O najważniejszych sprawach najtrudniej opowiedzieć.Najważniejsze sprawy leżą zbyt blisko najskrytszego miejsca twej duszy.
Taki czas,kiedy byłyśmy całkowicie same,z dala od codziennych problemów,był nam potrzebny.Nie tylko Meggie,która zagubiła się w swoim idealnym świecie,ale też mnie...Ja też w pewnym sensie się zagubiłam.Choć nie do końca wiedziałam jak mam się odnaleźć i co jest w tym wszystkim moją metą.
Przegadałyśmy razem pół nocy po czym zmęczone zasnęłyśmy na kanapie objęte jak za dawnych czasów,kiedy mieszkałyśmy wspólnie w Londynie.Ta noc była niezwykła.W ciągu kilku dobrych godzin byłyśmy w stanie przegadać całe nasze życie.I to niesamowite jak szybko ten czas leci,jeszcze przed chwilą urządzałyśmy ten salon,malowałyśmy te ściany,przestawiałyśmy meble...
Obudziłam się w dość drastyczny sposób,bo popchnięta przez kolano ''rudowłosej'' spadłam z kanapy i wylądowałam z hukiem na podłodze.
-Co sie...co jest...-mruknęła Meg podnosząc się gwałtownie.-Mary,gdzie zniknęłaś?
-Jestem...tutaj...auć..-jęknęłam i wstałam powoli ocierając głowę dłonią.-Nic się nie zmieniło,nadal okropnie się rozpychasz.
-W takim razie co ma powiedzieć Niall?-zaśmiała się a po chwili spuściła wzrok.
-Nie chcesz do niego zadzwonić? Napisać?
-Jeszcze nie jestem na to gotowa.Mogę go tym jeszcze bardziej zranić,a tego...tego chyba bym nie przeżyła.
-No dobrze!-zaklaskałam w dłonie.-Mój brzuch daje mi znać,że chętnie by coś przekąsił...jednak z bólem serca muszę to powiedzieć...lodówka jest całkowicie puściutka,w końcu nikogo tu nie było.A więc ja będę odważna i pójdę do sklepu z rozmazanym makijażem i we wczorajszych ciuchach,prosto na pożarcie fotoreporterów.Mam nadzieję,że będziesz ze mnie dumna kiedy jutro pojawi się moje zdjęcie na okładce...Wiedz,że to specjalnie dla Ciebie.-puściłam jej oczko a ona parsknęła.
-Będę się czuła nie tyle dumna jak i zaszczycona.-wygramoliła się i poprawiła poduszki.-To leć,ja w tym czasie się trochę ogarnę.-powiedziała i każda z nas udała się w swoją stronę.
Po piętnastu minutach spotkałyśmy się w kuchni i zamieniłyśmy rolami.Ja poszłam się umyć,a Meg zabrała się za przygotowanie śniadania.
-Masz na dzisiaj jakieś plany?-spytała mnie kiedy pozmywałyśmy i wyłożone przed telewizorem oglądałyśmy poranne wiadomości.(strój Meg)
-Chętnie trochę bym się powygłupiała.-przyznałam i nie musiałam długo czekać na jej odpowiedź.(strój Mary)
Przegadałyśmy razem pół nocy po czym zmęczone zasnęłyśmy na kanapie objęte jak za dawnych czasów,kiedy mieszkałyśmy wspólnie w Londynie.Ta noc była niezwykła.W ciągu kilku dobrych godzin byłyśmy w stanie przegadać całe nasze życie.I to niesamowite jak szybko ten czas leci,jeszcze przed chwilą urządzałyśmy ten salon,malowałyśmy te ściany,przestawiałyśmy meble...
Obudziłam się w dość drastyczny sposób,bo popchnięta przez kolano ''rudowłosej'' spadłam z kanapy i wylądowałam z hukiem na podłodze.
-Co sie...co jest...-mruknęła Meg podnosząc się gwałtownie.-Mary,gdzie zniknęłaś?
-Jestem...tutaj...auć..-jęknęłam i wstałam powoli ocierając głowę dłonią.-Nic się nie zmieniło,nadal okropnie się rozpychasz.
-W takim razie co ma powiedzieć Niall?-zaśmiała się a po chwili spuściła wzrok.
-Nie chcesz do niego zadzwonić? Napisać?
-Jeszcze nie jestem na to gotowa.Mogę go tym jeszcze bardziej zranić,a tego...tego chyba bym nie przeżyła.
-No dobrze!-zaklaskałam w dłonie.-Mój brzuch daje mi znać,że chętnie by coś przekąsił...jednak z bólem serca muszę to powiedzieć...lodówka jest całkowicie puściutka,w końcu nikogo tu nie było.A więc ja będę odważna i pójdę do sklepu z rozmazanym makijażem i we wczorajszych ciuchach,prosto na pożarcie fotoreporterów.Mam nadzieję,że będziesz ze mnie dumna kiedy jutro pojawi się moje zdjęcie na okładce...Wiedz,że to specjalnie dla Ciebie.-puściłam jej oczko a ona parsknęła.
-Będę się czuła nie tyle dumna jak i zaszczycona.-wygramoliła się i poprawiła poduszki.-To leć,ja w tym czasie się trochę ogarnę.-powiedziała i każda z nas udała się w swoją stronę.
Po piętnastu minutach spotkałyśmy się w kuchni i zamieniłyśmy rolami.Ja poszłam się umyć,a Meg zabrała się za przygotowanie śniadania.
-Masz na dzisiaj jakieś plany?-spytała mnie kiedy pozmywałyśmy i wyłożone przed telewizorem oglądałyśmy poranne wiadomości.(strój Meg)
-Chętnie trochę bym się powygłupiała.-przyznałam i nie musiałam długo czekać na jej odpowiedź.(strój Mary)
Rozpoczęłyśmy od całkowicie szalonego karaoke.Choć żadna z nas nie śpiewała nadzwyczajnie to i tak świetnie się bawiłyśmy,a to było najważniejsze.Tak samo było i z tańcem,choć to,muszę skromnie przyznać,wychodziło nam całkiem całkiem.Pamiętam,że jako mała dziewczynka pragnęłam zapisać się na lekcje tańca.Baletu,tańca nowoczesnego,towarzyskiego...cokolwiek! Jednak moja mama powiedziała,że to wielka strata czasu i pieniędzy i sama zabrała się za nauczanie mnie,rzecz jasna tańców hinduskich.
Gdy to wspomniałam,nastąpiło przekazanie pałeczki dla Meggie.
-Jak ty to robisz?! To jakieś niezwykłe,ja tak nie umiem!
-Musisz tak...no...cholera,nie wiem czemu Ci to nie wychodzi.-podrapałam się po głowie i zmęczona opadłam na poduszki.Rozglądnęłam się po salonie.Wszędzie panowała niesamowita atmosfera...Ciemną noc przysłaniały kolorowe zasłony,w głośnikach rozbrzmiewała bollywoodzka muzyka,a światło wydobywało się jedynie od kilkunastu pachnących,kolorowych świeczek.
-Może po prostu masz to w genach.Ja nie jestem nadzwyczajna,tak jak ty...Jestem zwykłym,bladym,rudzielcem.-klapnęła obok mnie.
-Małe sprostowanie; nie jesteś już rudzielcem.-zauważyłam.-Po za tym jesteś niezwykła! W końcu jesteś moją przyjaciółką,musisz taka być.-poruszałam zabawnie brwiami a ona się rozchmurzyła.-Robisz przecudowne zdjęcia,masz kochającego męża....-tu wciągnęłam powietrze.-i przepiękną córeczkę,która na pewno teraz za tobą tęskni.
Meggie zastanowiła się chwilę po czym chwyciła za telefon,przytuliła mnie i wyszła na taras.A ja westchnęłam.Westchnęłam z...bezradności? Siedziałam kilka minut wpatrując się tępo w jedną ze świeczek i doszłam do wniosku,że muszę być rozsądna.Przekonywałam Meg żeby odezwała się do Nialla,a sama zostawiłam swoją rodzinę bez żadnego słowa pożegnania.Przyłożyłam komórkę do ucha.Moje połączenie zostało odebrane już po pierwszym sygnale.
-Mama? Mamo,to ty?-po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał mnie głos Anjali.Można było w nim wyczuć mnóstwo nadziei.I wtedy uświadomiłam sobie jaką okropną byłam matką.
-Tak,słoneczko,to ja.-odpowiedziałam pociągając nosem.
-Jak mogłaś nas tak zostawić! Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknimy!
-Uwierz mi,że ja tęsknie za wami sto razy mocniej.Przepraszam,ale musiałam...obiecuję,że jakoś wam to wynagrodzę kiedy wrócę,zgoda?
-A kiedy to będzie? Auuć...Harry,spadaj,ja rozmawiam z mamą!
-Teraz moja kolej!-usłyszałam głos syna i od razu się zaśmiałam.Znowu się kłócili.
-Anjali,kochanie,może ustawisz na głośnomówiący? Chciałabym porozmawiać z wami obojga.
-Jak to się ustawia...-jęknęła.
-Daj,ja to zrobię.
-Nie! Ja sama...
-Ale źle to robisz! Anja...Anjali,to nie ten! Oddawaj!
Musiałam odczekać dobre trzy minuty kiedy w końcu przestali się sprzeczać.Przez ten czas nie mogłam powstrzymać się od śmiechu połączonego z łzami.
-To mamo,kiedy wracasz?-spytał Harry.
-Nie mogę dokładnie powiedzieć,ale postaram się jak najszybciej.
-Wyjechałaś do pracy? Nagrywasz jakiś film?
-Nie,Anjali...Razem z ciocią Meggie miałyśmy bardzo pilną sprawę,wiesz?
-Czyli ciocia jest z tobą? Dzięki Bogu! My wszyscy tak się o nią martwiliśmy!
-Nooo! Jedynie Wujek Liam i Ciocia Danielle mówią,że wszystko jest w porządku.A nawet sam wujek Niall chodzi przybity,więc musi być coś...
-Siedź Cicho,Harry! Miałeś tego nie mówić!-syknęła Anjali i znowu zaczęła się kłótnia.
-A jak tam Naina?!-zawołałam przekrzykując ich przez co się uciszyli.-i...i wasz tata?
-Naina w porządku,ciągle śpi,je i bawi się z ciocią Lizzie.Czyli standard.-powiedziała Anjali.
-A tata chodzi ciągle zamyślony i mamy wrażenie jakby go nie było.Chyba musi bardzo za tobą tęsknić.
Słowa Harry'ego przysporzyły mnie o dziwne poczucie winy.Po kilku minutach przekonań,że nie zapomnę odezwać się do nich jutro,pożegnałam się bo do pokoju wróciła Meggie.Jej wyraz twarzy był nijaki.Na początku się uśmiechnęła,a potem...a potem niespodziewanie wybuchnęła płaczem.
Gdy to wspomniałam,nastąpiło przekazanie pałeczki dla Meggie.
-Jak ty to robisz?! To jakieś niezwykłe,ja tak nie umiem!
-Musisz tak...no...cholera,nie wiem czemu Ci to nie wychodzi.-podrapałam się po głowie i zmęczona opadłam na poduszki.Rozglądnęłam się po salonie.Wszędzie panowała niesamowita atmosfera...Ciemną noc przysłaniały kolorowe zasłony,w głośnikach rozbrzmiewała bollywoodzka muzyka,a światło wydobywało się jedynie od kilkunastu pachnących,kolorowych świeczek.
-Może po prostu masz to w genach.Ja nie jestem nadzwyczajna,tak jak ty...Jestem zwykłym,bladym,rudzielcem.-klapnęła obok mnie.
-Małe sprostowanie; nie jesteś już rudzielcem.-zauważyłam.-Po za tym jesteś niezwykła! W końcu jesteś moją przyjaciółką,musisz taka być.-poruszałam zabawnie brwiami a ona się rozchmurzyła.-Robisz przecudowne zdjęcia,masz kochającego męża....-tu wciągnęłam powietrze.-i przepiękną córeczkę,która na pewno teraz za tobą tęskni.
Meggie zastanowiła się chwilę po czym chwyciła za telefon,przytuliła mnie i wyszła na taras.A ja westchnęłam.Westchnęłam z...bezradności? Siedziałam kilka minut wpatrując się tępo w jedną ze świeczek i doszłam do wniosku,że muszę być rozsądna.Przekonywałam Meg żeby odezwała się do Nialla,a sama zostawiłam swoją rodzinę bez żadnego słowa pożegnania.Przyłożyłam komórkę do ucha.Moje połączenie zostało odebrane już po pierwszym sygnale.
-Mama? Mamo,to ty?-po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał mnie głos Anjali.Można było w nim wyczuć mnóstwo nadziei.I wtedy uświadomiłam sobie jaką okropną byłam matką.
-Tak,słoneczko,to ja.-odpowiedziałam pociągając nosem.
-Jak mogłaś nas tak zostawić! Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknimy!
-Uwierz mi,że ja tęsknie za wami sto razy mocniej.Przepraszam,ale musiałam...obiecuję,że jakoś wam to wynagrodzę kiedy wrócę,zgoda?
-A kiedy to będzie? Auuć...Harry,spadaj,ja rozmawiam z mamą!
-Teraz moja kolej!-usłyszałam głos syna i od razu się zaśmiałam.Znowu się kłócili.
-Anjali,kochanie,może ustawisz na głośnomówiący? Chciałabym porozmawiać z wami obojga.
-Jak to się ustawia...-jęknęła.
-Daj,ja to zrobię.
-Nie! Ja sama...
-Ale źle to robisz! Anja...Anjali,to nie ten! Oddawaj!
Musiałam odczekać dobre trzy minuty kiedy w końcu przestali się sprzeczać.Przez ten czas nie mogłam powstrzymać się od śmiechu połączonego z łzami.
-To mamo,kiedy wracasz?-spytał Harry.
-Nie mogę dokładnie powiedzieć,ale postaram się jak najszybciej.
-Wyjechałaś do pracy? Nagrywasz jakiś film?
-Nie,Anjali...Razem z ciocią Meggie miałyśmy bardzo pilną sprawę,wiesz?
-Czyli ciocia jest z tobą? Dzięki Bogu! My wszyscy tak się o nią martwiliśmy!
-Nooo! Jedynie Wujek Liam i Ciocia Danielle mówią,że wszystko jest w porządku.A nawet sam wujek Niall chodzi przybity,więc musi być coś...
-Siedź Cicho,Harry! Miałeś tego nie mówić!-syknęła Anjali i znowu zaczęła się kłótnia.
-A jak tam Naina?!-zawołałam przekrzykując ich przez co się uciszyli.-i...i wasz tata?
-Naina w porządku,ciągle śpi,je i bawi się z ciocią Lizzie.Czyli standard.-powiedziała Anjali.
-A tata chodzi ciągle zamyślony i mamy wrażenie jakby go nie było.Chyba musi bardzo za tobą tęsknić.
Słowa Harry'ego przysporzyły mnie o dziwne poczucie winy.Po kilku minutach przekonań,że nie zapomnę odezwać się do nich jutro,pożegnałam się bo do pokoju wróciła Meggie.Jej wyraz twarzy był nijaki.Na początku się uśmiechnęła,a potem...a potem niespodziewanie wybuchnęła płaczem.
Yhhh! JAk Ty uwieelbiasz nas męczyć!;D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego i oczywiście wyjaśnienia dlaczego Meg wyjechała...;)
Buziak!;-*
Gajane.
Kłótnie dzieciaczków są taki słodkie, i oczywiście jak we wszystkich serialach naszej telewizji przerwałaś w najwaniejszym momencie.
OdpowiedzUsuń/JustNiall
WTF .. CO JEJ NIALL NAGADAŁ?! O,O DAWAJ NASTĘPNY NO!
OdpowiedzUsuńCzemu to musiało się tak smutno skończyć? Mam nadzieję, że znajdziesz szybko czas i to zostanie wyjasnione! M.;]
OdpowiedzUsuńaww. CUDOOO CZEKAM NA KOLEJNY ! ;3
OdpowiedzUsuńCzemu musiałaś skończyć w takim momencie?! Weź dawaj następny!
OdpowiedzUsuńno właśnie .! ciekawe dlaczego wyjechała . :c
OdpowiedzUsuńi zakończyłaś oczywiście w tak ważnym momencie .! XD
+czekam nn .:)
++pozdrawiam i życzę weny .<3 xx
~Asia
1) Uzależniające. Zaczniesz = Nie możesz się oderwać.
OdpowiedzUsuń2) Bardzo bardzo fajna fabuła
3) Uczucia mimika i gesty są tak perfekcyjnie opisane że czuję się jakbym oglądał serial
4) Kurewsko bogate słownictwo
5)Wielki + za to że wstawiłaś tam kawałek Beatlesów.
6) Sprawiasz wrażenie osoby która zaczęła pisać bestsellery już w brzuszku mamy ;3
6) Teraz minus...dlaczego wpadłaś w syndrom Polsatu? ;c Ucinasz w najciekawszym momencie... rujnujesz moje życie ;c
Reasumując.. Majstersztyk. Ucz mnie pisać jak Ty *,*
` S
Rozdział świetny! Dlaczego przerywasz w takim momencie! Jeszcze raz tak zrobisz i się obrażę! ;D
OdpowiedzUsuńP.S.
Co to za piosenka nr 1 na playliście? Kojarzę z "Glee", ale nie kojarzę tytułu -.-
hahahahahhahahhahhahahahahahahahaahahahahhahahahaha, ale beka xD Dzieci Mariny i Zayna są najlepsze, mały Hazza dokładnie jak duży :D
OdpowiedzUsuńNo, niech się ta Meggie nie wygłupia i wraca do Niallera, bo on taki biedny sam został ;_;
Awwwwwww, szczerze? POWRÓT W WIELKIM STYLU! POKŁONY ^_^
+ Zapraszam do siebie na imagina z Zaynem :**
Nominowalam cie do nagrody wiecej informacji u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com
Nominuję cię do Liebster Award, pytania u mnie :)
OdpowiedzUsuń