nie bądź taka skromna.-usłyszałem głos Harry'ego-Dobrze wiemy,że nieustannie siedzisz tu odkąd Zayn wylądował w szpitalu,czyli od trzech dni.
-To prawda?
-A nawet jeśli?
-Nie masz prawa!
-Boo co?
-Bo ja tak mówię!
-Hahaha...
-To JA jestem jego dziewczyną!
-A ja się z nim...przyjaźnię.
(hahah,ciekawe czy ktoś z was zauważy to związek z pewnym filmem? ^^ Jeśli nie,to tu macie,krótki filmik mej inspiracji,tylko po angielsku ale jest łatwo zrozumieć)
-Nie bądź śmieszna!
-A co może mi zrobić taki mugol jak ty?-brunetka uśmiechnęła się szeroko pieszczotliwie gładząc okładkę książki.
-Wszyscy dobrze wiemy,że byłaś z Zaynem tylko dla pieniędzy.-kiedy te słowa wypłynęły z jej ust,zapadła głęboka cisza.Po kilkudziesięciu sekundach Marina wolnym krokiem do niej podeszła.
-Zanim opuścisz to pomieszczenie,dwie sprawy.Pierwsza: Zawsze się zastanawiałam...Ile tapety Ci odpadnie jeśli podejdę i tupnę nogą?
-Jak śmiesz...
-I druga: Jest godzina 9:45 a to oznacza,że już piętnaście minut temu powinnaś być u kosmetyczki...Co ona sobie o tobie pomyśli?
-O matko! Kosmetyczka!-złapała się za głowę i spojrzała na mnie-Zayn...
-No idź idź,Mary ma rację,nie wolno się tak spóźnia...-nie dokończyłem bo ta nawet się nie żegnając pędem wyleciała z sali.-..ć.No dobra,to co robimy?
-Jakoś nie przejąłeś się faktem,że twoja dziewczyna właśnie wystawiła Ciebie,obłożnie chorego dla kosmetyczki.-stwierdziła Meggie i zaczęła zajadać truskawki,które ktoś z nich położył mi na stoliku.
-Już się do tego przyzwyczaiłem.-wzruszyłem ramionami.
-Meg,oddaj truskawki,masz uczulenie.-Mary podeszła do niej i wyrwała jej opakowanie,a rudowłosa zrobiła niezadowoloną minę i sięgnęła po pistacje.-A pistacji nie wolno Ci ruszać bo są moje,po za tym ich nie lubisz.-tym razem wyrwała jej woreczek.
-NO NIE! Ugh,wychodzimy Niall! Już!-Meggie podbiegła do niego,chwyciła go za koszule i wyprowadziła z sali posyłając przy tym przyjaciółce mordercze spojrzenie.
-To my sprawdzimy czy się na nim nie wyżyje...-Liam podrapał się po głowie i razem z Louisem wyszli zostawiając mnie razem z Harrym i Mary.
-Patoloogiaa,paaatologiaa...-zanuciła i ponownie pogrążyła się w lekturze,a my z Harrym zabraliśmy się za wspólne przeglądanie twittera,co i tak przerodziło się w całkowite buszowanie po internecie.
-Ej,patałachy jest już 19 a wy ślęczycie nad tym laptopem!-zawołała i skierowała się w stronę drzwi-Zrobiło się tu zimno,pójdę po gorącą czekoladę z automatu.Przynieść wam?
-Dla mnie nie bierz,bo i tak zaraz zmykam,ale temu kalece się pewnie przyda.-Loczek poklepał mnie po złamanej noce a ja jęknąłem z bólu i zmierzyłem go wzrokiem.Gdy dziewczyna nadal podśpiewując coś pod nosem wyszła z sali,Hazza spojrzał na mnie poważnie.
-I jak się czujesz z tym faktem?
-Jakim zaś faktem?
-Że twoja dziewczyna ma Cię w dupie i zajmuje się tobą twoja była?
-Och,dzięki Harry,zawsze uważałem,że jesteś nadzwyczaj delikatny.-parsknąłem.-Jak się z tym czuję,pytasz? No więc...Perrie zaczyna już mi działać na nerwy,no a jeśli chodzi o Marinę...No cóż,nie moja wina,że tak bardzo za mną szaleje...-teatralnie westchnąłem i wyszczerzyłem zęby.Przerwały nam chrząknięcia dochodzące zza drzwi.
-Udam,że tego nie słyszałam,dobrze? Trzymaj tą czekoladę,bo chyba Ci trochę przymroziło łeb.
-No już nie udawaj.Naprawdę siedzisz tu trzeci dzień...Więc coś w tym musi być.
-Na pewno nie to co myślisz,ale jeśli tak bardzo przeszkadza Ci moje towarzystwo to ja mogę się chętnie podmienić z twoją ukochaną bo i tak miałam wracać do Londynu.No,ale obawiam się,że jest jeszcze mały problem bo twoje kochanie może być nieco zajęte, o tej porze zazwyczaj siedzi w saunie,solarium albo...
