Boję się, że nie poradzę sobie sama w tej tęsknocie, że chwycę za telefon i
zadzwonię w środku nocy żałośnie skomląc jak bardzo mi ciebie brakuje.
Mijały dni,tygodnie a Zayn naprawdę zaczął kręcić się koło tej dziewczyny.No a ja...ja spotykałam się czasami z Tom'em,jednak na typowo przyjacielskich relacjach.Irytacja narastająca we mnie zaczęła mocno wkurzać innych w okół,a sam Tom dawał mi porady jak skapitulować i okiełznać nerwy.
-To,że On się z nią spotyka to tylko kwestia czasu.-powiedział pewnego razu.-Takie związki nigdy nie trwają długo.A ty powinnaś zająć się sobą a nie zaprzątać sobie głowę takimi głupotami,które i tak nie mają sensu.
-Może i masz rację...ale ja chyba wrócę do Londynu.I tak nic mnie tu nie trzyma.
-No jak to? A ja?!-zaśmiał się i przytulił mocno do siebie,niestety w momencie kiedy zrobiono nam zdjęcie,które nazajutrz zaplątało się w łapska chłopców,a szczególnie Malika gdy siedziałam u nich środowego wieczoru.
-No no,widzę że nie próżnujecie.-zacmokał i z cwanym uśmieszkiem usiadł na kanapie obok.Liam siedzący koło mnie szepnął:,,Nie daj mu się wytrącić z równowagi''. Chociaż ich relacje wydawały się już dużo lepsze żaden z chłopców nie pochwalał nowej dziewczyny Malika.
-Ja twoich wywodów miłosny nie komentuję.-uśmiechnęłam się najsłodziej jak potrafiłam i pogrążyłam w rozmowie z Niallem.I ja i ten uroczy blondyn nie kryliśmy radości z wiadomości od Meggie.Otóż rozwiała ona moje plany powrotu do Londynu swoim zamiarem przyjazdu do nas w najbliższą sobotę.Na moją odpowiedź Mulat nic nie powiedział tylko z lekkim uśmiechem pokiwał głową.Sama nie wiem jak to się stało,że potrafimy przesiadywać w jednym pomieszczeniu,niemniej jest to lekko przytłaczające,choć żadne z nas stara się tego nie ukazywać.
-Gdzieś wychodzisz,Zayn?-zapytał Harry mijając chłopaka w drzwiach.
-A no tak,umówiłem się.Nie czekajcie na mnie z kolacją,wrócę późno!-zawołał i już go nie było.
-No doobra.-wzruszył ramionami i klapnął koło mnie obsypując mnie przy tym chipsami.-Oj,epraszam,usz o ieram!-krzyknął z pełnymi ustami tym razem opluwając mnie prosto w twarz.-O KUWA! MA-Y! JA...
-Dość Harry,dość!!-rozbawiona zatkałam mu usta-Lou,mógłbyś mi dać jakąś chusteczkę?
-Sie robi,siostrzyczko.
-PRZEPRASZAM! Nie chciałem Cię opluć! O Loui już przyniósł chustkę,już to wytrzemy...
-Pozwolisz,że sama to zrobię?-zachichotałam a ten pokiwał głową i zaczął zbierać chipsy z moich kolan.-Chyba właśnie tego mi było trzeba.
-Masz na myśli oplucie przez Harry'ego?-spytał Liam i wszyscy się zaśmialiśmy.
-Nie nie,raczej odrobiny śmiechu.Tego mi ostatnimi czasy brakowało.Dziękuję,Hazziu.-ucałowałam go w policzek a ten wyszczerzył zęby.
-A mnie wreszcie potrzeba było pocałunku...-westchnął na co wybuchnęliśmy śmiechem.
-No to jesteście kwita,a teraz Styles dawaj mi te chipsy bo biedne się przy tobie marnują!-Nialler wyrwał mu paczkę z ręki i po chwili zaczęli gonić się po wszystkich pokojach.
-Och,naprawdę nie wiem co ja bym bez was zrobiła...
-I lepiej się nad tym nie zastanawiać!-stwierdził Lou i razem z Liamem usiedli po moich dwóch stronach.
-Co teraz będzie? Z tobą i Zaynem?-spytał ten drugi a ja po chwili zastanowienia,w ciągu której Harry i Niall przyłączyli się do pytania,odpowiedziałam:
-Nic.Nic nie będzie...
-A więc to koniec?-posmutniał Niall
-Najwyraźniej...Sami widzicie,że on już ruszył dalej i może...może ja też powinnam.
-Nie mogę uwierzyć,że tak kończy się wasza historia.-Louis pokręcił głową-To nie tak powinien brzmieć ostatni rozdział.
