środa, 25 stycznia 2012

1 Rozdział

-Tak,tak.Oczywiście będę.Niee,to dla mnie wielka przyjemność.
Yhm.Dziękuję jeszcze raz.Do usłyszenia.
-Kto to był?
-Znajomy mojej managerki.Zapomniałam nazwiska...-nie zwracając
uwagi na przyjaciółkę,która wyraźnie wymagała aby zwrócić na nią
uwagę,pakowałam potrzebne rzeczy do torby.
-Ostatnio coś często o wszystkim zapominasz-stwierdziła
-To wszystko przez ten wyjazd.Boję się,że o czymś zapomnę-
szepnęłam i usiadłam koło rudowłosej,całkowicie wyłożonej na
moim łóżku.
-Powinnaś się odstresować-powiedziała zajadając moje pistacje
-Kiedy nie potrafię...westchnęłam-Zaraz,zaraz...od kiedy ty lubisz
pistacje?
-Nie lubię.Ale leżały tu takie samotne..-rozczuliła się.Prychnęłam
ale po chwili zaśmiałam się-Ooj Meggie...Ja nie wiem co bym bez
ciebie zrobiła..
-Gdybyś miała chłopaka to powiedziałabym,że byś sobie poradziła.
Ale z uwagi,że go nie masz,to masz rację,ja też nie wiem.
-Haha.Oddawaj te pistacje.Źle na Ciebie działają.
-Czemu po prostu nie znajdziesz sobie kogoś?
-Proszę cię,ja nawet nie mam chwili czasu dla siebie.Ciągle jestem
na planie,albo w wyjazdach.Gdybyśmy razem nie zamieszkały,
pewnie nie miałybyśmy się kiedy spotykać!
-Jakaś chwila zawsze się znajdzie.Kompletnie cię nie rozumiem.
-Czego tu nie rozumiesz?-spytałam mimowolnie podjadając
-Jesteś znaną na świecie aktorką...
-No nie przesadzajmy-wtrąciłam się jej w zdanie
-Chcesz mi powiedzieć,że rola w ''Pamiętnikach Wampirów''
to nic takiego?
-No wiesz,nie mam tam głównej roli...
-Ale masz drugoplanową.Po za tym pracujesz z takimi osobami
jak Nina Dobrev,Paul Wesley i nie mówiąc już o Ianie,który jest
największym ciachem owych czasów...Kobieto,jedno ci powiem:
Zacznij doceniać to co masz.Jesteś piękna,młoda,sławna i wolna!
Więc od dzisiaj nie zachowujesz się jak jakiś ksiądz z celibatem
czy siostra zakonna uwięziona w klasztorze,tylko zdobywasz
świat,zrozumiano?!
Zatkało mnie.
-Meg,od kiedy stałaś się takim psychologiem?
-Odkąd zauważyłam,że nie korzystasz z życia jak należy.
-Obiecuję postarać się zmienić-uśmiechnęłam się
-Ja myślę.Za dużo pracujesz.Czas zrobić coś dla siebie.Odpocząć.
Masz dopiero 17 lat! A zachowujesz się jakbyś miała
co najmniej ze..trzydzieści.
-A ty w tej chwili mówisz jak moja mama-wybuchnęłam śmiechem
-Eee...-skrzywiła się nie wiedząc jak się odgryźć-dobra,nie ważne.
Chcę żeby moja dawna Ivy wróciła-powiedziała poważnie.
Pamiętasz jak było kiedyś? Byłaś zwariowana,uśmiechnięta i nikt
nie mógł ci się oprzeć.Ale potem zjawił się..-tu urwała i bacznie
mi się przyglądnęła.Wiedziała,że te słowa mnie mocno ugodzą.
Spojrzałam na nią.
-Wszystko się zmieniło odkąd pojawił się Matt-szepnęłam i
podeszłam do okna z którego w oddali można było dostrzec
Big Bena.-Przemeblował cały mój świat,a potem po prostu..
-głos mi zadrżał a oczy zaszkliły.
-Odszedł-zakończyła Meggie kładąc swoją brodę na moim
ramieniu.
-Nawet nie wiesz jak to boli-przymknęłam powieki z których
mimowolnie spłynął strumień łez.
-Wyobrażam to sobie.Ale to jeszcze świeża rana-pogłaskała
mnie pieszczotliwie po włosach-Musi boleć.
-No cóż...nie każdy ma szczęście w miłości-delikatnie się
uśmiechnęłam.
-Jeszcze znajdziesz takiego,który na samo wspomnienie o
Mattcie będzie chciał go znaleźć i ręcznie zamordować.
-Zazdrośnik mówisz?-podeszłam do sterty walizek i pakunków.
-I to jeszcze jaki!
-No dobra.Trzymam cię za słowo.A tymczasem...Los Angeles!

1 rozdział już za mną :) Mam nadzieję,że się spodoba.Chciałabym
żeby blog się rozkręcił więc jeśli możecie to polecajcie... ;)

1 komentarz:

  1. Kocham twojego bloga, już po pierwszym rozdziale.. czuje że będzie coraz lepiej! Powodzenia ;**

    OdpowiedzUsuń