Ciao :) Zanim będziecie mogli przeczytać rozdział,na sam początek muszę ogłosić,że zostałam nominowana i to dwukrotnie (za to wielkie dzięki) do Liebster Award,przez Mrs.Horan i Milly :)
Nominacja ta jest otrzymana od innego bloggera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'.Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby,która Cię nominowała.Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.Nie wolno nominować bloga,który Cię nominował. (c) http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com/
A więc:
1.Od jak dawna jesteś Directionerką?
~Myślę,że będzie coś koło półtora roku.
2.Lubisz pisać bloga? Dlaczego?
~Bardzo lubię,bo wtedy zapominam o wszystkim co mnie trapi :)
3.Za co kochasz 1D?
~Pokochałam ich za tych przezabawnych,wariackich i jedynych w swoim rodzaju chłopców z X-Factor'a.
4.Ulubiona piosenka z TMH i UAN.
~Hmm...trudno powiedzieć.Z UAN może Stole My Heart i One Thing,a z TMH jak narazie Little Things.
5.Którego z chłopaków lubisz najbardziej?
~Ich nie da się lubić mniej i bardziej,ale w swoich marzeniach zawsze zaczynałam od Zayna :D
6.Jakie jest twoje największe marzenie?
~Znaleźć TĄ jedną,prawdziwą miłość.
7.Ile masz lat?
~W lutym dobije 17.
8.Co sądzisz o hejtowaniu dziewczyn 1D?
~Sądzę,że to okropna rzecz,oceniać innych jeśli nie zna się ich osobiście.
9.Prowadzisz fanpage o 1D?
~Nie.Bardzo chciałam,ale nie mam na to czasu.
10.Byłaś kiedyś w Londynie?
~Ciałem niestety nie,ale duszą i myślą jestem tam na co dzień :)
11.Czytasz mojego bloga? (http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com)
~Zaczęłam czytać,ale nie zawsze mam kiedy ;)
1.Czy należysz jeszcze do jakichś innych fandomów?
~Tak,jestem PotterHead :D + fanka Vampire Diaries
2.Dobrze się uczysz?
~Och...przeciętnie.Najlepiej idzie mi angielski ;)
3.Co lubisz robić w wolnym czasie?
~Spotykać się ze znajomymi,trochę odpoczywać.
4.Masz jakiegoś zwierzaka?
~Tak,suczkę rasy york,Bajkę.
5.Masz jakieś marzenie?
~Mam mnóstwo marzeń! :]
6.Pamiętasz pierwsze 'spotkanie' z One Direction?
~Oczywiście.Pierwszy raz zetknęłam się z nimi na tumblrze jednej fanki.
7.Ulubiona książka lub film?
~Seria ''Harry Potter''
8.Masz rodzeństwo?
~Si,starszą siostrę i brata.
9.Słuchasz jeszcze innej muzyki oprócz 1D?
~Jasne,nie zamykam się tylko na jednym gatunku.Oprócz nich uwielbiam Florence,McFly,Brathanki,Happysad i mnóóstwo innych zespołów.
10.Który z 1D jest twoim faworytem?
~Patrz tu: Ich nie da się lubić mniej i bardziej,ale w swoich marzeniach zawsze zaczynałam od Zayna :D
Nominuję blogi:
http://live-while-you-are-young.blogspot.com/
http://i-swear-on-my-life.blogspot.com/
http://littlethingshx.blogspot.com/
http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/
http://wanna-save-your-heart-tonight.blogspot.com/
http://i-wanna-be-drunk-with1d.blogspot.com/
http://you-can-count-on-me-lila.blogspot.com/
http://giveyourhearta1d.blogspot.com/
http://thisismyparadisebitch.blogspot.com/
http://dont-leave-tonight-stay.blogspot.com/
http://spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com/
Moje pytania:
1.Opisz w kilku słowach w jaki sposób stałaś się Directionerką.
2.Jakie zdanie o twojej miłości do 1D mają twoi przyjaciele?