-Nie wszystko kończy się happyendem,czasami zakończenia są kompletnie zaskakujące i niespodziewane.
-Ale ja nadal uważam,że to jest niedorzeczne!
-Och Loui...-westchnęłam i ze łzami w oczach pogłaskałam go po policzku i spojrzałam na resztę,którym na twarzach także malował się głęboki smutek.
Wracając samotnie do swojego hotelu zastanawiałam się nad tym wszystkim co w okół mnie się dzieje.Już tak dawno nie rozmawialiśmy ze sobą z czułością,troskliwością...No tak,nie rozmawialiśmy dlatego,że między nami już nic nie było.I ta myśl z okropnymi skutkami przeszywała mnie całą,od stóp do głów.(tak w ogóle,
strój Mary :D)
-Nie wiem czy kiedykolwiek sobie z tym poradzę,Meggie.-takim przywitaniem obdarzyłam przyjaciółkę,która w szybkim tempie odebrała moje połączenie.
-Mary,ty płaczesz? Co się stało? Jestem już w drodze na lotnisko,udało mi się wziąć wolne wcześniej więc niedługo się zobaczymy.
-Obawiam się,że raczej się miniemy.
-O czym ty mówisz? Chyba nie chcesz...
-Muszę wrócić do Londynu,do pracy,muszę w końcu zapomnieć...-przystanęłam i pozwoliłam aby łzy swobodnie spłynęły po moich policzkach.
-Mała,ja Cię rozumiem,ale błagam,poczekaj! Proszę Cię poczekaj i chociaż ten jeden dzień spędźmy razem! Już tyle wytrzymałaś,tu w domu przeczekałaś najgorsze to i tym razem wytrzymasz,słyszysz? Uda Ci się!-zawołała przekonująco a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Wiesz,że Cię kocham.No dobrze...ale pośpiesz się.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy.Trzymaj się.
Chowając telefon do kieszeni odetchnęłam głęboko i pomachałam do grupki fanów wołających do mnie zza drugiej strony ulicy.Była to dwójka nastolatków,dziewczyna i chłopak z trójką młodszego chyba rodzeństwa.Zauważyłam jak na moją reakcję próbują przelecieć na drugą stronę i o mało co nie wpadli pod przejeżdżającą taksówkę.
-O mój Boże,uważajcie!-zawołałam kiedy podlecieli do mnie-Nic wam nie jest?
-Niee...Jejku...nie mogę uwierzyć...-wysapała dziewczyna a na dziecięcych policzkach wymalowały się wielkie czerwone rumieńce od biegu.Nie mogąc się powstrzymać przytuliłam do siebie każde po kolei obdarzając przy tym wszystkich szerokim uśmiechem.
-Możemy prosić o wspólne zdjęcie?-zapytał chłopiec a ja pokiwałam głową.Po krótkiej pogawędce z nimi jeszcze raz ich uściskałam po czym z dużo lżejszym sercem powróciłam do siebie.W salonie przed telewizorem zastałam połowę swojej ochrony.
-O matko a co się tutaj dzieje?-spytałam podchodząc do nich i dostrzegając mnóstwo przekąsek i alkoholu.
-No jak to co? EURO 2012!!-zawołał Paul wychodząc właśnie z kuchni z kanapkami w ręku i w tym właśnie momencie wszyscy wydusili z siebie okrzyki,a raczej ryki radości.
-GOOOOL!!! GOL DLA POLSKI!!
-TEN LEWANDOWSKI TO JEST GOŚĆ!!
-KURWA WEŹCIE MI JESZCZE POLEJCIE!!!
Rozbawiona pokręciłam głową i nie mając nic ciekawszego do roboty przyłączyłam się do nich.Już po kilkunastu minutach okazało się,że emocje wzięły nade mną górę i bardzo dobrze wczułam się w zachowanie swoich kolegów.Dopiero po godzinie zmrużyłam czoło i zdziwiona spojrzałam na siedzącego obok Paula.
-Tak w ogóle to co ty tu robisz,Paul?
-No kibicuję z twoimi chłopakami bo wymusiłem sobie wolne!
Zachichotałam i poszłam odebrać zamówione przez nich pizze.Po zjedzeniu i potoku przekleństw na sędziego,który zdjął z boiska bramkarza Polski-Szczęsnego,kompletnie zdziwiona otworzyłam drzwi za którymi pojawili się Harry,Lou,Niall i Liam.
-Widzieliście to?! Jak mogli go zdjąć?!-krzyknął oburzony Niall i z pięcioma paczkami chipsów w ręku wepchał się na kanapę.
-Ja się z tym nie zgadzam! I Horan,dawaj moją część chipsów!!-zawołał Harry lecąc za nim natomiast Lou otworzył piwko i z uśmiechem spojrzał na puszkę.