-Wy jesteście obydwoje zdrowo porąbani,wiecie?-przerwał jej Harry i zaczął ubierać na siebie kurtkę-Ja już lepiej pójdę bo wasze towarzystwo nie za dobrze na mnie działa.Ogrzewajcie się tu,tylko grzecznie!
-Tak tak...A ty grzecznie maszeruj do domu tylko uważaj żebyś nie przymroził sobie uszek,bo zaczął sypać śnieg.-powiedziała Mary z udawaną troską,narzuciła na niego szalik i wywaliła zamykając drzwi.Usłyszeliśmy jeszcze jego rozchichotany głos.
-Nie no spoko,mogliście mówić że chcecie zostać sami! Hahaha....powtórka z wakacji...
I wtedy sobie przypomniałem ten moment kiedy po raz pierwszy się kochaliśmy...I Marina chyba też bo zauważyłem lekkie rumieńce na jej policzkach.
-Pij póki gorące.-przypomniała mi o ciepłym napoju i usiadła w nogach mojego łóżka.Siedzieliśmy tak kilka minut aż w końcu przerwałem narastającą ciszę.
-Zmieniłaś się,Mary.
-Chyba nie tylko ja...Ty też się zmieniłeś.
-Ja? Co masz dokładnie na myśli?
-Wróciłeś do imprezowania,do starych kolegów...Z tego co zauważyłam to ich towarzystwo nie jest dla ciebie najlepsze.Zaniedbywałeś swoich przyjaciół.Tych prawdziwych przyjaciół.
-To...jakby to ująć,część mnie,którą ukrywałem przez ten czas kiedy zaczęliśmy przeobrażać się w zespół.Później nie było czasu na imprezy,ciągłe wyjazdy,ciągle coś się działo...Myślałem,że tą część mam za sobą,a dopiero po tych dwóch latach uświadomilem sobie,że tego nie da się tak łatwo wyrzucić.Już prawie do tego wróciłem gdy nagle pojawiłaś się ty...-spojrzałem na nią.
-Namieszałam Ci w głowie a potem wszystko schrzaniłam...Teraz strasznie mi głupio.Chociaż wiem,że to i tak nic nie zmieni to chciałam Cię przepr...-nie dokończyła bo w tym momencie pochyliłem się nad nią i zamknąłem jej usta pocałunkiem.Gdy tylko nasze wargi się połączyły poczułem,że są na swoim miejscu,tak jakby wieki czekały na tą właśnie chwile.
-Nie powinieneś tego robić...-szepnęła i podniosła się-Ja już lepiej pójdę,musisz być zmęczony...
-Mary,proszę...
-Zayn,mimo że nie toleruję zbytnio twojej dziewczyny to mam do niej jakiś szacunek i ty też powinieneś.Oficjalnie jesteście razem,a ja nie będę wam tego psuła,nie chcę być ku temu powodem.Przyjdę jutro wieczorem,muszę coś pozałatwiać.Chyba,że nie chcesz.-dodała szybko.
-Niee,oczywiście,że chcę! Będę czekał.
-Dobranooc.-uśmiechnęła się lekko i zniknęł za drzwiami narzucając na siebie kurtkę.
MATKO,JUŻ W PIĄTEK WYNIKI EGZAMINÓW! Nie mogę się jedynie doczekać wiadomości ile mam punktów z angielskiego i humana,ale matma i przyrodnicze to będzie totalna porażka...
I gdzie mnie teraz przyjmą do szkoły? :( Najlepsza szkoła w mieście do której wysłałam podanie ma już prawie,że limit wolnych miejsc a inne szkoły mają małe branie i prawdopodobnie nawet nie zostaną otwarte...Zaczynam się poważnie martwić.A jak tam u was?
Nawet nie wiecie jak się cieszę,że podobają wam się rozdziały.Niestety ten blog będzie się już zbliżał ku końcowi,za jakieś kilka,może kilkanaście rozdziałów,zobaczymy bo mam pewne plany.Ale będę zakładała jeszcze nowy :)
PS.Mrs.Horan,kochanie ty moje,a także i reszta wariatek: Z MOJĄ MIŁOŚCIĄ DO WAS NIE MACIE SZANS,NIE PRZEBIJECIE MNIE! ^^ xx ;*
Supcioo . !
OdpowiedzUsuńAle jedna pytanie :
DLACZEGO TEN BLOG MUSI SIĘ KOŃCZYĆ ?
Kocham twoje opowiadanie i ciebie (nie dosłownie :D)
Czekam na następny
NIE KOŃCZ Z TYM BLOGIEM BO SIĘ ZAŁAMIE , NO ! :(
OdpowiedzUsuńświetne , kocham to ! <3 <3 <3
Nie kończ pisania tego opowiadania ono jest moim nałogiem. Codziennie rano i wieczorem a czasem nawet po południu (jak teraz) wchodzę żeby zobaczyć czy jest coś nowego.
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJEGO BLOGA!!
:D supper rozdział :D
jak zawsze super!
