poniedziałek, 15 kwietnia 2013

8.

muzyka

Nie było lepszego sposobu na zabicie długotrwałej tęsknoty za dziećmi,jak zaśnięcie i obudzenie się mając je utulone wokół siebie.Patrząc z perspektywy czasu,nigdy nie pomyślałabym,że tak szybko to wszystko nastąpi.Około siódmej rano Anjali zaczęła wiercić się i wymieniać uwagi z Harrym.Nie miałam wyjścia,uchyliłam powieki co od razu przykuło ich uwagę.
-Mamo!-szepnęła Anjali-Ktoś chyba jest na dole.
Poderwałam się niespokojna,ale po chwili ochłonęłam i odgarnęłam włosy do tyłu.
-Spokojnie,to na pewno wujek poszedł zrobić sobie kawę.-pogłaskałam ich po głowie.Naina nadal spała,mówiąc coś cichutko pod nosem.
-Poszedłem sprawdzić do pokoju i wujek ciągle chrapał w twoim łóżku.-powiedział Harry.
-Na dodatek nie dało się go nie słyszeć.-dodała.
Spojrzałam na ich przerażone twarzyczki i wstałam wzdychając.Gdy podeszłam do drzwi,one jak dwa małe cienie,podążyły za mną.Zatrzymałam się nagle,a oni zagapiając się wpadli na moje nogi.
-Poczekajcie tu na mnie,dobrze?
-Nie ma mowy.-zaperzyli się.-Idziemy z tobą,co jeśli to jakiś włamywacz?
Wystawiłam głowę zza drzwi i ujrzałam Harry'ego Seniora stojącego przy schodach.Przykładając palec do ust szepnął abym była cicho.
-Umówmy się tak,że my z wujkiem zobaczymy kto to,a wy zejdziecie na dół za 15 minut,dobra?
-Okej.Będę tu stał na czatach.
Ucałowałam ich w czoło i zamknęłam delikatnie drzwi.Bezszelestnie zeszliśmy z Harrym po schodach,a następnie skierowaliśmy się do kuchni skąd dochodziły odgłosy.Zbliżając się zauważyłam czarną czuprynę Zayna,więc uspokoiłam się w duchu.Gdy usłyszał,że nadchodzimy,odwrócił się i jego widok totalnie mnie zszokował.Był cały pokiereszowany...Z nosa i wargi płynęła krew a koszulka i dłonie były całe nią ubrudzone.Powstrzymując łzy zasłoniłam usta dłonią.
-Zayn...Co ci się stało?-jęknęłam i chciałam podbiec do niego,ale Harry przytrzymywał mnie ręką.
-Puść ją,jeśli tego chce.-Mój mąż nakazał mu,a Styles delikatnie poluzował uścisk.Uwiesiłam mu się na szyi,a on objął mnie delikatnie w pasie otaczając przy tym bezpieczeństwem jakiego nie czułam przy nikim innym.Kiedy pocałowałam go w poharatany policzek,syknął cicho z bólu.Nie czułam od niego ani kropli alkoholu.
-Kto Ci to zrobił,kochanie?
Już otwierał usta aby odpowiedzieć,kiedy na dół zbiegły dzieciaki.
-Sorki,mamo,ale nie wytrzyma...O mój Boże...TATO!-podbiegli całą trójką i objęli go jak najwyżej zdołali.Pochylił się nad nimi i starając aby nikogo nie ubrudzić,pogłaskał po głowie.
-Jak to możli...
-CO SIĘ STAŁO?!
-Boziu,jak ty wyglądasz...
-Mamo,czemu tak stoisz!
-Plastry,plastry! Trzeba go zakleić!
Zaczęli się przekrzykiwać i Zayn uśmiechnął się delikatnie,choć mi wcale nie było do śmiechu.
-To tylko tak źle wygląda,czuję się świetnie.-powiedział kucając przy nich.-Nic mi nie jest.
-To ciemu...klew...tyle...tato...-Naina rozpłakała się i zawiesiła swoje małe rączki na jego szyi.
