piątek, 3 sierpnia 2012

53 Rozdział

W tym roku udało mi się zdobyć wszystko, czego chciałam i wszystko o czym marzyłam… Ale gdzieś po drodze straciłam nawet więcej.Ostatecznie,w jakiś magiczny sposób,zyskałam jeszcze więcej.


-Błagam Cię,Mary nie zostawiaj mnie...-załkałem ściskając mocno jej rękę.-Nie umieraj,proszę...
Otworzyła oczy i spojrzała na mnie słabym wzrokiem,uśmiechając się delikatnie.
-Podaj mi swoją dłoń.-zrobiłem to o co poprosiła.Przyłożyła ją do swojej piersi.-Czujesz? To moje serce.Pamiętaj,że odkąd Cię poznałam biło tylko dla Ciebie.Teraz bije słabiej...ale bije.Jeszcze walczy.
-Kocham Cię.-pochyliłem się nad nią i pocałowałem ją w usta z okropnym bólem.Nie potrafiłem opanować emocji,nie obchodziło mnie to,że moi przyjaciele patrzą zza szyby jak płaczę...Już nic mnie nie obchodziło.Po kilku godzinach czuwania przy Mary,lekarz kazał zostawić mi ją samą żeby odpoczęła.Nie mogłem znieść myśli,że kiedy tam wrócę może nie być jej już..żywej.Przepłakałem całą noc wśród przyjaciół,którzy też nie stronili od łez.Gdy lekarze przenieśli ją do sali operacyjnej o trzeciej w nocy,przestraszeni czuliśmy jak odchodzi.Siedzieliśmy pod salą i dosłownie...umieraliśmy razem z nią.Po godzinie wyszedł jeden z lekarzy i spojrzał na nas ze współczuciem.Na moment zamarło we mnie serce.
-Opanowaliśmy sytuację.Będzie trudno...ale prawdopodobnie przeżyje.-odetchnęliśmy wtedy z tak okropną ulgą! Tak okropną,że aż ten spadający ciężar musiał zaboleć nas wszystkich.Odwróciłem się w ich kierunku,wszyscy zaczęli się ściskać aż w końcu podbiegli do mnie i tulili wszyscy naraz.Po raz pierwszy od dobrych kilku godzin...uśmiechnąłem się.

