piątek, 18 stycznia 2013

6.

Prawdziwa miłość to nie związek idealny, bo taki nie istnieje,ale pełen
kłótni i godzenia, łez i uśmiechów. I mimo, że jest ciężko i ma się dość,
nie poddajesz się, bo wiesz że z Tą osobą jesteś szczęśliwszy niż z
kimkolwiek innym.*



I tak też było.Wszystko dobrze,chociaż nie do końca w to wierzyłam.Gdy wysiadłyśmy z taksówki,Meggie złapała mnie za dłoń i pociągnęła za sobą w kierunku swojego domu.Lodowata ręka cała się trzęsła,wargi były lekko sinawe,a wzrok pełen strachu.Taak,okropnie się bała,a najgorsze było to,że ja nie wiedziałam jak jej pomóc.Stanęła przed drzwiami i spojrzała na mnie.
-Dasz radę.-zapewniłam ją.-Zobaczysz,bądź silna.
Kiwnęła głową i zapukała oddychając głęboko.Naszych uszu dobiegły czyjeś kroki,a po chwili drzwi uchyliły się a w nich zobaczyłyśmy sylwetkę Nialla.
Stał chwilę wpatrując się w swoją żonę po czym jednym,obojętnym gestem zaprosił ją do środka.Gdy przyjaciółka wtargała się ze swoim bagażem,bez słowa podeszłam do blondyna,przytuliłam go i szepnęłam: Zrobiłam co mogłam,teraz wasza kolej.
Pocałował mnie w czoło i zamknął drzwi,a ja...ja wzdychając zwróciłam oczy ku niebu,z którego powoli zaczynały spadać krople deszczu.
I wtedy doszło do mnie,że nie mam mojego bagażu.
-Fuck!-przeklęłam głośno i szybko złapałam za telefon dzwoniąc po taksówkę i modląc się aby mój kierowca szybko się znalazł.Jednak nie było tak łatwo jak oczekiwałam; musiałam stawić się w biurze taksówek w centrum Londynu,a następnie czekać dobre dwie godziny aż mój taksówkarz wróci na przerwę.Gdy wreszcie do tego doszło postanowiłam,że zadzwonię tym razem po jednego z przyjaciół z ochrony i w nieco bezpieczniejszy sposób wrócę do domu.
Po dwudziestu minutach,włączając w to korki,wysiadłam z samochodu i pomachałam odjeżdżającemu Prestonowi.Chwilę potem zauważyłam dym papierosowy unoszący się w powietrzu.Spoglądnęłam w prawo i ujrzałam Zayna siedzącego na schodkach przed domem.
W momencie poczułam mocne szarpnięcie w okolicy serca.Jakby...jakby wyrywało się ono w jego kierunku,jakby...tęskniło.Zrobiłam kilka niepewnych kroków pchając za sobą walizkę i wtedy ON podniósł swój wzrok.Myślałam,że z wyrzutem zacznie wykrzykiwać jak mogłam zostawić go samego z dziećmi bez słowa pożegnania,dlaczego jestem taka nie dojrzała,dlaczego mu to zrobiłam,ale on po prostu wstał i podbiegł do mnie biorąc w ramiona i mocno przyciskając do klatki piersiowej.
Z zaskoczenia,smutku,radości i z TĘSKNOTY wypuściłam z oczu łzy,zawiesiłam się na jego szyi i tak pozostałam przez kilka kolejnych minut,po prostu ciesząc się chwilą.
-Błagam,nie zostawiaj mnie więcej w tak brutalny sposób.-szepnął mi do ucha ściskając jeszcze mocniej.Tylko w jego uścisku czułam się tak bezpiecznie jak nigdzie indziej.
-Obiecuję.-odszepnęłam.-Przepraszam,Zayn.
-Zapomnijmy o tym,kochanie.-otarł łzy z moich policzków i pocałował w wilgotne od płaczu usta.-Moja mała Mary,wiecznie troszcząca się o innych.-zachichotał.-Jesteś niesamowita.Plan się powiódł?
-Sama nie wiem...-westchnęłam.-Obydwoje bardzo to przeżywają.
-Kochają się,to najważniejsze.Miłość zrobi swoje...
Chwycił moją dłoń,zabrał walizkę i trzymając mocno u swego boku zaprowadził do domu.Było tam dziwnie cicho i spokojnie,gdzieniegdzie plątały się rzeczy Zayna i dzieciaków.No właśnie...
-Gdzie są dzieci?
-Lizzie zabrała je na kilka dni do siebie.-powiedział i jeszcze raz przytulił.
-Dlaczego?
-No bo...-zawahał się.-Ostatnio źle znosiłem brak twojej obecności i nie byłem zbyt dobrym ojcem.
-Zaczynam się bać.-wyznałam szczerze.
-Nie nie,nie zrozum mnie źle!-zawołał szybko-Nie wyżywałem się na nich fizycznie ani psychicznie.-uśmiechnął się delikatnie.-Po prostu poświęcałem im mniej czasu niż tego wymagali.
Oparłam się o poręcz od schodów i spojrzałam na niego.
-Co jest?
-To wszystko moja wina.Zaczęło się ode mnie,bo wyjechałam..dzieci niczemu winne zostały bez matki,a teraz jeszcze bez ojca.-Przez chwilę poczułam jakbym mówiła to co wyznawała mi Meggie i poczułam się jeszcze głupiej,o ile było to możliwe.
-Mary...
-Nie,nie winię Ciebie Zayn,jak mówię to...
-Daj spokój,ok? Liczy się to,że już wróciłaś.

-Lizzie wzięła je trzy dni temu a zgodnie z planem ma z nimi wrócić jutro co oznacza,że mamy wieczór...-poprawił kosmyk moich włosów.-.. całą noc...-delikatnie musnął ustami moją szyję.-..i ranek dla siebie.-szepnął,a ja uśmiechnęłam się.-Mamusi i tatusiowi też się coś należy,prawda?
-No prawda prawda.-zawiesiłam ręce na jego szyi a on wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Położył mnie na łóżku i jednym ruchem ściągnął ze mnie koszulkę.
-Czekaj...-powstrzymałam go.-Myślałam,że miałeś na myśli przygotowanie mi gorącej kąpieli.Z bąbelkami,płatkami róż,kieliszkiem czerwonego wina...-zaczęłam wyliczać a on pochylony nade mną uniósł brew.Widząc jego zdezorientowaną minę wybuchnęłam śmiechem.
-Osz ty...tak się bawisz?-uśmiechnął się i zaczął rozbierać mnie coraz zachłanniej a w jego oczach ujrzałam iskierki.Przez chwilę przypomniał mi dawnego Zayna,ale patrząc z perspektywy czasu nic się nie zmienił.Nie opierając mu się dłużej ściągnęłam z niego koszulkę,a on zatopił się w moich włosach.
-Stęskniłem się za tobą i za zapachem twojego ciała.-szepnął mi do ucha.


Rankiem obudziło mnie ostre słońce przedzierające się przez niezasłonięte okna.Uchyliłam lekko powieki i szukałam wzrokiem mojego męża,ale Zayna nigdzie nie było.Rozciągając się zwlekłam się z łóżka i zarzucając na siebie satynowy szlafrok zeszłam do kuchni,skąd dochodził mnie piękny zapach.
-Stęskniłam się za twoimi śniadankami.-powiedziałam podchodząc do mulata i obejmując go od tyłu.
-Grazie seniorita.Lizzie dzwoniła.
-I co mówiła?-spytałam siadając przy stole.
-Że Harry przywiezie ich wieczorem.
-Harry?-powtórzyłam zdziwiona.-A czemu on?
-Bo przyjechał do niej przed chwilą i gdy będzie wracał do Londynu to przy okazji ich podrzuci,a ona na tym zaoszczędzi paliwa.-zaśmiał się i podał mi talerz.

-Mmm smakowicie wygląda.-przyznałam,a on postawił obok mnie drugi talerzyk na widok którego zachichotałam.-Jakie to słodkie! Dziękuuję.-pocałowałam go w policzek i jeszcze raz spojrzałam na tosty.

-Dżem nie chciał współpracować tak jak masło orzechowe,które uwielbiasz,ale wiedz,że się starałem.-powiedział udając powagę.
-Doceniam Pańskie starania,Panie Malik.-uścisnęłam mu dłoń.
-Zaiste to,dziękuję Pani Malik.

Po śniadaniu przywróciłam się do porządku.Wchodząc do sypialni już całkowicie ubrana (strój) zastałam Zayna,który nadal był w samych bokserkach.
-Nudzi mi się!-zawołał.
-Dokładnie wiem co powinniśmy zrobić.-mrugnęłam i popchałam go na łóżko,a on uśmiechnął się szeroko.W momencie rzuciłam na poduszki Monopoly,a on zrobił zdziwioną minę.
-No a o czym ty myślałeś,kochanie?
Śmiejąc się złapał mnie w pasie i zrzucił na siebie całując zachłannie.
-Uspokój się,Malik bo dopiero co zrobiłam sobie makijaż.-podniosłam się z uśmiechem,a on obserwował mnie podpierając się na łokciu.
-I tak piękniejsza jesteś bez niego.Taka..natural.
-Sranie w banie.Ubierz się i może chodźmy do Horanów,co? Nie wiemy czy się dogadali,czy pozabijali...-na to drugie aż mnie otrzepało.
-Nie widziałem żadnego FBI pod naszym domem.-ruszył w kierunku łazienki.
-Bo byłeś w nocy zajęty czymś innym!-zawołałam za nim i usłyszałam jego cichy śmiech zza drzwi.

Po pół godzinie wreszcie zszedł na dół i przegadując się ruszyliśmy do apartamentu Horanów,który mieścił się naprzeciwko apartamentu Malików.Zanim zapukaliśmy Zayn przyłożył ucho do drzwi nasłuchując.
-Nie słyszę tłuczonego szkła.
-Przestań.-zachichotałam i zapukałam.Po chwili drzwi otworzył nam nie kto inny jak uśmiechnięty blondyn.
-No no no,Horanisko nareszcie się uśmiecha!
-Coś chyba jesteś dziś w za dobrym humorze,Malik.-zauważył i uściskał go.-Chyba wiem czyja to sprawka.-zerknął na mnie i jak zwykle ucałował mnie.-Wejdźcie.
Zaprosił nas do środka.Z tarasu dochodziły nas głosy Meggie i Suzie więc udaliśmy się w tamtym kierunku.
-Napijecie się z nami drinka? Właśnie miałem robić.
Spojrzałam na Zayna i już miałam podziękować kiedy on mnie uprzedził.
-Oczywiście! Boże,brakowało mi alkoholu.-uśmiechnął się do Nialla a ten zmrużył brew.
-Akurat!

-Co masz na myśli,Niall?-spytałam a Zayn wybałuszył oczy i nieudolnie pokazał mu aby nie otwierał ust.
-Oooch,a więc Mary nic nie wie,tak? Przykro mi Mary,ale nie mogę Ci powiedzieć,że Zayn podczas twojej nieobecności niekiedy wyskakiwał do baru.Z naciskiem na niekiedy.-uśmiechnął się szeroko i wybuchając śmiechem pobiegł do kuchni.Oparłam ręce na biodrach.
-Chcesz mi coś powiedzieć,Zayn?
-To było..ee raz za czas...nie miałem co robić sam...dzieci czasem zabierała Danielle,albo Eleanor...
-A więc wciskałeś je pod opiekę naszych przyjaciół,hm?
-Niee,to nie tak...oni sami proponowali że się nimi trochę zaopiekują..Nie ma to jak kobieca ręka,nie?-wyszczerzył zęby.
-Myślę,że Liam,Louis i Harry obraziliby się gdyby usłyszeli,że nazywasz ich pracę kobiecą ręką!-zawołał z kuchni Niall a Zayn nabrał powietrza.
-Może ty się już zamkniesz i przygotujesz te drinki,co?!-warknął.-Mary co się stało to się nie odstanie...
-Jaasne.-skrzyżowałam ręce na piersi,ale po chwili się uśmiechnęłam.
Po godzinie dołączyła do nas reszta bandu (z wyjątkiem Harry'ego,który był u Lizzie w Watford) wraz z Eleanor i Danielle.

No cóż...jeśli ktoś tęsknił za rozdziałem na steal,z naciskiem na jeśli xDD to przepraszam,że dopiero teraz.Nie będę już się rozpisywać tylko powiem:

8 komentarzy:

  1. A właśnie się zastanawiałam kiedy dodasz rozdział , a tu prosze ;D Świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Malik<3
    -Nie widziałem żadnego FBI pod naszym domem.
    -Nie słyszę tłuczonego szkła
    Horan w bardz dobrym humorze. Czyli wychodzi na to że się pogodzili. Mam nadzieję. Ja się bardzo stęsniłam za tym blogiem i rozdziałami. Jest cudowny i często wracam do perwszych rozdziałów i poprostu czytam wszystkie od początku. Jeszcze podobała mi się scena jak Niall sę wygadał o tym alkoholu i kto pilnował dzieci :D
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno się nie śmiałam do ekranu aż tu sprawiłaś mi największą radość! Chyba masz coraz lepsze pomysły, a tekst utrzymany w humorystycznym klimacie najbardziej mi pasuje. M;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego dopiero teraz?! taką miałam ochotę na Steal heart! Nareszcie się doczekałam! Nawet gdybyś pisała beznadziejnie, to tak jestem już zżyta z tym opowiadaniem, że mimo wszystko nie mogę się od niego oderwać. A że nadal piszesz rewelacyjnie to tym bardziej! Bo ja po prostu kocham Mary, Zayn'a i te ich małe maliciątka, maliczątka, maliczki? Nie mam pojęcia jak to napisać, you know what I mean ... ;D

    www.catsbooksandally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, fangirling poziom hard!
    CIekawe czy Niall i Meggie się pogodzili, czy tylko udają wesołych dla przyjaciół lol
    tęstniliście? BARDZOBARDZOBARDZOBARDZO MOĆNO < 33

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeeej, co do twojego komentarza na moim blogu ( http://one-direction-cute-story.blogspot.com/ ) napisałam imagina o Zaynie, nie wiem czy czytałaś, ale jeżeli masz ochotę, to zajrzyj :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Bożee jak ja Cię kocham, wiesz?:D
    Normalnie siedząc przed laptopem śmiałam się, a także zatraciłam się w świecie marzeń i mojej wyobraźni (If you know what I mean) :DD
    Czekam na następny z niecierpliwością!
    Całusy i uściski od ;**** :
    Gajane.

    OdpowiedzUsuń