-Ciii...Byłem wczoraj u wujka Paula żeby trochę nauczyć się samoobrony,ale jak widać nie poszło mi zbyt dobrze.-skłamał a Harry (Styles) zachichotał po cichu.-Skopał mi tyłek,ale obiecałem,że jeszcze mu się odwdzięczę.A teraz idźcie proszę się ubrać,bo trochę splamiłem wam piżamki.Potem porozmawiamy,dobrze?
Potulnie pokiwali głową i bez słowa pobiegli na górę.
-Przyniosę apteczkę.-oznajmiłam wychodząc na zaplecze kuchni.Już po chwili Zayn rozsiadł się w salonie czekając aż skończę go opatrywać,a tymczasem Harry zaparzał kawę.
-To teraz poproszę wersję dla dorosłych.-powiedziałam z powagą,patrząc mu w oczy.Brunet westchnął,a Loczek usiadł naprzeciwko.
-Wczoraj jak wracałem ze sklepu,poszedłem po te nieszczęsne kiełbaski,było już ciemno i nawet nie zauważyłem jak otoczyło mnie kilku gostków.Było ich chyba z pięciu,każdy miał na głowie kaptur.Znałem tylko jednego z nich,rozpoznałem po głosie.
-Kto to był?
-Matthew.
Na moment przystanęło mi serce.Nie,to nie może być ON.
-Tt..ten Matthew?-wyjąkałam,a Zayn pokiwał głową.
-Zaszantażował mnie,że jeśli nie dam mu jako zaliczki trzech milionów,to w szybkim tempie z powrotem pojawi się w naszym życiu...
-Co?! Jak...dlaczego...
-Mów dalej.-odezwał się Harry,wertując każde jego słowo w skupieniu.
-...Pokazał mi zdjęcia na których widać dzieci,wtedy kiedy były u Lizzie.Było też tam kilka twoich zdjęć.
-Obserwował nas?-spytałam przerażona.Nastała chwila ciszy.-Zayn chyba nie dasz mu tych pieniędzy?
-Nie pozwolę was skrzywdzić.-powiedział patrząc mi prosto w oczy.Styles wstał i zaczął spacerować w te i we w te.
-Musimy poinformować Paula.-odezwał się po kilku minutach.
-I co to da?-spojrzałam na niego.
-Trzeba wam zapewnić stałą ochronę i...
-Harry,przecież ochrona nie może chodzić za nami przez cały czas! Dzieciaki nie są głupie,szybko się zorientują,że coś jest nie tak.
-Nie ma innego wyjścia,chyba że chcecie co po chwila pozbywać się kilku milionów.
-Na to bym nie liczył.-mruknął Zayn.-Postawiłem się im,powiedziałem,że nie dostaną ani grosza,dlatego wyglądam jak wyglądam...
-I tak miałeś dużo szczęścia.-wtuliłam się w niego.Zayn już otwierał usta żeby coś powiedzieć,ale do salonu zbiegły dzieci.
-Tatoo,a mogę iść z tobą na następną naukę samoobrony?-Mały Harry stanął przed nami wymachując rękami.-Wiesz,tak na wszelki wypadek.
-Jasne.-odpowiedział.-Myślę,że teraz wszystkim nam się to przyda.-dodał patrząc porozumiewawczo to na mnie,to na Lokowatego.

No nie miałam wyjścia,musiałam się w końcu przycisnąć,bo ALL nie dawała spokoju :D Masz bejbe,to z dedykacją dla Ciebie :* Kochani,kawał czasu minął odkąd ostatnio się tu odzywałam,ale kończąc Steal Heart obiecałam,że nie będę dodawała systematycznie.Cały czas,na bieżąco znajdziecie mnie TU (na unusual) i TU ;) Zapraszam xx

Jeśli chcecie follow back:
@always_potato - bardzo chciałabym follownąć osoby,które czytały Steal,bo mam do tego opowiadania wielki sentyment,a jego czytelnikom wiele zawdzięczam ;* podawajcie swoje tt!