| Mary |
Rozchyliłam powoli powieki i pierwsze co rzuciło się moim oczom to widok śpiącego Zayna na krześle,z głową opartą o moją dłoń.Uśmiechnęłam się i spojrzałam w bok gdzie jak się okazało,na kanapie,jedna na drugiej,leżały Meggie,Danielle i Eleanor,a na ziemi tuż pod ich nogami Niall,Liam,Louis i Harry.Zachichotałam widząc jak Harry marszczy nos przez sen,i wtedy poczułam okropny ból.Byłam słaba,okropnie słaba ale czułam pełną parą,że żyję.Zauważyłam,że Meg zaczyna kręcić się niemiłosiernie aż w końcu otworzyła oczy.Kiedy zakapowała gdzie się znajduje,momentalnie jej wzrok przeniósł się na mnie.Wybałuszyła oczy a ja się wyszczerzyłam.
-Żyję,Meggie!-zawołałam cichutko i momentalnie złapałam się za brzuch,a ona podbiegła do mnie nie budząc przy tym nikogo i ni stąd ni zowąd przytuliła się do mnie.
-Ale mi Ciebie brakowało.-szepnęła a ja objęłam ją w pasie.
-Mnie Ciebie też,rudzielcu.Dziękuję,że byliście tu ze mną przez cały czas...To musiało być męczące.
-Męczące?-prychnęła.-Męczące? Nasza męka w porównaniu z twoją walką o życie...ech,nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę..-zasłoniła twarz w dłoniach a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Jednak ten twardziel Cooper ma czasami ludzkie odruchy.-dźgnęłam ją w brzuch a ona zachichotała przez łzy i jeszcze raz mnie przytuliła.
-Tylko nie umieraj już więcej,dobra?-pociągnęła nosem.-Nie chce żeby wszyscy znowu widzieli jak...no wiesz,płaczę.
-Postaram się nie umierać.-wybuchnęłam cichutkim śmiechem i szybko tego pożałowałam.Czułam jak wszystko mnie boli.Kaszląc momentalnie złapałam się za brzuch i wtedy przebudził się Zayn.
-O matko,nic Ci nie jest?-Meggie pochyła się nade mną zmartwiona.-Ja już lepiej nic nie mówię!
Po kilku minutach udało mi się w końcu doprowadzić do porządku.Niedługo po Zaynie obudziła się i reszta.Posiedzieli ze mną godzinę kiedy wszyscy prócz Danielle poszli do domu coś zjeść i się przebrać.
-Jeszcze raz...witamy wśród żywych,Mary.-zachichotała i pocałowała mnie w policzek.Wcześniej choćby chciała nie mogła się do mnie dopchać bo chłopcy wyłożyli się na moim łóżku uniemożliwiając nawet doprowadzenie powietrza.
-Dzięki.Danielle...mogę mieć do Ciebie prośbę?
-Oczywiście.O co chodzi?
-Chciałabym zobaczyć moją córeczkę.-powiedziałam a ona pokiwała głową i wyszła z sali.Po dziesięciu minutach przyprowadziła do mnie malutkie zawiniątko.
-Naina...-szepnęłam a dzieciątko momentalnie się uspokoiło.Była taka cudowna...Tuliłam ją do swojej piersi i nie mogłam się na nią napatrzyć.Była wprost identyczna do Anjali kiedy ta się rodziła.Leżałyśmy tak we trzy dobrą godzinę kiedy przyszła pielęgniarka i zabrała małą na jakieś dodatkowe badania.Jednak nie na długo pozostałyśmy same,bo niebawem do sali wleciało sześć osób: moi rodzice,Kevin,Josh,Anjali i Harry.
-MAAMO!-bliźniaki zawołały w tym samym momencie i rzuciły się na mnie a ja nie zważając na okropny ból w okolicy brzucha,objęłam je z całej siły i wtuliłam do siebie.
-Jak ja się za wami stęskniłam!-zawołałam dość cicho,bo nie byłam w stanie głośniej.
-My za tobą tez.-powiedziała Anjali.
-Baldziej.-dodał Harry i obydwoje objęli mnie swoimi rączkami w pasie i nie puścili.
-Nie da rady,baldziej to tylko ja mogłam.-pocałowałam ich w czółka i przywitałam się z resztą.Moja mama oczywiście na samym początku wybuchnęła okropnym płaczem i zarażając też tym Danielle,która nadal siedziała obok mnie.Nie mogłam uwierzyć jak mój mały braciszek Kevin podrósł,nie mówiąc o Joshu,który wyglądał już jak prawdziwy mężczyzna.Minęły kolejne dwie godziny kiedy wrócił zespół wraz z Meggie i wtedy zrobił się już totalny chaos.Całe szczęście,że byłam przeniesiona na specjalną salę w której był totalny luksus,a o to wszystko zadbał Zayn.Gdy moja rodzina poszła zobaczyć małą Nainę,zostałam tylko z moim mężem i przyjaciółmi.Spojrzałam na nich wszystkich i uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam.
Wypisali mnie ze szpitala dopiero po tygodniu,lekarze nadal nie byli pewni więc woleli mieć mnie na wszelki wypadek pod obserwacją.Rodzice wrócili do Bradford,a ja z powrotem znalazłam się w naszym ukochanym domu.Nie minęły dwa tygodnie jak byłam już prawie w pełni sił.Chłopcy koncertowali,bliźniaki szalały jak zwykle,ale bardzo pokochały nową siostrzyczkę.Choć Meggie i Niall przeprowadzili się z powrotem do siebie,a wcale nie daleko bo do domu tuż po drugiej stronie ulicy (o to wszystko zadbał Malik i Horan),to Meg,Danielle i Eleanor przesiadywały u mnie codziennie.