-Ahh,życie jest piękne.-upił spory łyk po czym skierował się w stronę reszty.
-Wybacz,nie mogłem ich powstrzymać...-westchnął Liam po czym obydwoje się zaśmialiśmy i także do nich dołączyliśmy.Ostatecznie mecz skończył się remisem dla Polski i Grecji więc wcale nie było tak źle.Na szczęście wszyscy zgodnie kibicowaliśmy Polsce...no,z małym wyjątkiem Petrosa,który z pochodzenia był grekiem i nie mógł pogodzić się z tym,że nikt go nie wspiera.Naszą małą imprezkę skończyliśmy około północy kiedy to personelowi zaczynały nie podobać się odgłosy dochodzące z naszego apartamentu.
Nazajutrz obudziłam się z wyjątkowo dobrym humorem i po zjedzeniu śniadania,umalowania,uczesania i
ubrania zabrałam się za sprzątanie.Niedługo dołączyli do mnie George,Nathan i Petros więc szybko się z tym uwinęliśmy i przed godziną 14 wyjechaliśmy na lotnisko żeby odebrać
Meggie.Dziewczyna gdy tylko zobaczyła blondyna przemykającego w jej kierunku z prędkością światła (naprawdę nie mam pojęcia skąd on się tam wziął) rzuciła mu się w ramiona,a reszta zespołu stanęła przy moim boku.
-Jaki to słodki widok...-westchnęłam a Harry widząc brak jakiejkolwiek reakcji Zayna,który zawzięcie sms'ował,objął mnie ramieniem.(i tutaj ubrania
chłopców - czyż to zdjęcie nie jest boskie?)
-Należało im się.To co,może strzelimy sobie małą kawkę w Starbucksie i damy im się sobą nacieszyć?
-Jak chcecie to idźcie,ale ja nie mogę.-mruknął Malik nie odrywając wzroku od telefonu-Umówiłem się.
Aby powstrzymać nagły wybuch każdego z nas,wszyscy głośno wstrzymaliśmy powietrze i bez słowa ruszyliśmy w stronę wyjścia,a Preston,Nathan i George z nowo przybyłymi Paulem i Andy'm dreptali za nami powolutku zawzięcie dyskutując o wczorajszym meczu.
Kawa nas wszystkich postawiła na nogi i przestaliśmy zamartwiać się osobą zacnego Pana Malika,a już po godzinie dołączyli do nas Niall i Meggie,którą nareszcie mogłam całą wyściskać.Żeby należycie uczcić przybycie naszej przyjaciółki wybraliśmy się na gapę do kina.Co mam na myślisz pisząc na gapę? Otóż gdy tylko znaleźliśmy się w budynku,Ja i Harry poprosiliśmy kasjerkę aby nazwała filmy po numerach tak żebyśmy nie rozpoznali który to który,a reszta zgodnie wybrała numerek.Nie wiedząc na co idziemy zapłaciliśmy za bilety i pokierowani przez panią udaliśmy się do sali numer sześć.Jak tylko tam weszliśmy,Niall nagle wrócił się i prawie gdy zgasły światła i zaczął się seans,wleciał z hukiem obejmując sześć wielkich porcji popcornu w tym jedną w zębach.
-Dobrze,że chłopów nie ma z nami bo bym już tego nie zmieścił!-domyśliłam się,że ma na myśli ochronę.
-Cicho już,siadaj!-syknął Liam a blondyn zaczął rozdawać nam popcorn.
-Mary,dla Ciebie na słodko,tak?!-zawołał gdyż razem z Harrym znajdowałam się najdalej od niego.Rozbawiona reakcją uciszających go ludzi pokiwałam głową i odebrałam od niego swoje upragnione,karmelowe cudeńko.
-Jak ty możesz to jeść?-mruknął Hazza patrząc na mnie z obrzydzeniem-Przecież to słodkie.
-W rzeczy samej,Hazziu.
Jaka była nasza reakcja kiedy po chwili spostrzegliśmy się,że jesteśmy właśnie na ,,American Pie-Zjeździe Absolwentów''! Niall i Meggie jednocześnie zakrztusili się popcornem,więc Liam zaczął mocno (i głośno przy tym) klepać ich po plecach,a ja z Harrym i Lou wybuchnęłam śmiechem tak głośnym,że przez moment chcieli nas wyprosić.Do końca filmu Louis i Hazza siedzący po moich dwóch stronach,chichotali dziko schowani w moich ramionach a ja nie mogąc się powstrzymać razem z nimi.Jak tylko opuściliśmy salę nie kryjąc swojego rozbawienia czekała nas kolejna niespodzianka a mianowicie kierownik kina skarżący się na nas Paulowi,Georgowi,Nathanowi i Petrosowi.