OdpowiedzUsuńOj coś mi tu romansem pachnie:P
fifi1d.blogspot.com
ooo . rozdział genialny jak zwykle . ! Bejbe piszesz cudowanie UBÓSTWIAM Twojego bloga . i... KOCHAM CIĘ ! <3 :D
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej Cię kocham ,ta sytuacja w szpitalu była cudowna ;d
OdpowiedzUsuńpodobała mi się sytuacja z Mariną i Perrie. Dobrze Mary jej dogadała z tym plastikiem i tupaniu.
OdpowiedzUsuńA Maryt i Zaayynn!! <333<3
www.superman-is-here.blogspot.com
Genialne. Bardzo mi się podoba. Wyczuwam, że Mary i Zayn do siebie wrócą. czekam na następny . ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle bomba! czekam już na nexta!!
OdpowiedzUsuńczemu zbliża się ku końcowi? to jest najlepsze opo jakie kiedykolwiek czytałam a mówię ci że duzo jest tego, naprawdę :) no ale trudno :/
http://vas-hapenin.blogspot.com/
Ojoojojoojojo xd
OdpowiedzUsuńSprawa pierwsza : Rozdział megaa, bardzo megaa ;*
Sprawa druga : Nie kończ -.- . Ale jeśli już musisz, to za KILKANAŚCIE rozdziałów ^ ^.
Hmm, sprawa trzecia : Z MIŁOŚCIĄ DO BLOGA I JEGO AUTORKI NIE, NIE, NIE WYGRASZ ! ♥
Czas się z tym pogodzić :D
Bayy < 33
uhuhuhuhu . jakie to słodkie, że się pogodzili :D uwielbiam ich :D i Harry też mnie tutaj rozbawił :D czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNie kończ, no ! :C musisz pisać tego bloga wiecznie xD
Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/
Dziewczyno jesteś po prostu NIE-SA-MO-WI-TA !!! Całe to opowiadanie jest genialne. Ale ten rozdział zdecydowanie przebija wszystkie poprzednie. Nareszcie wszystko powoli wraca do normy. Jestem z tego powodu taka szczęśliwa, że dosłownie głupieję i nie mam pojęcia w jaki sposób mam ochotę przeżyć ten dzień i nie zginąć marnie.. Bo o niczym innym nie myślę jak tylko o Ivy i Zaynie.
OdpowiedzUsuńLiczę, że pojawi się tu jeszcze kilkanaście albo i nawet kilkadziesiąt, a nie kilka rozdziałów.
To JA cię kocham bardziej. Ta sprawa jest tak oczywista, że nawet nie musiałam tego piać ;)
Zakochana w twoim blogu:
~All
no no idealnie :) jak włąśnie chciałam :) czytasz mi w myślach :) kocham i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń-smile-
U mnie nowy rozdział < 33
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-cute-story.blogspot.com/
rozdział cudny jak zawsze . ! ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny . <3
Wczoraj wynalazłam twojego bloga i odrazu go pokochałam !! Seryjnie uwielbiam twój styl pisania, jest taki prosty, że trafia nawet do takich półmózgów jak ja xdd Nie, a tak serio, to na prawdę masz talent, potrafisz trafić do czytelnika, co nie każdemu się udaje :D A co do samej treści to mimo iż czytałam kilka poodbnych opowiadań o tej samej tematyce, twoje najbardziej mnie urzekło. Może jedyną wadą, a dla innych to będzie zaleta jest to, że akcja za szybko się dzieje, ale z drugiej strony właśnie to urozmaica twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCo do Zayna i Mary(wolę imię Ivy xdd) chcę aby byli razem, ale nie tak od razu ... ;pp Wiem dużo razem wycierpieli itp., ale moim zdaniem gdy są osobno akcja jest ciekawsza, taka adrenalinka xdd. Haha
No nic, na koniec pozostaje mi przeprosić, że się rozpisałam, czekać na kolejny rozdział i napisać, że uwielbiam twojego bloga:)
Pozdrawiam, Martyna ;)
Uff nic mu nie jest xD Zajebisty rozdział♥ A końcówka wręcz fenomenalna:) Nawet nie waż się go kończyć bo wpadnę depresję! Ja wręcz kocham twojego bloga, zawsze gdy zobaczę, że dodałaś nowy rozdział cieszę się jak głupia do monitora :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na 46 ♥
zapraszam na mojego nowego bloga
thisismyparadisebitch.blogspot.com
Znalazła się humanistka ;p pfff ;D Numer z HP bardzo udany, a zawsze jak kreujesz sytuacje z Harrym to wychodzą komicznie!;*
OdpowiedzUsuńDziewczyno kocham tego bloga od razu przeczytałam wszystkie rozdziały <3 jest najlepszy :D
OdpowiedzUsuńprosze cb nie kończ, tego bloga, jest świetny. <3
OdpowiedzUsuńtylko niech ona wróci do Zayna ! i to szybko .
Nie kończ go proszę!!!
OdpowiedzUsuń