Pewnego sierpniowego wieczora wyszłam na mój ukochany balkon z kubkiem herbaty i spojrzałam na księżyc,który właśnie wyłaniał się z poza dachu domu Meg i Nialla.O mało co nie zrzuciłam kubka na rabatkę kwiatów przed domem,kiedy poczułam jak Zayn staje obok mnie i opiera się o barierkę.Bez słowa objął mnie a ja oprócz jego pięknych perfum poczułam tą specyficzne uczucie otaczającego mnie bezpieczeństwa.Byliśmy razem.Obydwoje w piżamach i szlafrokach,w końcu we własnym domu,który tylko nocą wydaje się być spokojny,z niemowlakiem obok naszego łóżka i dwójką nieznośnych,chrapiących właśnie urwisów tuż za ścianą.Spojrzałam na Zayna i zachichotałam.
-No co?
-Niic,po prostu...kocham ten twój kilkudniowy zarost i poskręcaną grzyweczkę.

-Ech...ja też to kocham..-zarzucił grzywą ja zachichotałam.
-Nie uważasz,że to wszystkie jest takie jakby...magiczne?-spytałam.
-Magiczne? Co masz na myśli?
-No wiesz...natrafiliśmy na siebie niespodziewanie i zaprzyjaźniliśmy się już na drugi dzień.Przyjaźń przerodziła się w zauroczenie,potem zakochanie...aż w końcu w prawdziwą miłość.Mieliśmy lepsze i gorsze chwilę,nawet rozstaliśmy się przez mój jeden,głupi błąd.Ale coś z powrotem nas do siebie przywiodło,zakochaliśmy się w sobie na nowo,pewnie w głębi duszy nawet nigdy nie przestaliśmy się kochać...Żeby nie popełnić już żadnych głupich błędów oświadczyłeś mi się w moje urodziny i to jeszcze w miejscu w którym nasza wspólna historia się rozpoczęła,co było z twojej strony baardzo romantyczne.-uśmiechnęłam się.-Nasza miłość rozkwitła wydając na świat dwójkę dzieci.Po kilku latach wspaniałego życia zapragnęło nam się kolejnego dziecka i to właśnie wtedy omal nie umarłam.Ale żyję.Mamy swój własny dom,trójkę dzieci,grupę wspaniałych przyjaciół,ty nadal swoim głosem podbijasz świat i...och,czy to aby nie za dużo argumentów żeby wyczuć w tym magię?
-Jesteś dziś bardzo twórcza.-podsumował a ja się zaśmiałam.-Nazywaj to sobie jak chcesz...magią,przeznaczeniem,ale ja nie będę się w to wgłębiał.Kocham Cię i to jest najważniejsze!-chwycił moją twarz w swoje dłonie,pocałował mnie namiętnie po czym upił spory łyk herbaty.
-Wariat...-zaśmiałam się a on puścił mi oczko.Staliśmy tak w ciszy kiedy naprzeciwko nas zaświeciło się światło,rozsunęły drzwi i na balkonie pojawili się Niall i Meggie.Nie mogąc się powstrzymać zaśmiałam się i pomachałam do przyjaciółki.
-Jutro idę spać do was!!-zawołała a echo jej głosu potoczyło się po całej ulicy.-Ten dupek tak się rozpycha,że drugi raz spadłam z łóżka!
-Nie moja wina,że nie kontroluje swoich ruchów przez sen.-blondyn wzruszył ramionami a ja spojrzałam na Zayna,który aż popluł się swoją herbatą.
-Magia.-uśmiechnęłam się do niego,pocałowałam w usta po czym westchnęłam i spoglądnęłam w kierunku oświetlonego Big Bena,majaczącego w oddali.-Taak...to zdecydowanie magia.

ale ale...będzie jeszcze króciutki punktowy epilog,tuż przed moją pielgrzymką,którą ruszam w poniedziałek.Wraz z epilogiem pojawią się wszystkie podziękowania :) xxx

27 komentarzy:

  1. Jesteś niesamowita! Dziękuję za to co zrobiłaś z tym opowiadaniem. Było idealne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;**
    świetne opowiadanie ;)
    Czekam na epilog ;)
    Wpadnij do mnie :
    http://morethanthis-1dstory.blogspot.com/
    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  3. boże .. jakie to piękne było : 3
    będę ryczeć - ja to czuje ..: D
    jesteś wspaniała ! kocham cie> < 3
    PS : dobrze że nie uśmierciłaś Mary .. : 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeny! Wspaniałe!! Czytając to ryczałaaam!!; oo
    Najpiękniejsze, najwspanialsze, cudowne!!! ♥♥♥♥
    Cóż mogę jeszcze dodać?? Chyba tylko jedną rzecz...Będzie mi brakowało tego opowiadania!!!;((
    Jesteś wspaniała!!! Dziękuję za to wszystko! ♥
    Gajane. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale to takie magiczne :D
    Będę tęsknić za twoim opowiadaniem i stwierdzam, że moje opowiadanie nigdy nie będzie takie zajebiste jak twoje. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ryczę :(( Monolog Mary był cudowny ! ♥♥
    Oh i ah. Ty jesteś świetną pisarką i masz niesamowity talent, nie zmarnuj go :))

    http://learn-my-lesson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Płaczę! ;( Tak szybko to minęło...Pamiętam jak zaczęłam go czytać...ah...wtedy czekałam na bodajże 16 (?) rozdział....Nie wierzę że to już koniec ;( ale będziesz pisała jeszcze jakąś historię jak ta co? :D czekam i kocham Cię dziewczyno ;3 <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę tęskniła za tym opowiadaniem.
    Ten rozdział jest idealny.
    Już myślałam, że Mary umrze, na szczęście wszystko dobrze się kończy. Lubię szczęśliwe zakończenia. Szczęśliwe, nie ckliwe. To takie właśnie jest. Bardzo życiowe, chyba tak mogę to określić. Czekam z niecierpliwością na epilog.

    OdpowiedzUsuń
  9. to już jest koniec, nie ma już nic :< będę strasznie tęskniła za tym opowiadaniem!

    OdpowiedzUsuń
  10. ojj ja też będę tęskniła za tym opowiadaniem :c normalnie mam łzy w oczach. dobrze, że Mery żyje !;* kocham te opowiadanie i kocham Ciebie, że postanowiłaś je napisać i to w taki sposób <33 szkoda, że już koniec :( no nic, DZIĘKUJĘ i czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku
    jak ja kocham to opowiadanie
    :D
    ♥♥♥♥♥
    nawet teraz przypominam sobie że było jednym z pierwszych jakie zaczęłam czytać
    :******
    i z niecierpliwieniem czekam na twoje kolejne opowiadanie
    xoxoxoxoxo
    świetnie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nienawidzę jak coś się kończy, nie ważne jak .. ja i tak się wzruszam.
    ale pięknie to napisałaś, naprawdę podziwiam Cię .. zawsze podziwiałam

    love you
    <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku, przez caały ten MAGICZNY rozdział miałam dreszcze, dosłownie. Nie wiem dlaczego ale tak się wciągnęłam że aż sama się popłakałam.
    To opowiadanie przebija wszystkie o głowę, baa nawet o wszystko. Mam nadzieje ze w epilogu ujmiesz takze Meggie i Nialla. ·Kocham too.

    KURWA ! Klawiatura mi sie jebie xdd

    OdpowiedzUsuń
  14. O MÓJ BOŻE.... TO OPOWIADANIE JEST TAK CUDOWNE I TAK FANTASTYCZNE ZE JA UMIERAŁAM Z TĘSKNOTY DO NASTĘPNYCH ROZDZIAŁÓW. WYRAŻA WIĘCEJ EMOCJI NIŻ MÓJ PIES, CO JEST BARDZO NIEMOŻLIWE, ALE TAK JEST.TAK JAK TO BYŁO PRZEDSTAWIONE..OPOWIADANIE JEST MAGICZNE! KOCHAM JE CZYTAĆ I Z PRAGNĘ ABY TO MIAŁO Z 1000000 ROZDZIAŁÓW. KOCHAM CIĘ ZA TEN BLOG, JEST MOIM ULUBIONYM! NA PIERWSZYM MIEJSCU! KOCHAM CIĘ! <333 :) xx pozdrawiam z całych sił!