-Przepraszamy za ich zachowanie,to jeszcze dzieciaki,rozumie pan...Głupoty im tylko w głowie!-odezwał się Paul kiedy podeszliśmy do nich a jego rozmówca dziwnie spojrzał na Louisa.No tak,ten miał już przecież na karku dwudziestkę.Co nie zmienia faktu...że nie zachowywał się nadzwyczaj dojrzale.
-Proszę się nie martwić,na pewno dostaną nauczkę.
-I przypilnujemy tego osobiście!
-No dobrze...Niech będzie.Do widzenia.
Przeczekaliśmy aż sobie pójdzie i wtedy Paul spojrzał na nas pytająco.
-TRAFILIŚMY NA AMERICAN PIE!-Ja,Lou i Loczek zawołaliśmy równocześnie a Liam szybko dodał:
-Oni tak od początku,nie przejmujcie się!
-A potem my się musimy za was wstydzić...Dobra,pakujcie tyłki do samochodów.
-Ale my tu przyszliśmy na nogach.-zauważył Niall
-Ale my za ten czas przywieźliśmy auta.Ci spokojniejsi jadą z Georgem i Nathanem,a Ci z niewyleczalnym ADHD ze mną i Prestonem.Zayn urządził ponoć jakąś małą imprezę,chciał wam kogoś przedstawić.-Paul odchrząknął bo wszyscy wiedzieliśmy o kim mówił.
-Mogę o coś spytać?-podniosłam rękę
-Tak?
-Pojedziemy wcześniej do mnie? Muszę się przebrać.
-Nie.
-Ale...
-Nie.
-Ale Lou uwalił mnie swoim piciem!-pokazałam mu plamę na koszulce.
-Wyglądasz jak świnia wracająca z koryta...
-No co ty nie powiesz.-skrzyżowałam ręce na piersi-Więc jak będzie?
-Dobra,to my jeszcze wstąpimy...-zaczął ale przerwała mu Meggie
-To ja też chcę!
-Nie,bo później...
-Jak Meggie to i ja!
-No i masz...Dzicz mnie słucha! WSZYSCY JEDZIEMY DO MARINY I GEORGA!!
Minęło sporo czasu zanim zapakowaliśmy się do auta,wygramoliliśmy z niego a następnie wspięliśmy na górę gdzie Niall przekopał lodówkę,a reszta chłopców grała w Fifę podczas gdy ja i Meggie się przebierałyśmy.(strój
Mary,
Meggie) Po godzinie nareszcie byliśmy na miejscu.
DŁUGI - wiem,przepraszam ale niczego nie chciałam już wykasować.
Niektóre z was wspominały coś o tym,że końcówka tamtego była jak w Słonecznej Sonny,ale ja nie miałam o tym najmniejszego pojęcia bo nigdy tego serialu nie oglądałam xD
Nawiązałam tutaj troszeczkę do Euro,a to dlatego,że strasznie się tym wszystkim przejmuję! (tak,ja też nie mogę w to uwierzyć,że ja i sport...) U mnie w mieście zrobiono strefę kibica i chodzę tam oglądać mecze kibicując oczywiście naszym,ale też Anglii i Irlandii rzecz jasna! :D A wy komu kibicujecie? ;>
I jeszcze raz powtarzam: TO JA WAS KOOCHAM! xx
Teraz mała historyjka/komiks.
Kiedy wchodzę na bloga i nie widzę jeszcze komentarzy:
Gdy pojawia się jeden:
Gdy jest ich więcej:
Kiedy mam wenę i zaczynam pisać:
A mama grozi mi,że odłączy internet:
Wtedy siostra mówi mi,że to tylko żart:
Niestety brat zaczyna się ze mnie śmiać i każe mi kończyć:
Moja reakcja po tym jak go uderzam:
Pytam czy jest na mnie zły:
A on na to:
Po dodaniu rozdziału czytam wasze komentarze:
Gdy piszecie coś śmiesznego:
Gdy piszecie,że mnie kochacie:
Gdy przyłapię kogoś na typowym spamie:
Ale potem znowu dostaję natchnienia:
I spostrzegam się,że jest już trzecia w nocy!:
Rano budzą mnie okrzyki mamy:
Wchodzę po dzwonku na lekcję matematyki:
Nauczyciel truje mi o spóźnieniu:
Moja kumpela na lekcji:
Ja na lekcji:
Kiedy nauczyciel chce wpisać mi uwagę,ja wołam moją paczkę:
Wtedy on ucieka a ja:
Zadowolona kładę się spać gdy nagle dowiaduję się,że za chwilę mam sprawdzian z fizyki...
KONIEC.xD