3.Kim pragniesz zostać w przyszłości? :)
4.Masz chłopaka? Jeśli tak to co on sądzi o twoim zamiłowaniu? (patrz pkt.2)
5.Wolałabyś: romantyczną kolację z Liamem czy piknik w parku z Niallem?
6.Wolałabyś: wejściówkę na koncert w Polsce czy rozmowę z chłopcami przez skype?
7.Do której chodzisz klasy?
8.Uważasz,że chłopcy się zmienili,jeśli tak to dlaczego?
9.Pamiętasz dobrze czasy x-factora?
10.Marchewki czy twixy? ^^
11.Wyobraź sobie,że masz TYLKO JEDNO ZDANIE,które możesz powiedzieć chłopcom do telefonu.Ale tylko jedno.Co byś im powiedziała?
Uff,nareszcie.Dziękuję jeszcze raz za nominację,to kochana gra :D A teraz zapraszam na niewielki rozdział.
może wszystko to, co było między nami zgasło, może nie damy sobie drugiej szansy,
tak jak nie zapalimy dwa razy tej samej zapałki. może..
a może właśnie za jakiś czas znów będziemy budować wszystko od podstaw,
poznawać siebie na nowo, już jako innych ludzi. może gdy się zmienimy,
nie będziemy już w pełni siebie akceptować. będzie nas różniło coraz więcej rzeczy.
może wtedy stwierdzimy, że już do siebie nie pasujemy, że nie jesteśmy jak rodzeństwo,
że to wszystko przepadło.
-Meggie...Meggie,kochanie,co się stało?-podeszłam do niej,a ona powoli utuliła się we mnie.
-On...Jego głos...tak cudownie było go znowu usłyszeć...
-Więc dlaczego płaczesz?
Odwróciła się w momencie zadania tego pytania.Pomału opadła na najbliższy fotel i zamknęła twarz w dłoniach.Pociągnęła rozpaczliwie nosem.
-Nienawidzi mnie.
-Och...-poczułam jak coś ciężkiego opada mi na serce.To niemożliwe.Nie Niall! Podejrzewałabym wszystkich,ale nie Niall'a.
-Nienawidzi mnie,rozumiesz?-wyszeptała.-Zostawiłam go i teraz mnie nienawidzi...
-Ale..niee,Meggie,musiałaś go źle zrozumieć..
-Źle zrozumieć? ''Poważnie,Meggie? Zostawiasz mnie samego z naszym małym dzieckiem,bez słowa pożegnania.Przez kilka tygodni nie odzywasz się,nie dajesz znaku życia...Ja już nie mówię o sobie,ale do cholery,ty masz córkę!-tu przerwała i wybuchnęła płaczem.Po chwili kontynuowała: ,,Naprawdę myślisz,że dzwoniąc po tylu dniach twojej nieobecności przy mnie i przy Suzie,po tym jednym telefonie powiem Ci,że tak naprawdę nic się nie stało? Stało się.Nie wyobrażasz sobie jak mocno przeżywałem każdy dzień,każdą noc...wciąż złudnie mając nadzieję,że otworzysz drzwi z hukiem,a potem z uśmiechem na twarzy położysz zakupy...-tu wzięła głęboki oddech.-Dzisiaj już na to nie liczyłem.Dzisiaj jest mi po prostu przykro''.-dokończyła i zalała się łzami na dobre.
Uspokoiła się choć trochę.Przestała się trząść i mieć niespokojne drgawki,gdy skulona zaczęła wpatrywać się w kominek.Zaparzając gorącą herbatę zdałam sobie sprawę,że tak naprawdę ja wcale nie byłam lepsza.Chociaż w mniejszym stopniu...ale postąpiłam tak samo jak moja przyjaciółka.Tylko czy sensem było użalać się nad sobą? Nie mówię tu o Meggie..ona jednak ma gorszą sytuację.Ale ja...uspokoiłam się tym telefonem do dzieci.Jedyne czego żałuję to to,że nie porozmawiałam z Zaynem,a w głębi duszy czuję,że bardzo się tego boję.
-Proszę Meggie.-podałam jej kubek,a ta ani drgnęła.
-Nie chcę.
-Nie wygłupiaj się,dobrze Ci zrobi.-zaczekałam cierpliwie kilka minut aż się przekonała.
-Wiesz...jeszcze nie wszystko stracone.Możesz to wszystko odbudować.
-Co odbudować? Nie mam już nic...mój mąż mnie nienawidzi.
-Nnnie...nie brałam bym tego tak dosłownie...Bez względu na to co postąpiłaś,on nadal Cię kocha.To w końcu Niall Horan,a nie jakiś nastolatek zmieniający dziewczyny jak skarpetki.Wasza miłość była dla mnie wzorem,nie możesz się poddawać,słyszysz? Warto o nią powalczyć.
Nic nie odpowiedziała.Dopiero po kilku minutach usiadła i pociągnęła nosem.
-Przestraszyłam się.Przestraszyłam się tego..tego nawału odpowiedzialności.Dopiero co byłam beztroską nastolatką...-spuściła wzrok oglądając swoje dłonie i bawiąc się obrączką.-A teraz mam męża i małe dziecko.Mój świat w tak niedługim czasie odwrócił się o 180 stopni i to mnie przeraziło.
Uchwyciłam jej dłoń.
-Wiem.Wiem,że może wydawać się to straszne...nawet nie wyobrażasz ile razy ja panikowałam,mam o dwóch chuliganów więcej od Ciebie.-powiedziałam a ona się zaśmiała.-Dzwoniłam do mamy wypłakując się jej w słuchawkę,nie dawałam rady...
-Ty? Zawsze wyglądałaś na taką silną!
-Pozory.-uśmiechnęłam się blado.-Bywało nawet bardzo ciężko..i jedyną osobą,która potrafiła mnie wtedy uspokoić był Zayn.On jest o wiele lepszym rodzicem ode mnie.Potrafi zachować zimną krew kiedy sytuacja tego wymaga.I wtedy kiedy było ze mnę naprawdę źle,powiedział mi słowa dzięki którym się podniosłam.
-Co to za słowa?-spytała.
-''Rozumiem,że się boisz.Strach jest normalną rzeczą,tym bardziej strach przed odpowiedzialnością.Zostałaś matką w tak młodym wieku,to naturalne,że musisz się bać.Ale pomyśl o tym z innej strony...Nosiłaś każde z tych szkrabów pod swoim sercem przez 9 miesięcy.Pielęgnowałaś i dbałaś o siebie idealnie,mało która kobieta oczekująca dziecka,dba o siebie tak jak ty! Nie wypiłaś ani łyczka alkoholu,nie paliłaś papierosów,nie przemęczałaś się,nie piłaś kawy,dotrzymywałaś diety...mógłbym tak wymieniać bez liku.Robiłaś to wszystko i po porodzie.Nawet wtedy kiedy jedno dziecko próbowało odebrać Ci życie...pokochałaś je.A teraz pomyśl jak te maleństwa,które dopiero teraz wkraczają w wielki świat,jak to one muszą się bać.Boją się nieznanego,tego co ich czeka.Potrzebują kogoś kto pomoże im wejść w ten świat,kto pokaże im jak właściwie żyć.My jako rodzice musimy...musimy pomóc im w tym,chociaż wcale nie jesteśmy idealni.Musimy ich przestrzec żeby nie popełnili błędów,które my popełniliśmy i teraz ich żałujemy.''
Spojrzałyśmy na siebie i zaśmiałyśmy się jednocześnie przez łzy.
-Masz naprawdę MEGA MĄDREGO MĘŻA!-zawołała.
-Wiem...I ty też.
-Tak...Zayn ma rację,musimy nauczyć dzieci,żeby nie popełniły tych błędów co my.Tego błędu co ja...Suzie jest jeszcze taka mała,jak ja mogłam ją zostawić?
-Strach.-uśmiechnęłam się.-Co ty na to...żeby niedługo wrócić?
-Już? Tak szybko?
-Uważam,że Suzie już dość długo wytęskniła się za swoją mamą.Nawet najlepszy ojciec nie zastąpi jej matki,pamiętaj o tym.
-Chyba masz rację.Ale co jeśli Niall mnie nie przyjmie z powrotem? Co jeśli będzie chciał się...
-Nie.Przestań tak myśleć,na pewno będzie wszystko dobrze,zobaczysz.
Na koniec jeszcze tylko wiadomość do All: piosenki z playlisty są wykonania Florence + the machine,jedna to Shake it out a druga Kiss with a Fist.
czwartek, 29 listopada 2012
sobota, 3 listopada 2012
4.
O najważniejszych sprawach najtrudniej opowiedzieć.Najważniejsze sprawy leżą zbyt blisko najskrytszego miejsca twej duszy.
Taki czas,kiedy byłyśmy całkowicie same,z dala od codziennych problemów,był nam potrzebny.Nie tylko Meggie,która zagubiła się w swoim idealnym świecie,ale też mnie...Ja też w pewnym sensie się zagubiłam.Choć nie do końca wiedziałam jak mam się odnaleźć i co jest w tym wszystkim moją metą.
Przegadałyśmy razem pół nocy po czym zmęczone zasnęłyśmy na kanapie objęte jak za dawnych czasów,kiedy mieszkałyśmy wspólnie w Londynie.Ta noc była niezwykła.W ciągu kilku dobrych godzin byłyśmy w stanie przegadać całe nasze życie.I to niesamowite jak szybko ten czas leci,jeszcze przed chwilą urządzałyśmy ten salon,malowałyśmy te ściany,przestawiałyśmy meble...
Obudziłam się w dość drastyczny sposób,bo popchnięta przez kolano ''rudowłosej'' spadłam z kanapy i wylądowałam z hukiem na podłodze.
-Co sie...co jest...-mruknęła Meg podnosząc się gwałtownie.-Mary,gdzie zniknęłaś?
-Jestem...tutaj...auć..-jęknęłam i wstałam powoli ocierając głowę dłonią.-Nic się nie zmieniło,nadal okropnie się rozpychasz.
-W takim razie co ma powiedzieć Niall?-zaśmiała się a po chwili spuściła wzrok.
-Nie chcesz do niego zadzwonić? Napisać?
-Jeszcze nie jestem na to gotowa.Mogę go tym jeszcze bardziej zranić,a tego...tego chyba bym nie przeżyła.
-No dobrze!-zaklaskałam w dłonie.-Mój brzuch daje mi znać,że chętnie by coś przekąsił...jednak z bólem serca muszę to powiedzieć...lodówka jest całkowicie puściutka,w końcu nikogo tu nie było.A więc ja będę odważna i pójdę do sklepu z rozmazanym makijażem i we wczorajszych ciuchach,prosto na pożarcie fotoreporterów.Mam nadzieję,że będziesz ze mnie dumna kiedy jutro pojawi się moje zdjęcie na okładce...Wiedz,że to specjalnie dla Ciebie.-puściłam jej oczko a ona parsknęła.
-Będę się czuła nie tyle dumna jak i zaszczycona.-wygramoliła się i poprawiła poduszki.-To leć,ja w tym czasie się trochę ogarnę.-powiedziała i każda z nas udała się w swoją stronę.
Po piętnastu minutach spotkałyśmy się w kuchni i zamieniłyśmy rolami.Ja poszłam się umyć,a Meg zabrała się za przygotowanie śniadania.
-Masz na dzisiaj jakieś plany?-spytała mnie kiedy pozmywałyśmy i wyłożone przed telewizorem oglądałyśmy poranne wiadomości.(strój Meg)
-Chętnie trochę bym się powygłupiała.-przyznałam i nie musiałam długo czekać na jej odpowiedź.(strój Mary)
Przegadałyśmy razem pół nocy po czym zmęczone zasnęłyśmy na kanapie objęte jak za dawnych czasów,kiedy mieszkałyśmy wspólnie w Londynie.Ta noc była niezwykła.W ciągu kilku dobrych godzin byłyśmy w stanie przegadać całe nasze życie.I to niesamowite jak szybko ten czas leci,jeszcze przed chwilą urządzałyśmy ten salon,malowałyśmy te ściany,przestawiałyśmy meble...
Obudziłam się w dość drastyczny sposób,bo popchnięta przez kolano ''rudowłosej'' spadłam z kanapy i wylądowałam z hukiem na podłodze.
-Co sie...co jest...-mruknęła Meg podnosząc się gwałtownie.-Mary,gdzie zniknęłaś?
-Jestem...tutaj...auć..-jęknęłam i wstałam powoli ocierając głowę dłonią.-Nic się nie zmieniło,nadal okropnie się rozpychasz.
-W takim razie co ma powiedzieć Niall?-zaśmiała się a po chwili spuściła wzrok.
-Nie chcesz do niego zadzwonić? Napisać?
-Jeszcze nie jestem na to gotowa.Mogę go tym jeszcze bardziej zranić,a tego...tego chyba bym nie przeżyła.
-No dobrze!-zaklaskałam w dłonie.-Mój brzuch daje mi znać,że chętnie by coś przekąsił...jednak z bólem serca muszę to powiedzieć...lodówka jest całkowicie puściutka,w końcu nikogo tu nie było.A więc ja będę odważna i pójdę do sklepu z rozmazanym makijażem i we wczorajszych ciuchach,prosto na pożarcie fotoreporterów.Mam nadzieję,że będziesz ze mnie dumna kiedy jutro pojawi się moje zdjęcie na okładce...Wiedz,że to specjalnie dla Ciebie.-puściłam jej oczko a ona parsknęła.
-Będę się czuła nie tyle dumna jak i zaszczycona.-wygramoliła się i poprawiła poduszki.-To leć,ja w tym czasie się trochę ogarnę.-powiedziała i każda z nas udała się w swoją stronę.
Po piętnastu minutach spotkałyśmy się w kuchni i zamieniłyśmy rolami.Ja poszłam się umyć,a Meg zabrała się za przygotowanie śniadania.
-Masz na dzisiaj jakieś plany?-spytała mnie kiedy pozmywałyśmy i wyłożone przed telewizorem oglądałyśmy poranne wiadomości.(strój Meg)
-Chętnie trochę bym się powygłupiała.-przyznałam i nie musiałam długo czekać na jej odpowiedź.(strój Mary)
Rozpoczęłyśmy od całkowicie szalonego karaoke.Choć żadna z nas nie śpiewała nadzwyczajnie to i tak świetnie się bawiłyśmy,a to było najważniejsze.Tak samo było i z tańcem,choć to,muszę skromnie przyznać,wychodziło nam całkiem całkiem.Pamiętam,że jako mała dziewczynka pragnęłam zapisać się na lekcje tańca.Baletu,tańca nowoczesnego,towarzyskiego...cokolwiek! Jednak moja mama powiedziała,że to wielka strata czasu i pieniędzy i sama zabrała się za nauczanie mnie,rzecz jasna tańców hinduskich.
Gdy to wspomniałam,nastąpiło przekazanie pałeczki dla Meggie.
-Jak ty to robisz?! To jakieś niezwykłe,ja tak nie umiem!
-Musisz tak...no...cholera,nie wiem czemu Ci to nie wychodzi.-podrapałam się po głowie i zmęczona opadłam na poduszki.Rozglądnęłam się po salonie.Wszędzie panowała niesamowita atmosfera...Ciemną noc przysłaniały kolorowe zasłony,w głośnikach rozbrzmiewała bollywoodzka muzyka,a światło wydobywało się jedynie od kilkunastu pachnących,kolorowych świeczek.
-Może po prostu masz to w genach.Ja nie jestem nadzwyczajna,tak jak ty...Jestem zwykłym,bladym,rudzielcem.-klapnęła obok mnie.
-Małe sprostowanie; nie jesteś już rudzielcem.-zauważyłam.-Po za tym jesteś niezwykła! W końcu jesteś moją przyjaciółką,musisz taka być.-poruszałam zabawnie brwiami a ona się rozchmurzyła.-Robisz przecudowne zdjęcia,masz kochającego męża....-tu wciągnęłam powietrze.-i przepiękną córeczkę,która na pewno teraz za tobą tęskni.
Meggie zastanowiła się chwilę po czym chwyciła za telefon,przytuliła mnie i wyszła na taras.A ja westchnęłam.Westchnęłam z...bezradności? Siedziałam kilka minut wpatrując się tępo w jedną ze świeczek i doszłam do wniosku,że muszę być rozsądna.Przekonywałam Meg żeby odezwała się do Nialla,a sama zostawiłam swoją rodzinę bez żadnego słowa pożegnania.Przyłożyłam komórkę do ucha.Moje połączenie zostało odebrane już po pierwszym sygnale.
-Mama? Mamo,to ty?-po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał mnie głos Anjali.Można było w nim wyczuć mnóstwo nadziei.I wtedy uświadomiłam sobie jaką okropną byłam matką.
-Tak,słoneczko,to ja.-odpowiedziałam pociągając nosem.
-Jak mogłaś nas tak zostawić! Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknimy!
-Uwierz mi,że ja tęsknie za wami sto razy mocniej.Przepraszam,ale musiałam...obiecuję,że jakoś wam to wynagrodzę kiedy wrócę,zgoda?
-A kiedy to będzie? Auuć...Harry,spadaj,ja rozmawiam z mamą!
-Teraz moja kolej!-usłyszałam głos syna i od razu się zaśmiałam.Znowu się kłócili.
-Anjali,kochanie,może ustawisz na głośnomówiący? Chciałabym porozmawiać z wami obojga.
-Jak to się ustawia...-jęknęła.
-Daj,ja to zrobię.
-Nie! Ja sama...
-Ale źle to robisz! Anja...Anjali,to nie ten! Oddawaj!
Musiałam odczekać dobre trzy minuty kiedy w końcu przestali się sprzeczać.Przez ten czas nie mogłam powstrzymać się od śmiechu połączonego z łzami.
-To mamo,kiedy wracasz?-spytał Harry.
-Nie mogę dokładnie powiedzieć,ale postaram się jak najszybciej.
-Wyjechałaś do pracy? Nagrywasz jakiś film?
-Nie,Anjali...Razem z ciocią Meggie miałyśmy bardzo pilną sprawę,wiesz?
-Czyli ciocia jest z tobą? Dzięki Bogu! My wszyscy tak się o nią martwiliśmy!
-Nooo! Jedynie Wujek Liam i Ciocia Danielle mówią,że wszystko jest w porządku.A nawet sam wujek Niall chodzi przybity,więc musi być coś...
-Siedź Cicho,Harry! Miałeś tego nie mówić!-syknęła Anjali i znowu zaczęła się kłótnia.
-A jak tam Naina?!-zawołałam przekrzykując ich przez co się uciszyli.-i...i wasz tata?
-Naina w porządku,ciągle śpi,je i bawi się z ciocią Lizzie.Czyli standard.-powiedziała Anjali.
-A tata chodzi ciągle zamyślony i mamy wrażenie jakby go nie było.Chyba musi bardzo za tobą tęsknić.
Słowa Harry'ego przysporzyły mnie o dziwne poczucie winy.Po kilku minutach przekonań,że nie zapomnę odezwać się do nich jutro,pożegnałam się bo do pokoju wróciła Meggie.Jej wyraz twarzy był nijaki.Na początku się uśmiechnęła,a potem...a potem niespodziewanie wybuchnęła płaczem.
Gdy to wspomniałam,nastąpiło przekazanie pałeczki dla Meggie.
-Jak ty to robisz?! To jakieś niezwykłe,ja tak nie umiem!
-Musisz tak...no...cholera,nie wiem czemu Ci to nie wychodzi.-podrapałam się po głowie i zmęczona opadłam na poduszki.Rozglądnęłam się po salonie.Wszędzie panowała niesamowita atmosfera...Ciemną noc przysłaniały kolorowe zasłony,w głośnikach rozbrzmiewała bollywoodzka muzyka,a światło wydobywało się jedynie od kilkunastu pachnących,kolorowych świeczek.
-Może po prostu masz to w genach.Ja nie jestem nadzwyczajna,tak jak ty...Jestem zwykłym,bladym,rudzielcem.-klapnęła obok mnie.
-Małe sprostowanie; nie jesteś już rudzielcem.-zauważyłam.-Po za tym jesteś niezwykła! W końcu jesteś moją przyjaciółką,musisz taka być.-poruszałam zabawnie brwiami a ona się rozchmurzyła.-Robisz przecudowne zdjęcia,masz kochającego męża....-tu wciągnęłam powietrze.-i przepiękną córeczkę,która na pewno teraz za tobą tęskni.
Meggie zastanowiła się chwilę po czym chwyciła za telefon,przytuliła mnie i wyszła na taras.A ja westchnęłam.Westchnęłam z...bezradności? Siedziałam kilka minut wpatrując się tępo w jedną ze świeczek i doszłam do wniosku,że muszę być rozsądna.Przekonywałam Meg żeby odezwała się do Nialla,a sama zostawiłam swoją rodzinę bez żadnego słowa pożegnania.Przyłożyłam komórkę do ucha.Moje połączenie zostało odebrane już po pierwszym sygnale.
-Mama? Mamo,to ty?-po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał mnie głos Anjali.Można było w nim wyczuć mnóstwo nadziei.I wtedy uświadomiłam sobie jaką okropną byłam matką.
-Tak,słoneczko,to ja.-odpowiedziałam pociągając nosem.
-Jak mogłaś nas tak zostawić! Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknimy!
-Uwierz mi,że ja tęsknie za wami sto razy mocniej.Przepraszam,ale musiałam...obiecuję,że jakoś wam to wynagrodzę kiedy wrócę,zgoda?
-A kiedy to będzie? Auuć...Harry,spadaj,ja rozmawiam z mamą!
-Teraz moja kolej!-usłyszałam głos syna i od razu się zaśmiałam.Znowu się kłócili.
-Anjali,kochanie,może ustawisz na głośnomówiący? Chciałabym porozmawiać z wami obojga.
-Jak to się ustawia...-jęknęła.
-Daj,ja to zrobię.
-Nie! Ja sama...
-Ale źle to robisz! Anja...Anjali,to nie ten! Oddawaj!
Musiałam odczekać dobre trzy minuty kiedy w końcu przestali się sprzeczać.Przez ten czas nie mogłam powstrzymać się od śmiechu połączonego z łzami.
-To mamo,kiedy wracasz?-spytał Harry.
-Nie mogę dokładnie powiedzieć,ale postaram się jak najszybciej.
-Wyjechałaś do pracy? Nagrywasz jakiś film?
-Nie,Anjali...Razem z ciocią Meggie miałyśmy bardzo pilną sprawę,wiesz?
-Czyli ciocia jest z tobą? Dzięki Bogu! My wszyscy tak się o nią martwiliśmy!
-Nooo! Jedynie Wujek Liam i Ciocia Danielle mówią,że wszystko jest w porządku.A nawet sam wujek Niall chodzi przybity,więc musi być coś...
-Siedź Cicho,Harry! Miałeś tego nie mówić!-syknęła Anjali i znowu zaczęła się kłótnia.
-A jak tam Naina?!-zawołałam przekrzykując ich przez co się uciszyli.-i...i wasz tata?
-Naina w porządku,ciągle śpi,je i bawi się z ciocią Lizzie.Czyli standard.-powiedziała Anjali.
-A tata chodzi ciągle zamyślony i mamy wrażenie jakby go nie było.Chyba musi bardzo za tobą tęsknić.
Słowa Harry'ego przysporzyły mnie o dziwne poczucie winy.Po kilku minutach przekonań,że nie zapomnę odezwać się do nich jutro,pożegnałam się bo do pokoju wróciła Meggie.Jej wyraz twarzy był nijaki.Na początku się uśmiechnęła,a potem...a potem niespodziewanie wybuchnęła płaczem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)