    OdpowiedzUsuń
  15. zgadzam sie z Styles smilexx, najlepsze opowiadanie, cieżko sie bedzie z nim pozegnac :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże co za szczęście, że jeszcze dasz epilog. I jak dobrze, że Mary nic nie jest. Jak zwykle rozdział wyszedł Ci świetnie, a Niall i Meg są najlepsi ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Aż się łza w oku zakręciła. Dopiero dodawałaś bohaterów, pierwszy rozdział, piąty, czterdziesty... a tu proszę, koniec.
    Wspaniałą przygodę miałam ja, ty i dziewczyny które to czytały. Wiele razy umierałam ze śmiechu albo płakałam z toku wydarzeń.
    Chyba wydrukuje te rozdziały i wydam.. ha ha.
    Czekam na moment aż wejdę do księgarni i zobaczę książkę podpisaną twoim imieniem i nazwiskiem.
    No trochę się rozpisałam.
    Monolog Mary na końcu idealny, piękny, cudowny, MAGICZNY. I ta końcówka z Meg i Niallem, będe tęskniła za nimi wszystkimi.
    Poprostu- Dziękuję!
    //JUSTNIALL!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Poryczałam się normalnie! Nie umiałabym ująć tego inaczej niż poprostu magicznie...
    Dziękuje ci że napisałaś tego bloga. On był, jest i zawsze będzie magiczny. Chciałabym abyś weszła na moje blogi. Mam nadzieje że spodobają ci się tak bardzo jak ten blog, spodobał się mi.
    http://spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com/
    http://przypadkionedirection.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszę się, że wszystko szczęśliwie się skończyło ;) gdybym przeczytała u ciebie kolejne smutne zakończenie to nie wiem co bym Ci zrobiła ;P mimo, że Twoją czytelniczką nie byłam od początku opowiadania to pokochałam je od pierwszego słowa. Użekłaś mnie historią, stylem pisania i osobowościami bohaterów. Muszę zacząć czytać Twoje pozostałe opowiadania (nie wiem czemu jeszcze tego nie zrobiłam :P) bo jesteś wspaniała ;) trzymaj tak dalej Dream :*

    OdpowiedzUsuń
  20. o jezusie ! piękniej tego nie mogłas skończyć !!! serio ! kocham to kocham z całego serca !
    to był blog, do którego wracałam zawsze z wielka ciekawością i zainteresowaniem no po prostu coś pięknego stworzyłaś niesamowitą historię, która mnie wciągnęła ! ohhhh ! :D KOCHAM CIĘ !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Jakie to cudne. <3

    Hahaha. moja babcia też idzie z pielgrzymką w poniedziałek. :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdecydowanie magia. ;** Nie mogę uwierzyć, że to już koniec i tal się wzruszyłam! Bardzo ci dziękuję za twój czas i te opowiadanie..M.

    OdpowiedzUsuń
  23. MAGIA no ! Kocham to :') jesteś cudowna ! Dziekuje za wszystkie dni czytania twojego bloga i te emocje , ktorych on dostarczal ! uwielbiam cie ! a teraz nie moge przestac płakac ,że to juz koniec :'( <3

    OdpowiedzUsuń
  24. To twoje opowiadanie i to jak piszesz to po prostu magia! te chwile z kubkiem na balkonie... rozpływałam się czytając to! Kocham cię za te wszystkie cudowne chwile spędzone ze Steal Heart i twoimi innymi blogami. Nie mogę się doczekać (niestety) epilogu.
    ~All

    OdpowiedzUsuń
  25. To to to to.. to było piękne ;*
    Dziękuje za twój wolny czas i za to że poświęciłaś go własnie nam.. Kocham cie ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział ; )

    Zapraszam do nas : http://vivienne-and-katherine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziewczyno, jakie to było piękne <3 Przeczytałam całość w parę godzin i aż mi się płakać chce, jak pomyślę, ze to koniec ;( Uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń